|23|

576 33 14
                                    

Powiem jej, może będzie mi lżej z tym.

- Byłem kiedyś zakochany w takiej jeden dziewczynie. Przez dobre dwa lata, może nawet dłużej. Ładna blond włosa dziewczyna, popularna i mądra. Często gadaliśmy, przez co w pewnym momencie zrobiłem sobie zbyt duże nadzieje i poczułem się z tym uczuciem miłości zbyt pewnie... zapytałem czy możemy spotkać się przed szkołą po jej lekcjach, bo chce jej coś powiedzieć. Zgodziła się, chyba przeczuwała o co mi chodzi, bo kiedy przyszedłem przed wejście i zaciągnąłem ją na bok to było podejrzanie dużo osób... kiedy wyznałem jej co czuje to zaśmiała mi się tylko w twarz i zaczęła krzyczeć „hej! Ten frajer Grimes to zrobił! Wyznał, że mnie kocha rozumiecie to? Hahahaha, ale ty jesteś naiwny kochany, serio myślałeś, że coś do ciebie poczuje? Nie ta klasa skarbie" i odeszła. Jej typem byli blondasy, sportowcy, dobrze zbudowani z niskim IQ... ta, fajnie. - dokończyłem, poczułem tylko smutek, to jedno z moich najgorszych wspomnień.

Jane przestała oczyszczać mi twarz i wstała patrząc na mnie. Nic nie mówiła, tylko patrzyła. Odłożyła waciki i podeszła do mnie jeszcze bliżej. I... przytuliła mnie? Tak mocno... poczułem to, bliskość - tego znowu potrzebowałem najbardziej. Wtuliłem się w jej obojczyki i schowałem głowę w jej włosach, nosem dotykając szyi. Przez co przytuliła mnie jeszcze mocniej i głaskała mnie po włosach.

- Nie przejmuj się nią, pewnie i tak już ją zeżarto. Nie wie co straciła. - powiedziała Jane przez co poczułem przyjemne ciepło.

Miałem w sobie odrobinę nadziei, że czuje do mnie coś więcej niż tylko przyjaźń, jest cudowna i mam w niej wsparcie jak u nikogo innego.

- Dziękuje... - powiedziałem cicho.

Dziewczyna puściła mnie i podniosła mój podbródek tak, żebym patrzył jej prosto w oczy. Byliśmy bardzo blisko twarzami...

- Musisz walczyć i przezwyciężyć swój lęk, rozumiesz? Wyrażanie uczuć to wielka ulga... - powiedziała dość cicho dalej na mnie patrząc i trzymając twarz.

Poprawiła mi lekko włosy i założyła kosmyk za ucho... i nagle pocałowała. W nos.

Pocałowała mnie w nos! To było przeurocze... i dało mi tyle nadziei. Mimo, że to mały gest, ale tyle wnosi do mojego życia. Uśmiechnąłem się, pomimo tego, że bardzo chciałem żeby zrobiła to jeszcze raz . Odwzajemniła uśmiech i dodała, że nic mi nie jest i mam tylko lekko rozcięty nos, nic więcej. Odłożyła apteczkę i powiedziała, że mam iść się przebrać przed obiadem. No tak, przecież moja koszulka nie była biała tylko czerwona od mojej krwi. Posłusznie wyszedłem i przebrałem koszulkę na zwykłą szarą. Udałem się na obiad a za mną Jane.

My flower |Carl Grimes|Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