Chapter XIV - I can't smoke, Dude

1.7K 101 5
                                    

Jisung
-Minho, co tak wolno jedziesz?
Pyta Taehyun, gdy jesteśmy w drodze do Jeongina. Patrzę tępo w okno. 
-Jisung zabrania mi jeździć szybciej niż osiemdziesiąt na godzinę.
Wzdycha zatrzymując się na czerwonym świetle. Układam głowę na jego ramieniu i splatam palce naszych dłoni.
-Ja bym się czuł ograniczony.
Mruczy najstarszy. Spoglądam na Minho. Chłopak wywraca oczami na słowa brata. Gdy ruszamy, licznik kilometrów pokazuje coraz to większe liczby. Moje ciało wtapia się w siedzenie, przymykam oczy. Mam wrażenie, jakby serce miałoby wyskoczyć mi z piersi. 
.
.
.
Minho
Wiem, że Jisung boi się szybkiej jazdy, ale nie mogłem się powstrzymać. Koło dwadzieścia minut później zatrzymujemy się pod domem Jeongina. Jisung cały czas trzyma mnie za rękę. To urocze. 
-Seungmin już na ciebie czeka.
Mówię półgłosem do Taehyuna szturchając go ramieniem. Chłopak uśmiecha się delikatnie. Siada na kanapie i wita się z Seungminem całując go w policzek. Mimo tego, że mój brat jest biseksualny, nie spotykał się z żadną dziewczyną. W sumie miał tylko jednego chłopaka, zanim zakochał się w Kimie. Mam ogromną nadzieję, że Woojin nie będzie próbował ich rozdzielić. Tae i tak już się wycierpiał, gdy Seungmin zakończył ich znajomość. 
.
.
.
Felix
Gdy cała dziewiątka moich przyjaciół przybyła już do domu Rose, Changbin przestał się tak spinać. Siedzę na jego kolanach na krześle obrotowym, Rose, Jane i Lilly zajmują łóżko, Tamara, Louisa i Nick ułożyli sobie poduszki na podłodze, Lucas i Elliot tulą się na fotelu, a Cameron siedzi cicho na krześle bujanym i praktycznie się nie odzywa.
-Dobrze, że w końcu przyprowadziłeś tego Changbina, bo już myślałam, że on nie istnieje.
Śmieje się Tamara leżąc na kolanach Louisy. Nasza paczka wcale nie jest grupą przypadkowych osób. Rose jest najstarsza, chodziła z Chanem do klasy. Przyjaźniła się z o rok młodszymi bliźniaczkami Tamarą i Louisą, Tamara chodziła z Nickiem, ten przyjaźnił się z Cameronem, Lucas to jego kuzyn, a Elliot to chłopak Lu. No, a ja poznałem Rose, gdy przyszła razem z Chanem do naszego domu. Miała wtedy niespełna trzynaście lat, a ja odpowiednio mniej. Jej głowę zdobiły kolorowe pasemka. Zielone oczy podkreśliła eyelinerem, a ubrana była w zwiewną fioletową sukienkę. Pamiętam jak przywitała się ze mną niezdarnie ściskając moją dłoń. To było bardzo urocze.
.
.
.
Woojin
Siedzę na łóżku wpatrując się w zachodzące Słońce. Niebo jest lekko różowe. Moja kotka Grace wskakuje na moje uda. Głaszczę ją delikatnie po grzbiecie. Czuję się ostatnio taki samotny. Co prawda mam przyjaciół, kochającą rodzinę. Tabletki, które przepisał mi psychiatra wcale nie pomagają. Sprawiają jedynie, że jestem zmęczony jeszcze bardziej. Tęsknię za wieczornymi rozmowami z Chanem. Ostatnio odzywa się tylko wtedy, kiedy czegoś chce. Nawet, jeśli chłopak nie wie nic o mojej depresji, jego obecność bardzo mi pomaga. A przynajmniej było tak, póki nie poznał Niny. Powinienem się cieszyć, że być może znalazł sobie przyszłą dziewczynę. Ale jestem samolubny i patrzę tylko na siebie. To wszystko moja wina. Jak tak dalej pójdzie, to stracę zarówno Chana, jak i Changbina. Tak jak było z Minho. Ale to on zranił moją siostrę, nie ona jego. Gdyby nie zaczął chodzić z Jihyo i gdyby nie uprawiał z nią seksu, wszystko byłoby w porządku. Nadal bylibyśmy przyjaciółmi. A tak, jest moim największym wrogiem. Wzdycham cicho i spoglądam na telefon, na którym wyświetla się wiadomość od Chana:
