89. Jesteś Z Siebie Zadowolony?

235 12 3
                                    

*Martyna*
- dobra. Jak uważasz, ale żeby potem nie było - mówię do Piotrka i wychodzę do pracy.
- Martynka no - wyszedł za mną - poczekaj
- idę do pracy - Mówię
- ja też, poczekaj
Idę przed siebie. Nie czekam na niego.
Niech dalej się słucha rodziców to daleko zajdziemy. Po chwili byłam w bazie. Przebrałam się i poszłam do wszystkich.
- cześć - mówię i siadam na kanapie obok Anki
- no cześć a gdzie masz męża? - Anka
- pozbywa się dzieci - mówię a oni się śmieją - serio.
- a to coś nie tak?
- no raczej. Jego rodzice biorą dzieci do siebie a my je widzimy tylko w weekendy.
- no to pogadaj z nim?
- próbowałam, błagałam. Nic nie działa. Został omotany.
I jak zwykle Martynka zła, Martynka nie dobra.
- cześć - Przyszedł Piotrek.
- cześć - wszyscy
Poszłam do niego.
- i jesteś z siebie zadowolony? - pytam
- a czy ja powiedziałem czy się na to zgadzam? - mówi wkurzony
- przytaknąłeś głową. - mówię - Starczy.
- i myślisz, że zgodził bym się na to aby dzieci nie mieszkały z nami?
- no a co zrobiłeś?
-no nie zgodziłem się i nie wiem czemu robisz z tego taką aferę. - powiedział głośno i stanowczo.
Przebiera się a ja poszłam do wszystkich.
- i co? - Aśka
- mówi, że się nie zgodził - mówię - i jest na mnie zły.
- słychać Strzelecka. - Anka
- nie Wierzę. Wkurzyłaś go - Szef
- to mało powiedziane - mówię i skradam się do niego. Oparłam się o ścianę i patrzę jak się ogarnia.
- przepraszam - mówię - poniosło mnie
Patrzy na mnie.
- mam nadzieję, że nie nasłałaś na mnie nikogo?
- nie. - mówię
- no buzi buzi cmok cmok - Anka
- zgoda Strzelecki? - podaję mu rękę
- zgoda Strzelecka - uścisnęliśmy ręce.
Przytuliliśmy się mocno a Piotrek rozwalił mi włosy.
- musiałeś?
- musiałem
Pocałowaliśmy się.
Poprawiłam mu kołnierzyk i poszliśmy do wszystkich.
Po chwili przyszli Piotrka rodzice z dziećmi.
- co się stało? - Piotrek
- musimy coś załatwić. - mama Piotrka a ja porwałam dzieci i wzięłam na kolana.
- ale mieliście się nimi zająć
- wypadło nam coś - tata Piotrka
Poszli a ja przytulam moje dzieci.
- i co tatuś? - pytam - Masz jeszcze jakiś pomysł?
- teraz twoja kolej. - mówi - ja już mam dość
- nas? - dzieci
- nie - Piotrek dał im po buziaku - nigdy
- to dlaczego szukasz nam opieki jak możemy być tutaj z wami? - Antoś
- bo ja nie wiem czy możecie? - Piotrek schylił głowę a Tosia bawi się jego włosami.
- możemy.
Wujek na pewno nie ma nic przeciwko. - Antoś
- Wujek Pozamiatane. - mówię - nie masz nic do gadania.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no wiem.
A co ja wam tu na szybko zorganizuje? - Wiktor
- ciasteczka, soczek i jednorożca. - Antoś
- full wypas
- a skąd ja wezmę jednorożca?
- zaraz wracam. - Piotrek
Poszedł a my się śmiejemy.
- będę się śmiać jak on wejdzie tutaj z wielkim jednorożcem - Anka
- a gdzie on wogóle poszedł? - Wiktor
- pewnie do domu. - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
Przyszedł Piotrek z torbami i w autku na sterowanie wiezie jednorożce.
- gdzieś ty był? - Wiktor
- tam - Piotrek pokazuje na drzwi a my się śmiejemy.
Piotrek im rozłożył kącik i przyszedł do nas.
Kucnął przed dziećmi.
- mogę was zjeść?
- nie
- a to czemu?
Tosia wystawia ręce żeby wziął ją na rączki.
- chodź maluchu - Piotrek ją wziął i podrzuca do góry.
- bam - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek usiadł koło mnie z Tosią.
Antoś też chcę iść do niego. Wziął go na drugie kolano.
- mniam. - Piotrek - jedzonko do mnie przyszło
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek ich łaskota.
I znaleźliśmy rozwiązanie...





Zbliżamy się do końca książki...



Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone Where stories live. Discover now