Chapter XII - Boom boom boom boom I want you in my room

1.8K 107 8
                                    

Jisung
Jakieś pół godziny później, Minho podjeżdża pod mój dom. Widzę go przez okno kuchni. Macha do mnie, na co odpowiadam tym samym. Otwieram mu drzwi i witam go uśmiechem. 
-Mam coś dla twojego psa.
Mówi i odkłada reklamówki na podłogę, po czym szuka czegoś w jednej z nich. Po chwili wyciąga z niej gryzak w kształcie wiewiórki.
-Naprawdę?
Śmieję się. 
-Nie mogłem się powstrzymać. Jest niemal równie urocza, co ty. 
Mierzwi mi włosy. Wtulam się w niego lekko. Podbiega do nas Eddie.
-Cześć Bestio.
Mówi głaszcząc psa po grzbiecie. Daje mu gryzak, a on od razu zaczyna zabawę.
-Chodźmy do ciebie.
Szepcze mi wprost do ucha. Kiwam głową z uśmiechem. Wchodzimy do mojego pokoju i siadamy na łóżku. 
-Dla ciebie też coś mam.
Mówi wyciągając jedzenie z MacDonalds. I tak spędzamy popołudnie.
.
.
.
Seungmin
-Ale gdzie ja mam w ogóle iść?
Pytam będąc załamany faktem, że Ann zmusiła mnie do pójścia na randkę z Taehyunem. Ale już dobra. Pójdę, wypijemy kawę, porozmawiamy o jakichś kompletnych głupotach i wrócę do domu. 
-On tu przyjdzie. Tylko, żeby Woojin nic nie widział.
Mówi siedząc na parapecie. Wyczekuje chłopaka, żeby nie musiał na mnie za długo czekać. Podchodzę do lustra i poprawiam włosy. Nie wyglądam tak źle. Żółta koszula z nadrukami i czarne spodnie leżą na mnie dobrze. 
-Już jest!
Piszczy podekscytowana srebrzystowłosa. Cieszy się z tej randki bardziej niż ja. Odprowadza mnie aż do furtki.
-Baw się dobrze oppa!
Woła na odchodne. Wzdycham i witam się z chłopakiem.
-Cześć Taehyun.
Odzywam się jako pierwszy wpatrując się czubki swoich Adidasów
-Cześć Minnie.
Zdrabnia moje imię. Zaciskam dłonie w pięści i podnoszę głowę. Na jego twarzy widnieje delikatny uśmiech. Wiem, że mu się podobam. Mówił mi to wiele razy. Jednak ja jak dotąd nie czułem nic do nikogo. Może i pociągali mnie mężczyźni i miałem już wiele okazji, żeby być w związku. Mimo to nie czułem takiej potrzeby. 
-Idziemy?
Pyta wciąż się uśmiechając. Delikatnie kiwam głową i wolnym krokiem podążamy w kierunku kawiarni. W sumie przed pierwszą próbą randki, często rozmawiałem z Taehyunem. Wydawał się w porządku. Nasza relacja zmierzała w kierunku przyjaźni. Jednak Taehyun w ostatniej chwili zmienił jej bieg i wyznał mi, że mu się podobam. 
-To tutaj.
Mówi otwierając mi drzwi. Byliśmy tu kilka razy na kawie. Wydawało mi się wtedy, że podoba mu się Annastasia, która pracowała tam przez wakacje. Okazało się, że wiedziała o wszystkim dużo wcześniej i po prostu próbowała nas zeswatać. Zajmujemy stolik przy oknie. Składamy zamówienie i następuje między nami cisza. Ani ja, ani on nie wie co powiedzieć. 
-Jak ci idzie na studiach?
Zaczynam rozmowę. To pierwsze co przyszło mi do głowy.
-W porządku. 
.
.
.
Felix
Lądujemy chwilę po dwudziestej. Jestem taki szczęśliwy mając obok siebie Changbina. Chcę go mieć przy sobie na zawsze. Razem z Chanem bierzemy bagaże i pakujemy je do samochodu dziadka. Rodzice jadą taksówką. Jazda zajmuje nam około kwadransa. Zaraz po przywitaniu się z babcią ciągnę Changbina do mojego starego pokoju.
-Dziadkowie kupili nowe łóżko. Żebyśmy nie musieli się gnieść na tamtym starym.
Mówię wtulony w tors chłopaka.
-Chcesz je wypróbować?
Szepcze mi do ucha. Chichocze cicho i opadam na materac. Brunet składa delikatny pocałunek na moim czole i kładzie się obok mnie. Zaczyna zabawę moimi włosami. Odkąd przemalowałem je na rudo, to jedno z jego ulubionych zajęć.
