× Kilka słów na początek ×

875 34 4
                                    

Poszliśmy na molo, ja usiadłam na ławce i przyglądałam się statkowi, który dobijał do brzegu. Chłopaki rozmawiali o meczu koszykówki, z czego byłam totalnie zielona i tym bardziej nie chciałam wtrącać się w słowo.

Marzyłam o powrocie do hotelu, mimo że oni byli mili, to źle czułam się w ich towarzystwie. Wiedziałam, że jestem w mieście od kilku godzin i niemożliwością było to, że będę się czuła swobodnie.

— Lara, tak? — popatrzyłam na jednego z nich — Opowiedz coś o sobie, będziemy w jednej klasie przez miesiąc, fajnie by było coś wiedzieć o koleżance z Polski. — uniosłam brew, miałam całkowitą pustkę w głowie.

Co mogłam im powiedzieć? Może, że jestem samotniczką, która nie lubi przebywać w tłumie ludzi, a zwłaszcza czuje się niezręcznie wśród obcych chłopców?

Nie ma nawet takiej opcji.

— Szczerze to nie wiem, co mogę wam powiedzieć. — wzruszyłam ramionami.

— Cokolwiek, wiemy tylko tyle, że jesteś wzorem dla innych uczniów z twojej szkoły, a twoje wyniki przewyższają nawet kujona z naszej klasy. — cicho się zaśmiałam.

— Nie wyglądasz na kujona.

— Nie będę zaprzeczać, gdybym nie była kujonem, nie byłoby mnie tutaj.

— Pierwszy raz widzę atrakcyjnego kujona. — wszyscy się zaśmiali, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy to był komplement.

— Jak nie chcesz nic o sobie mówić, to może my coś o sobie powiemy? 

— O szkole też, musisz wiedzieć kilka bardzo ważnych rzeczy.

Zgodziłam się. Bardziej byłam ciekawa szkoły niż ich, ale z grzeczności i kultury osobistej nie mogłam im odmówić. Wydawali się w porządku, mimo że instynkt podpowiadał mi, że mogę się na nich nieźle przejechać.

Pierwszy zaczął Tobias, grał w koszykówkę od przeszło dziesięciu lat, w szkole był nowy, a w drużynie dopiero grał od dwóch miesięcy. Charakter opisała reszta, był uparty, dążył do swoich celów i nie przejmował się porażkami, był uprzejmy dla osób, które nigdy nie nadepnęły mu na odcisk oraz dla tych, którzy mieli do niego szacunek.

Później był Boris, on był z tych się dąsających. Często się obrażał i był cholernie zazdrosny o swoje dziewczyny,które często zmieniał. Nawet potrafił robić afery przyjaciółce. Coś czułam, że mimo takiego charakteru, był naprawdę w porządku. Nie licząc tego, on także przez około dziesięć lat grał w koszykówkę, a rok wcześniej zaczął interesować się hokejem.

Kolejny był Sam, on w koszykówkę grał od dwóch lat. Nigdy wcześniej nie interesował się sportami, a w dzieciństwie większość czasu spędzał na uczeniu się iluzji i czytaniu. Sama jego twarz wskazywała, że był inteligentny, jednak zdawało mi się, że nie pokazywał tego zbyt często. Dużo się nie pomyliłam, chłopaki stwierdzili, że on jest ten trzeźwo myślący i nigdy nie traci zdrowego rozsądku.

Przyszła kolej na Matta, z tego, co zdążyłam wcześniej zauważyć, on był grupowym śmieszkiem. Co chwilę się z czegoś śmiał i opowiadał żarty i wpadki w swoim życiu. On uprawiał ten sport od pięciu lat, poza tym był duszą towarzystwa i było widać to na pierwszy rzut oka. Cały czas się uśmiechał, co dodawał mu dużo uroku.

Na samym końcu był Dean, mówił, że gra, od kiedy zaczął chodzić. Jego starszy brat go uczył. Jego przyjaciele dokładnie zaznaczyli, że jako przewodniczący klasy woda sodowa uderzyła mu do głowy, lubił się bardzo rządzić. Nie licząc tego, był bardzo nieufną osobą i ciężko było mu komukolwiek zaufać. Z mojego punktu widzenia, Dean był takim chłopcem, a raczej mężczyzną, który nie chce nigdy popełniać błędów, a najmniejszy błąd był dla niego ciosem.

Nie ukrywam, każdy z nich miał w sobie coś z przystojniaka. Różnili się od siebie cechami charakteru, ale jak widać, piłka koszykowa połączyła ich w przyjaźni, Każdy z osobna, miał inne cechy charakteryzujące wygląd. Tylko Boris miał szare włosy, a reszta była albo szatynami lub brunetami. Byli wysocy, bardzo i widać było, że siłownię odwiedzali dosyć często. Dean miał bardzo zaznaczone kości policzkowe, Sam miał dwu kolorowe tęczówki. Tobias miał na szyi ogromny tatuaż, a Matt nosił okulary. 

Wiedziałam też, że gdyby nie ten wyjazd, a ja i tak miałabym chodzić z nimi do jednej klasy, czy nawet szkoły. To pewnie nie zwróciliby na mnie uwagę albo naśmiewali się, że bardzo dobrze się uczę.

― Co możemy Ci powiedzieć o szkole? — chwilę się zastanowili — Na pewno postraszyli Cię naszym wychowawcą, ale on zagrywa tylko łajdaka. Szybko przekonasz się, że jest wyluzowanym gościem.

— Co masz z fizyki. ―zapytał nagle Sam.

— Ledwo trzy. — wydęłam wargi.

— Kujon i trójka? — wybuchnęli głośnym śmiechem, chcąc im udowodnić, że nie kłamie, pokazałam im swoje oceny na dzienniku. — O kurwa. To już wiesz, z czego będziesz musiała wkuwać. — poklepali mnie po plecach.

Przez kolejne dwie godziny chłopaki opowiadali mi o nauczycielach i o poszczególnych osobach. Na wstępie już kazali mi się trzymać z daleka od Kate, która, jak w typowych filmach dla nastolatków, należała do tak zwanej, elity szkolnej. Była przewodniczącą całej szkoły, co trochę mnie przestraszyło. Zwłaszcza po tym, kiedy poinformowali mnie o tym, że ona "trzyma" z nimi, a ja jestem zmuszona także z nimi bywać.
^^^^^^

CHANCEWhere stories live. Discover now