37. Jak Ja To Uwielbiam

332 15 4
                                    

*Martyna*
Czas wziąć się wkońcu za potrawy i prezenty. Przed świętami to czas kiedy spotykamy naszych dobrych starych znajomych.
Jeszcze z podstawówki, gimnazjum, liceum i studiów. Tak przez całe życie jestem z Piotrkiem.
Jeszcze pamiętam jak go poznałam
Było ciepło i jak dziecko wyszłam z domu i poszłam się bawić w piaskownicy. On jak chłopak wspinał się po wszystkim co mógł. Na początku go nie lubiłam. Nie lubiłam nikogo z jego paczki. Wolałam bawić się sama. Jednak gdy jego kumple zaczęli mi dokuczać. Stanął w mojej obronie. Zawsze to robi. Ale 5 letni chłopiec opiekuje się 5 letnią dziewczynką. To słodko wyglądało.
Już od początku moja mama go nie lubiała. Mój tata też, ale potem się do niego przekonał. Do tej pamiętam jego słowa. "wiem, że przy tobie będzie bezpieczna"  Miał rację. Zawsze jestem przy nim bezpieczna. Może czasem się kłócimy, ale jakoś wszyscy żyją. Przeżyliśmy razem tyle pięknych przygód. Pięknych chwil, ale i też były smutne chwilę. Na przykład gdy umarł mi mój przyjaciel piesek Charlie, potem jego kota przejechało auto. Zawsze mogliśmy liczyć na swoje wsparcie. Wiedzieliśmy, że nie ważne gdzie nas życie poprowadzi, zawsze będziemy przy sobie. I mieliśmy rację. Jak widać jesteśmy razem i całkiem nieźle nam się układa. Ten pomysł z rozwodem był genialny tak jak wszystkie moje pomysły. Ale czy bez tego było by nudno? Byłoby. I to bardzo bardzo nudno.
Chociaż żałuję tego tak bardzo, że czasami myślę, że nie Zasługuje na niego. A Piotrek Odrazu sprowadza mnie do normalności mówiąc, że to on nie Zasługuje na mnie.
Ja dziewczyna z bogatego domu, miałam wszystko czego chciałam, wszystko. On chłopak z domu nie należących do bagatych, ale i też nie najbiedniejszych. Mu wystarczyło tylko pozwolenie pójścia na zewnątrz. Do kolegów i był szczęśliwy.
Z moich rozważań wyrywa mnie Piotrek.
- kochanie jesteśmy na miejscu - mówi z uśmiechem
- Oki - również się uśmiecham i wysiadam z auta. Po drodze do galerii handlowej, zawieźliśmy małego do Piotrka rodziców.
Chwyciłam go za dłoń i zaciaglam do pierwszego sklepu.
Szybko nam poszły te zakupy.
Po dwóch godzinach mieliśmy wszystko kupione.
- ooo Strzeleccy.
Nie spodziewaliśmy się was. - ooo i nasza ekipa przyjaciół ze szkoły
- my was też.
- naprawdę
Zaczęliśmy się śmiać.
- co roku to samo
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy po małego i do nas.
- co u was słychać?
Usiadłam z małym na kanapie a Piotrek robi coś do picia.
- a no nic ciekawego, ratownicy
- no tylko ja tu jestem Ratownikiem.
To coś stało się lekarzem
- ooo
- czemu to zrobiłeś? - Kinga
- bo lubię mieć kontrolę nad ludźmi.
Zaczęliśmy się śmiać.
Zrobił kawy i przyniósł.
Usiadł koło mnie.
- a nie ma tam u was miejsca?
- w stacji?
- no.
- raczej powinno być bo szef przyjmuje każdego
- a ja jestem zawieszona to mu się ludzie przydadzą
- jak to?
- jeszcze cię nie odwiesił?
- nie. Nie byłam nawet tam
- ej. Kim ja będę rządził
Zaczęliśmy się śmiać.
- a ja cię tak broniłem
- mówiłam, że masz to zostawić w spokoju
Zaczęliśmy się śmiać.
Do Piotrka zadzwonił szef, że ma jak najszybciej ze mną przyjechać.
- to co zwolnienie.
- raczej wracasz do pracy
- nie byłabym taka pewna.
- czemu jesteś Pesymistą?
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do bazy.
- dobry
- O boże Martyna ty żyjesz? - Adam
- na twoje nieszczęście
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszedł szef.
- zapraszam Martyna.
- dobrze
- ja idę jako adwokat.
- nie potrzebujemy.
*Piotrek*
Poszli do gabinetu a ja Odrazu zobaczyłem grafik.
- Piotrek czy wy nas zdradzacie? - Ania
- zawsze
Zaczęliśmy się śmiać.
Poznali się.
- mam pytanko. Co szef zamierza?
- wszystko jest pod znakiem zapytania
- czy on chce mi ją zdołować na święta?
- tak. - Adam - olej to
- olać to ja mogę ciebie.
- uuu
- jaki ty przykład dajesz dziecku
- najlepszy - wziąłem małego na ręce - nie maluchu?
- yhym
- czemu ty go nosisz na rękach?
- bo nie miałbym co zrobić z rękami i musiał bym ci no... Dokończ sobie
- wzbudzasz agresję
- zawsze.
- dlatego teściowa go nie lubi - Anka
Zaczęliśmy się śmiać.
- Aniu... Ja cię nie poznaje
- super. Lubię być Nie rozpoznawalna
Załamałem się. Usiadłem na kanapie i po chwili Martyna wyszła z uśmiechem na twarzy.
- Strzelecki zadowolony? - szef pyta
- oczywiście.
- zwolniłem twoją żonę
Zaczęliśmy się śmiać.
- jasne.
Potem nasi znojomi rozmawiali z szefem.
- nie ma problemu. Adama się zwolni - szef
- za co?
- za to, że istniejesz - szef
- uuu.
- szef się uczy. - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martynko będziesz moim prawnikiem?
-  nie. Nie nadaje się do tego
Zaczęliśmy się śmiać.

Oj jak ja to uwielbiam.
Mój ulubiony widok - zakłopotany i przestraszony Adaś.


Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone Where stories live. Discover now