× Poszukiwanie, bezsenność i złe wieści ×

756 29 0
                                    

Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Cały czas w głowie siedziała mi ta rozmowa z Deanem. Mimo że to wszystko wydawało się bardzo absurdalne, to mimo wszystko byłam do niego bardzo podobna. Moi rodzice nigdy nie wspominali o krewnych z zagranicy ani o tym, że tata był kiedykolwiek w USA. To było naprawdę bardzo dziwne.

Chciałam się dowiedzieć jak najwięcej o tym chłopaku. Dlatego też nie marnowałam czasu na próbę zaśnięcia, a zaczęłam szukać informacji. Wiedziałam tylko tyle, że nazywał się Olivier Leśniak. ― to tak naprawdę nic nie znaczyło, bo mógł mieć ojca Polaka, a to nazwisko było dość popularne. ― Zaczęłam oglądać wywiady z nim, w których była mowa o tym, że jest on jednym z najbardziej znanych producentów muzycznych w Stanach.

Po trzech godzinach gapienia się w ekran w końcu znalazłam ten wywiad, o którym mówił Dean. Jednak było tam coś więcej niż tylko wspomnienie o siostrze Polce. Pokazał zdjęcie ze szpitala, tuż przed oddaniem dziecka. Ponoć jego rodzice, chcieli mieć pamiątkę po swoim drugim dziecku.

Najbardziej przerażał mnie fakt, że to ja byłam na tym zdjęciu. Kilka lat wcześniej oglądałam z rodzicami zdjęcia z mojego dzieciństwa. Było tam też zdjęcie ze szpitala, mama trzymała mnie na rękach, a tata ją obejmował.

Nie wiele myśląc, zadzwoniłam do Deana.

Lara: Śpisz?

Dean: Już nie. Co jest?

Lara: Znalazłam coś.

Dean: Możemy pogadać rano? W szkole albo po lekcjach? Mój budzik zadzwoni za dwie godziny, chce skorzystać jeszcze ze snu.

Lara: Co? To już ta godzina?!

Rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź chłopaka.

― Super, w szkole będę niczym żywy trup.― powiedziałam do siebie.

Odłożyłam laptopa i już bez żadnych przeszkód oddałam się w ręce Morfeusza.

******

― Lara! ― otworzyłam oczy. ― Wstawaj. ― powiedział Dean.

― Jak tu wszedłeś? ― przetarłam oczy.

― Nie zamknęłaś drzwi. ― westchnęłam. ― Zbieraj się, masz piętnaście minut. ― rzucił we mnie ciuchami.

Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Przyjrzałam się ubraniom, którymi we mnie rzucił. Były to czarne jeansy, szara obcisła bluzka i jeansowa kurtka. Szybko zmieniłam piżamę na te ubrania. Rozczesałam włosy i związałam je w niedbałego koka, umyłam zęby, a potem szybko ogarnęłam swoją twarz. Wyglądałam okropnie.

― Gotowa? ― zapytał, zapinając mój plecak.

Kiwnęłam głową, po czym włożyłam buty i wzięłam plecak od chłopaka.

― Masz to. ― podał mi kawę. ― Wyglądasz okropnie.

― Dzięki. ― zaśmiał się.

W szkole byliśmy trzy minuty przed rozpoczęciem lekcji. Akurat mieliśmy przełożoną ostatnią na pierwszą. Czyli wychowawczą, odpowiadało mi to, bo nie musiałam uważać.

Weszliśmy do klasy, na szczęście nauczyciela jeszcze nie było, więc usiedliśmy na swoich miejscach.

― Zajmijcie się dzisiaj sobą, mam wiele roboty. ― powiedział na wstępie nauczyciel.

Bardzo byłam z tego powodu zadowolona, bo mogłam iść dalej spać albo truć dupę chłopakowi. Jednak wybrałam tę pierwszą opcję, byłam padnięta.

― Lara? ― popatrzyłam na chłopaka.― Pogadamy?

― O czym? ― ziewnęłam.

― A po co mnie w nocy budzisz? ― zaśmiałam się.

― Po lekcjach.

― To może dogadamy się w końcu?

― Spoko, puszczę to w niepamięć.

Zamknęłam oczy i powoli zatapiałam się w błogim śnie. Jednak znowu mi przerwano.

― Dean, obudź ją. ― powiedział nauczyciel.

― Nie śpię. ― powiedziałam, podnosząc głowę. ― Stało się coś?

― Podejdź tutaj. ― powiedział, patrząc w ekran laptopa. ― Weź sobie krzesło.

― Tak? ― usiadłam na krzesełku.

― Rozmawiałem z twoim dyrektorem. Za tydzień wracasz do domu.

― Dlaczego? ― powiedziałam zaskoczona.

― W umowie, między szkołami wyszły jakieś nieścisłości. Póki wszystko nie zostanie rozwiązane, nie możemy Cię dłużej tutaj trzymać. Nie możesz także przyjść w poniedziałek do szkoły; masz tydzień na zwiedzanie i zajęcie się swoimi prawami.

― Skoro tak trzeba. ― westchnęłam.

― Dean, podejdź. ― zdziwiony chłopak, podszedł do biurka. ― Po tej lekcji oboje jedziecie do domu. Macie tygodniowe zwolnienie, ale testy, zadania i wszystko inne będziecie robić przez internet. Żadnych pytań.

Gdy zadzwonił dzwonek, wyszliśmy ze szkoły. Nikt nic nie wiedział , bo każdy z chłopców był zajęty swoimi sprawami. Może oprócz Samuela, on pewnie wszystko słyszał, biorąc pod uwagę to, że siedział bardzo blisko.

― Co to miało być? ― zapytał chłopak. ― Wolny tydzień? Co za absurd! ― popatrzył na mnie. ― Co Ci powiedział?

― Mamy wolne, bo za tydzień wracam do domu. ― Dean gwałtownie się zatrzymał. ― Są jakieś nieścisłości w umowie pomiędzy naszymi szkołami, dlatego wypadam z gry.

― Chociaż możemy ten tydzień spędzić razem. ― uniosłam brew. ― Lubie Cie i skoro mamy się pożegnać, to wolę to zrobić w przyjaźni.

― Mówiłam, że to wszystko puszczę w niepamięć. ― westchnąłem.

― Możesz zawieźć mnie do hotelu? Chcę mi się spać.

― Mogę się kimnąć z Tobą? Nie chce wracać do domu, mam wojnę z rodzicami.

― No to w porządku. Śpisz na kanapie. ― westchnął.

^^^^^^

CHANCETahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon