Chapter I - First meet

4.6K 238 21
                                    

Poniedziałek. Szósta trzydzieści. Leżę w łóżku wpatrując się w sufit. Wiem, że muszę wstać, jednak moje ciało odmawia posłuszeństwa i przez kolejne kilka minut nie wykonuję żadnego ruchu. Czuję, jakbym śnił na jawie. Mam wrażenie, że spadam. Zamykam oczy i oddycham ciężko. Próbuję krzyczeć, ale nie mogę wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Odczuwam coraz większe przerażenie. Głowa boli mnie tak mocno, jakby zaraz miała wybuchnąć. Nagle otwieram oczy i gwałtownie się podnoszę, po czym znowu opadam na łóżko. Nie mam pojęcia, co i dlaczego się właśnie wydarzyło. Może to był tylko sen?
-Jisungie, pora wstawać. Słyszę głos mojej mamy. Odwracam głowę w jej stronę i posyłam jej delikatny uśmiech. Kobieta odwzajemnia gest i znika za drzwiami. Powoli podnoszę się do siadu i rozglądam się po pokoju. Przez zasłonięte okna wdzierają się pojedyncze promienie słońca. Gdy moje stopy spotykają się z miękkim dywanem przymykam delikatnie oczy. Podchodzę do szafy i biorę z niej mundurek szkolny, który ubieram w łazience. Poprawiam moje ciemnoniebieskie włosy i idę do kuchni. Zjadam śniadanie przygotowane przez mamę i kwadrans później wychodzę z domu. Do szkoły zawozi mnie tata. Przyzwyczaiłem się do komunikacji miejskiej, jednak mężczyzna stwierdził, że ma po drodze do pracy. Nie chcąc wywoływać kolejnych kłótni, posłusznie dałem się zawieść do mojej nowej szkoły. Wchodzę przez duże, przeszklone drzwi i od razu czuję ogromny ból głowy. Opieram się o ścianę i biorę kilka głębokich wdechów.
-Hej, wszystko w porządku?
Pyta Felix, który nagle pojawia się obok mnie.
-Trochę mi słabo.
Mówię podnosząc na niego swój wzrok.
-Może chcesz iść do higienistki?
Jego zmartwiony ton głosu sprawia, że czuję się trochę bezpieczniej. Zawsze lepiej mieć kogoś przy sobie. A Felix jest całkiem sympatyczny.
-Nie, jest ok.
Odpowiadam uśmiechając się lekko. Po krótkiej rozmowie zakończonej przez dzwonek, chłopak odprowadza mnie pod moją klasę i obiecuje, że na następnej przerwie pozna mnie ze swoimi przyjaciółmi. Gdy wchodzę do środka zajmuję jedyną wolną ławkę, która znajduje się na końcu pomieszczenia zaraz przy oknie. Po chwili podchodzi do mnie dość wysoki, szczupły chłopak, który wyglądał uroczo z roztrzepanymi włosami i zaróżowionymi policzkami. Jego usta układały się szeroki uśmiech odkrywając przy okazji aparat ortodontyczny umiejscowiony na górnym rzędzie zębów. W oczach można było dostrzec błysk, który idealnie komponował się z całą resztą.
-To ty jesteś Han Jisung?
Pyta zajmując miejsce obok mnie. Kiwam głową unikając jego wzroku.
-Felix powiedział, żebym się tobą zaopiekował. Ale nie wyglądasz na kogoś, kto potrzebuje opieki. Pewnie jak zwykle wyolbrzymia. Jednak to nie zmienia faktu, że możemy się zaprzyjaźnić. Masz bardzo fajne włosy. W sumie nie lubię niebieskiego, ale pasują ci. Dawno się przeprowadziłeś? A tak w ogóle, gdzie mieszkałeś wcześniej?
W trakcie jego monologu ponownie rozbolała mnie głowa.
-Przeprowadziłem się w ten piątek, wcześniej mieszkałem w Daegu.
Mówię masując palcami skronie.
-Coś nie tak?
Pyta bujając się na krześle.
-Trochę za dużo mówisz.
Wzdycham po raz pierwszy łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
-Wiem, Hyunjin cały czas mi to powtarza. Ale musi ze mną wytrzymać czy chce, czy nie.
Mówi cicho się śmiejąc.
-Jesteście parą?
Pytam. W sumie to przypomina mi mojego starego przyjaciela. Jemu też usta się nie zamykały i nie potrafił usiedzieć w miejscu.
-No co ty. Hyunjin to mój najlepszy przyjaciel. Co prawda może jest to trochę bliższa relacja, jednak brakuje w niej tego uczucia. Kocham go, ale jak przyjaciela. Jest pociągający jak cholera, to fakt. A więc skoro mnie nie kocha, wykorzystuję to w inny sposób.
Mówi, a ja jestem coraz bardziej zaintrygowany jego osobą.
.
.
.
-Minho!
Słyszę krzyk Hyunjina. Nie odwracam się mając nadzieję, że chłopak da mi spokój.
-Lee Minho, zatrzymaj się!
Woła za mną nie dając za wygraną. Czując na sobie wzrok ludzi stojących na parkingu odwracam się i czekam, aż chłopak znajdzie się bliżej mnie. Gdy stoi już naprzeciwko, patrzy mi w oczy, po czym jego wzrok wędruje gdzieś w stronę szkoły. Uśmiecha się szeroko i wymija mnie. Odwracam się w kierunku, w którym podąża i wiem, co sprawiło, że chłopak się tak ucieszył. Patrzę teraz jak przytula Jeongina omal go nie dusząc. Obok niego stoi jakiś chłopak z granatowymi włosami. Pierwszy raz go na oczy widzę. Muszę przyznać, że jest śliczny. Podchodzę do przyjaciół i witam się z Jeonginem.
-Minho, poznaj Jisunga. Ogólnie Felix miał go wszystkim przedstawić, ale jak zwykle znikął gdzieś z Binem.
Mówi chłopak wywracając oczami. Spoglądam na Jisunga, który również na mnie patrzy. Praktycznie od razu spuszcza głowę wbijając wzrok w swoje vansy.
.
.
.
-Jisung, słuchasz mnie?
Pyta Jeongin klepiąc mnie lekko w ramię.
-Przepraszam, mógłbyś powtórzyć?
Uśmiecham się delikatnie, na co chłopak marszczy brwi. Nie jestem zbyt dobrym towarzyszem do rozmów.
-Pytałem, czy idziesz dzisiaj do Changbina. Będziesz mógł lepiej poznać Minho i Hyunjina. W sumie będzie też brat Felixa i kolega Bina, który nie lubi Minho, bo przeleciał jego siostrę, no i jego brat.
Mówi na jednym wydechu.
-Kto kogo przeleciał?
Pytam, po czym gryzę się w język. Nienawidzę mojej ciekawskiej natury.
-No, bo Changbin ma kolegę. No i ten kolega nazywa się Woojin i ma brata Seungmina, który jest kolegą Hyunjina. No i oni obaj mają przyrodnią siostrę Jihyo. Minho jakieś dwa lata temu spotykał się z nią. On był w pierwszej klasie, ona w trzeciej. Wiesz co ludzie robią w związku. No i Woojin się o tym dowiedział, Minho rzucił Jihyo no i teraz ta dwójka się nienawidzi. Koniec historii.
Opowieść kończy śmiechem.
-Pewnie Minho będzie zły, gdy dowie się , że ci powiedziałem. Ale ja przynajmniej nie rucham sióstr przyjaciół. A podobno był homo. Nie wiem, może mu się odwidziało.
Wzrusza ramionami.
-Ty też go nie lubisz?
Tak to przynajmniej brzmi.
-To mój przyjaciel, ale mam prawo wygłosić swoje zdanie, co nie? On też mówi, że się puszczam, a to przecież nie moja wina, że podobam się innym. Hyunjinowi to nie przeszkadza.
Mówi, gdy dochodzimy już do jego domu.
-To jak? Widzimy się u Changbina?
Pyta z uśmiechem.
-Ale ja nawet nie wiem, gdzie on mieszka..
Próbuję się jakoś wykręcić.
-Chan po ciebie podjedzie.
..Serio?
-No dobrze.
.
.
.
-Felix, pośpiesz się. Wszyscy już na nas czekają, a musimy jeszcze jechać po Jisunga.
Mówię stając w progu jego pokoju.
-Jeszcze chwilę.
Wzdycha poprawiając włosy.
-Changbin widział cię w najgorszym możliwym stanie, więc nie potrzebujesz tego całego makijażu. Mógłbyś pojechać nawet w dresach.
Stwierdzam patrząc na jego ubranie. Biała koszula w czarne paski (oczywiście Changbina) i skórzane spodnie. Włosy zaczesane do tyłu, a oczy podkreślone czarną kredką.
-On może i widział, ale cała reszta nie.
Mruczy, po czym chowa telefon kieszeni i wymija mnie. Idę za nim. Ubiera buty i wychodzimy z domu. Wsiadamy do samochodu i jedziemy do Jisunga.
.
.
.
Kill lalalala me lalalala please lalalala

My first and last - MinsungWhere stories live. Discover now