|31|

582 29 18
                                    

Po jakimś czasie zeszliśmy na dół, co nie umknęło uwadze grupy.

- A co wy tam robiliście? - zapytała Rosita.

- Baraszkowali a co. - powiedział równie poważnie Abraham.

Nie powiem, moja twarz przypominała dojrzałego pomidora a Jane zakryła ręką twarz odwracając głowę w drugą stronę.

- Daj im spokój rudy. - powiedziała Maggie, żeby mu się odgryźć.

- JAKI?! - krzyknął zły Abraham.

- Zamknijcie się! Bo zwabicie sztywnych. - burknął Glenn.

- Dobra, uwaga. Pierwszą warte zajmują Abraham i Daryl. Reszta - odpocznijcie. Obudzę kolejnych na zmianę. Nowa warta co godzinę, bo jesteście wykończeni.

Wszyscy rozeszli się w swoje strony a obok mnie dalej stała Jane patrząc się na Daryla, który ułożył sobie stanowisko obok drzwi.

- Carl? - zapytała dziewczyna.

- Tak?

- M-mogę spać z tobą? - zapytała lekko zmieszana co mnie zdziwiło.

- Jasne. Chodź.

Rozłożyłem podartą matę na drewnie i zabrałem koc z małego pomieszczenia obok stodoły. Kiwnąłem Jane, żeby podeszła z czego położyłem się pierwszy. Dziewczyna niepewnie ułożyła się obok mnie a ja przykryłem ją kocem. Oboje patrzyliśmy w sufit nie odzywając się, aż po chwili usłyszałem chrapanie reszty grupy. Delikatnie spojrzałem w stronę Jane czy nie śpi.
Miała zamknięte oczy i równo oddychała. Westchnąłem lekko i sam zamknąłem oczy.

Po 15 minutach poczułem, że Jane obróciła się na bok i wypuściła ciężko powietrze z ust, najwidoczniej nie było jej wygodnie. Fakt, spaliśmy na deskach, ale lepsze to niż nic. Po chwili jednak przesunęła się bardziej do mnie i objęła delikatnie wokół mojej klatki piersiowej zaciskając na niej mocniej dłoń. Serce mi przyspieszyło. Długo nie trzeba było czekać, aż dziewczyna zupełnie się we mnie wtuliła i ułożyła głowę obok mojej szyi, przez co czułem jej oddech. Oddychała dość spokojnie, ale od czasu zaciskała mocniej dłoń na mojej koszuli. Zacząłem lekko gładzić jej rękę i przyłożyłem bok swojej głowy do jej włosów. W końcu zrobiłem się senny i przykryłem wyżej Jane kocem.

Spałem maksymalnie dwie godziny, aż w końcu obudził mnie mój ojciec. Lekko ruszyłem się i ułożyłem wygodnie Jane, żeby jej nie obudzić. Usiadłem obok niej znowu przykrywając ją kocem. Oparłem głowę o belkę za mną i sprawdziłem z kim mam wartę. Na drugim końcu zauważyłem Carol, która się do mnie uśmiechnęła co odwzajemniłem. Błądziłem wzrokiem po całej grupie. Nareszcie razem. Odetchnąłem z ulgą i znowu spojrzałem na Jane. Jej luźne kosmyki włosów opadały jej na czoło i usta, przez co jak oddychała podnosiły się i opadały. Uśmiechnąłem się pod nosem na ten widok. Kiedy śpi jest taka delikatna, spokojna i przy okazji wygląda dość uroczo. Blizna na policzku dodawała uroku jej twarzy. Cholera, brakowało mi jej.

Siedziałem tak już godzinę, podczas której myślałem o mamie i Judith a także o Ronie i Jack'u. Ron odciął się od wszystkich po stracie rodziny, nie dziwie mu się. Jednak jeżeli chodzi o Jack'a to dalej miałem nadzieje, że żyje.

W końcu przyszedł czas na zmianę warty, którą zastąpiła Maggie i Glenn, a ja znowu położyłem się obok Jane lekko obejmując ją w talii.

ZAPRASZAM NA PREFERENCJE BO NAPISAŁAM! ❣️ GO GO GO

My flower |Carl Grimes|Where stories live. Discover now