-W tym pokoju działo się tak wiele fajnych rzeczy. Ale to w Korei poznałem ciebie.
.
.
.
Jeongin
-Śpisz dzisiaj u mnie.
Mówię nie pozwalając Hyunjinowi na wyjście z domu.
-Pójdę tylko po rzeczy, Słonko.
Uśmiecha się, po czym całuje mnie w czubek głowy i wymija mnie wychodząc z budynku. Wzdycham krzyżując ręce na piersi. Nie ruszam się z miejsca aż do jego powrotu. 
-Nie denerwuj się tak, już wróciłem.
Mówi trącając swoim nosem ten mój. Patrzę jak uśmiecha się, a następnie delikatnie mnie podnosi i ze mną w ramionach idzie do mojego pokoju. Rzuca się na łóżko w taki sposób, że leżę na nim. Chowam twarz w zagłębieniu jego szyi i muskam jego miękką skórę ustami. 
-Lubię, kiedy jesteś taką przylepą.
Mówi głasząc dłonią moje plecy. 
-Raz na jakiś czas potrzebuję bliskości.
Mruczę. Drugi miesiąc wakacji spędziłem w Europie i z Hyunjinem miałem jedynie kontakt internetowy. Gdy tylko wróciłem, przez cały weekend przed rozpoczęciem roku nie wychodziliśmy z jego pokoju. Tak się za nim stęskniłem. Dzisiaj jest dwudziesty października. Za pięć dni Minho ma urodziny. Jednak ich nie obchodzi. Składamy mu tylko krótkie życzenia, których on i tak nie lubi. Nie wiem, co stało się w jego dzieciństwie, ale już w podstawówce przestał świętować. Nigdy nie miałem odwagi, żeby zapytać, ale zawsze tego dnia jest przybity i najczęściej widzimy się wieczorem na piwie. 
.
.
.
Minho
-Minho, kiedy masz urodziny?
Pyta Jisung, gdy leżymy na kocu w jego ogrodzie. Niebo jest dziś wyjątkowo piękne.
-Nie obchodzę ich.
Odpowiadam wzdychając. Przypominam sobie, że za pięć dni znów będę przechodził przez to piekło.
-Dlaczego? Poza tym i tak chcę wiedzieć.
Niebieskowłosy jest dziś bardzo uparty i ciekawski. Odkąd wyszliśmy na zewnątrz rozmawiamy o przeszłości. Moja nie jest zbyt kolorowa.
-Kiedy miałem sześć lat, a mój brat dziewięć, zanim Sunghee była jeszcze w ogóle planach, moja mama zaszła w ciążę. No i w lipcu następnego roku przyszła na świat Hooyo a dwudziestego piątego października odeszła. Moi rodzice byli załamani jej śmiercią. Od tamtego czasu nie obchodzę urodzin, tylko kolejną rocznicę jej odejścia. Co rok idę z rodziną na jej grób, a wieczorem upijam się z chłopakami.
Mówię, a w moich oczach od razu pojawiają się łzy. Jisung nic nie mówi, tylko rozkłada ramiona, abym mógł wtulić się w jego ciało. Głaszcze mnie delikatnie po głowie. 
-Mógłbym spędzić z tobą ten dzień?
Pyta szeptem. Kiwam głową, a jedyne co jestem w stanie powiedzieć, to "Dziękuję".
.
.
.
Seungmin
Taehyun odprowadza mnie do domu. Było naprawdę miło. Rozmawialiśmy prawie trzy godziny. Gdy stoimy pod moimi drzwiami, jest prawie dwudziesta trzecia. 
-Może to powtórzymy?
Pyta bawiąc się palcami mojej dłoni. Przez całą drogę trzymaliśmy się za ręce. 
-Koniecznie.
Uśmiecham się. Opieram się plecami o ścianę i wpatruję się w niego. Po kilkunastu sekundach podnosi głowę. Nasze spojrzenia się krzyżują. 
-Przepraszam Taehyun. Nie sądziłem, że nadal możemy się tak dobrze dogadywać.
Mówię, po czym zbliżam się do niego i przytulam. Układam głowę na jego klatce piersiowej i przymykam oczy. Przez panującą wokół ciszę, doskonale słyszę bicie jego serca. Chłopak mierzwi moje włosy. Stoimy tak przez chwilę. Gdy odsuwamy się od siebie, nadal jestem na tyle blisko niego, że czuję jego perfumy. 
-Odezwę się do ciebie jutro, dobrze?
Szepcze. Kiwam głową i uśmiecham się delikatnie. 
-Do zobaczenia Hyung.
.
.
.
Opis tego rozdziału jest spowodowany moją chorobą psychiczną, pozdrawiam.

My first and last - MinsungWhere stories live. Discover now