× Dochodzenie trwa ×

627 27 0
                                    

Minęło kilka dni, a ja już miałam dość. Już kolejnego dnia od jej groźby, zaczęły się plotki, że przespałam się z sześcioma chłopakami, gdy byłam w LA. Nie mogłam tego wytrzymać, każdy wytykał mnie palcem i powtarzał, że niby taka ułożona, a daje na lewo i prawo. To było okropne, że Patryk i Luiza jej powiedzieli cokolwiek! Nie sądziłam, że oni są do tego zdolni. Zawsze myślałam, że jednak byli prawdziwymi przyjaciółmi, ale najwidoczniej się myliłam.

Weszłam do budynku i nie patrząc na nikogo, ruszyłam w stronę szafki. Płakać mi się chciało, gdy słyszałam nawet jedno słowo. Kiedy Elka do mnie podchodziła i zaczęła robić sceny na środku korytarza, to ciągle wybuchałam płaczem. Nie mogła tego już znieść, co zauważył mój wychowawca, dyrektor i psycholog.

Już na drugiej lekcji miałam się wstawić w gabinecie dyrektora. Szłam tam niechętnie. Bałam się, że nie uwierzą w ani jedno moje słowo, a to chyba dobiłoby mnie całkowicie.

― Wejdź. ― usłyszałam.

Gdy weszłam, siedziały tam trzy, wcześniej wspomniane osoby. Przełknęłam głośno ślinę, znów intuicja podpowiadała mi, że źle to się może skończyć.

― Pewnie wiesz, o czym chcielibyśmy z Tobą porozmawiać? ― kiwnęłam głową. ― Usiądź. ― zrobiłam tak, jak kazała pani psycholog. ― Byłaś przez dwa tygodnie w Los Angeles tak? Zaprzyjaźniłaś się z kimś?

― Tak, ale nie rozumiem, dlaczego mnie pani o to pyta?

― Lara.. ― zaczął Pan Nowak, ale psycholog kazała mi mówić dalej.

― Nie mam nic do ukrycia. ― mruknęłam. ― Zaprzyjaźniłam się z Deanem, który przedstawił mi swoich kumpli. Na początku nie złapałam z nimi kontaktu i cały czas próbowałam się od nich odizolować, ale w końcu Dean porozmawiał ze mną i postanowiłam odpuścić.

― Możesz podać ich imiona?

― Sam, Matt, Tobias i Boris.

― Słyszeliśmy o szóstce chłopaków. ― powiedział dyrektor.

Gdy miałam coś powiedzieć, ktoś wszedł. Odwróciłam się i zobaczyłam wychowawcę z Los Angeles i Deana. Popatrzyłam na tego drugiego, głupio mi było, że przez tę trójkę on i reszta też będzie miało kłopoty.

― Cześć Lara. ― przywitał się Pan Hans. ― Dean usiądź obok Lary. ― zrobił to, o co prosił.

― Później mi to wszystko wyjaśnisz. ― szepnął.

On nie był o dziwo wkurzony, ulżyło mi, bo to byłoby coś okropnego. Był moim przyjacielem, nie chciałam się z nim znów żegnać, tym bardziej pokłóceni.

― Kim jest ten szósty chłopak? ― dopytał dyrektor.

― Nazywa się Jason. Nie poznałam go w szkole. ― byłam zestresowana, dlatego powiedziałam po polsku. Dean powtórzył to samo swojemu wychowawcy, po czym dodał, że się stresuje.

Czym się stresujesz? ― zapytał.

― Nigdy nie miałam takich problemów.

― To prawda, Lara nigdy kłopotu nie sprawiała. ― mruknął mój dyrektor. ― W innym wypadku nie wysłalibyśmy jej. ― złapałam się za głowę.

Dean mnie objął i powiedział, że oboje wiemy, jak było i nie mam się czego bać.

Od kiedy Elka przepisała się tutaj do szkoły, są te plotki. Pogadajcie z nią, Patrykiem i Luizą. To oni u mnie byli w poniedziałek. Nagadali jej coś albo ona coś wymyśliła.

Dlaczego tak sądzisz? ― zapytał Hans.

― Bo znam ją od przedszkola. Przyjaźniłam się z nią do pierwszej gimnazjum.

― Dlaczego przestałyście się przyjaźnić?

Bo jestem kujonem. ― chwilę się zastanowiłam. ― Pogadajcie z nią. Nie mam nic do ukrycia.

― Dean? ― chłopak popatrzył na mojego dyrektora. ― Nic między Wami nie było?

― Między nami jest przyjaźń. Traktuję ją jak nieznośną siostrę. Moi kumple ani Jason też z nią nie spali.

― Jesteś pewny?

― Tak, zna mnie Pan. Mam wiele na uszami, ale nigdy nie dobierałem się do żadnej z dziewczyn.

― A Boris.

― Gdybym miała z nim iść do łóżka, to bym prędzej skoczyła pod pociąg. ― wszyscy popatrzyli na mnie zszokowani. ― Jeszcze by mnie czymś zaraził. ― chłopak obok mnie prawie sikał ze śmiechu.

― Oni od początku sobie dogryzali. ― wyjaśnił.

― Dobrze, wy oboje możecie wyjść. My mamy jeszcze coś do ustalenia. ― dyrektor popatrzył na mnie. ― Na razie nie wracaj na lekcje. Będziemy chcieli jeszcze z Wami porozmawiać.

Wyszliśmy na korytarz, gdzie siedziała pozostała czwórka. Byłam pewna, że są na mnie źli i będą chcieli pogadać.

― Cześć Wam. ― mruknęłam.

― Co ty nagadałaś?! ― warknął Boris. ― Żaden z nas z Tobą nie spał!

― Wiem, nie wycieraj się na mnie. Siadaj i słuchaj. ― wzięłam głęboki wdech. ― Mam tego dosyć. Cały czas mnie ktoś oskarża, że daje dupy na lewo i prawo. Myślisz, że łatwo jest mi tu przychodzić, jak cały czas mnie palcami wytykają?! ― łzy cisnęły mi się do oczu. ― Powiedz im, że poszłam do domu, bo źle się poczułam. ― ruszyłam w stronę wyjścia.

Gdy byłam tuż przy wyjściu, całkowicie się rozbeczałam. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek, więc czym prędzej chciałam opuścić to miejsce.

― Czekaj. ― Dean zatrzymał mnie tuż przy bramie. ― Wiem, że Ci nie jest łatwo. Boris przesadził.

― Zawsze przesadza. ― powiedziałam przez łzy.

― Chodź, wrócimy tam. Po tej rozmowie pójdziesz do domu.

Zgodziłam się. Kiedy weszliśmy do środka, każdy na nas patrzył. Niektórzy komentowali wszystko, widziałam, że Dean morduje każdego wzrokiem. Był tak samo zdenerwowany, jak i ja.

― Lara. ― zaczął Boris. ― Przepraszam. ― podszedł do mnie i przytulił. ― Następnym razem strzel mi w mordę. ― zaczęłam się śmiać.

― A mogę teraz? ― reszta też zaczęła się śmiać. ― Ugryź się następnym razem w ten jęzor.

― Wszyscy tu wejdźcie. ― powiedział wychowawca chłopaków. ― Ustaliliśmy wszystkie nieścisłości. Okazało się, że to błąd w druku. ― westchnął. ― Jednak Lara nie wróci do LA.

― Przez tę sytuację? ― zapytał Matt. ― Nikt z nas z nią nie spał. Jesteśmy jak rodzina, była z nami dwa tygodnie, ale jesteśmy do siebie przywiązani.

― Nie chcemy cierpieć przez jakieś plotki, które wymyśliła jakaś niespełna rozumu laska.

Do końca maja, Dean dołączy do klasy Lary. Będzie pod jej opieką, wy musicie wrócić do domu. ― powiedział mój wychowawca. ― Takie wymogi.

― Możecie spędzić razem ostatni dzień. Jutro rano mamy lot powrotny.

^^^^^^

Heh i kto by pomyślał.

CHANCEOn viuen les histories. Descobreix ara