Chan:Cześć Woojinnie. Słyszałem, że nie poszedłeś do Jeongina. Powiedział mi też, że źle się czujesz. Coś się stało?
Woojin:Nie, po prostu jestem zmęczony.
Chan:Nie pisz tak, bo zaraz się do Ciebie teleportuję i nie będzie już tak wesoło.
Woojin:Co takiego mi zrobisz?
Chan:Będę Cię przytulał tak długo, aż zaśniesz. I potem też. Nawet jak się obudzisz. Już nigdy Cię nie puszczę, Kochanie ^^
Woojin:Tylko tak piszesz. Przecież jesteś w Australii. Nje będziesz wracał do Korei dla mnie.
Nie odpisał. Rzucam telefon dość niedelikatnie na komodę, ale nie obchodzi mnie to. Pójdę do Jeongina, upiję się i tyle.
.
.
.
Seungmin
Siedzę na podłokietniku fotela, który zajmuje Taehyun. Nadal trzymam go lekko na dystans. Może w końcu coś do niego poczuję, jednak na razie traktuję go jak przyjaciela. Nie chcę znów tracić tej relacji, nawet jeśli dziwnie się czuję tkwiąc w friendzonie. Bardzo lubię Taehyuna i mam ogromną nadzieję, że w przyszłości będzie mógł być szczęśliwy. Jeśli nie ja, to ktoś inny. Kiedyś na pewno ktoś go pokocha, bo jest wspaniałym człowiekiem.
.
.
.
Changbin
-Binnie..
Mruczy Felix, gdy całuję jego szyję. Siedzimy teraz w salonie, bo Tamara wpadła na pomysł, by zrobić maraton horrorów. Czekamy na Rose, która poszła przygotować jej młodszego brata Alberta do snu. Cameron nadal obserwował każdy mój ruch względem Lixa. Denerwowało mnie to. Czego on chce od mojego rudzielca?
-Kocham cię, wiesz?
Szepcze z delikatnym uśmiechem. Siedzi pomiędzy moimi nogami, a ja głaszczę jego boki. Chłopak opiera się o mnie i odchyla głowę do tyłu. Ponownie wpijam się w jego szyję i zanim Rose wraca do salonu, robię na niej kilka malinek.
-Jak tak dalej pójdzie, to przebijecie Elliota i Lucasa.
Śmieje się, po czym siada między bliźniaczkami. Cameron prycha cicho, a Lu i Elli nawet nie zauważyli powrotu dziewczyny. Całują się na fotelu. 
-Masz ochotę na drinka?
Pyta Felix muskając palcami mój policzek. Kiwam głową uśmiechając się. Podnosi się i idzie do kuchni. Chwilę potem idzie tam również blondyn. No chyba kurwa nie. Już mam tam iść, gdy zatrzymuje mnie Rose.
-Changbin, mógłbyś zobaczyć, czy Albert śpi?
Odwracam się z zaciśniętymi  pięściami.
-Które drzwi?
Pytam próbując zachować spokojny ton.
-Drugie po lewej.
.
.
.
Annastasia
Uśmiecham się patrząc na Taehyuna i Seungmina razem. Niby nie są jeszcze razem, ale jestem pewna, że to tylko kwestia czasu. Oni tak do siebie pasują. Seungmin na początku praktycznie cały czas rumienił się w towarzystwie chłopaka. Gdyby nie ja, Taehyun nigdy nie wyznałby mu swoich uczuć. Ale niestety Min się wtedy wycofał. Już niedługo sprawię, że będzie na kolanach dziękował mi za pomoc.

.
.
.
Minho
-Paliłeś kiedyś?
Pytam, gdy siedzimy razem na bujanej ławce w ogrodzie Jeongina.
-Nie mogę, mam astmę.
Odpowiada bawiąc się palcami dłoni.
-Mój ojciec też. Mimo to pali co najmniej paczkę dziennie.
Mówię podnosząc głowę. Uwielbiam obserwować gwiazdy.
-Próbowałem kiedyś. Prawie się udusiłem.
Wzdycha. Przenoszę wzrok na jego twarz. Splatam nasze dłonie. 
-Wracamy do środka? Chłodno się zrobiło.
Mówi zabierając rękę. Podnosi się i zostawia mnie samego. Siedzę obserwując jego sylwetkę tak długo, aż znika za drzwiami balkonowymi. Idę za nim. Znajduję go w salonie, gdzie otwiera puszkę z piwem. Upija kilka łyków krzywiąc się. Już wiem, że będę musiał go pilnować.
.
.
.
Ten rozdział nadal mi się nie podoba, ale i tak już w chuja sobie leciałam ostatnio xD Macie tam na górze Hyunjina duszącego Jeongina

My first and last - MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz