63. Zostaliśmy Sprzedani

258 15 4
                                    

*Martyna*
Dzisiaj wracają rodzice. I bardzo chcą nas odwiedzić. U nas w domu. Jak domu nie ma.
- i co teraz? - Piotrek - będziesz im kłamać w twarz?
- no nie. - mówię. - trzeba im powiedzieć prawdę.
- dobry pomysł - szef - przywieźcie ich tu.
- no to co. Jedziemy. - Piotrek
- jeszcze czas - mówię
- ale podjedziemy do ubezpieczyciela. Dzwonił rano, że ma dla nas dobrą wiadomość.
- już się boję - mówię a szef z Anką się śmieją.
- no to jedźcie a my się maluchami zajmiemy.
- na pewno? Oni tylko na grzecznych wyglądają - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- na pewno. Ogarniemy aniołki.
- dziękujemy.
Pożegnaliśmy się z dziećmi.
Daliśmy im po buziaku.
- byćcie grzeczni. My zaraz wrócimy
- Oki
- uważajcie na siebie - szef
- tak jest.
Poszliśmy do auta i pojechaliśmy do firmy ubezpieczyciela.
- dzień dobry
- dzień dobry. Proszę usiąść.
Usiedliśmy na krześle.
- to jakie ma Pan dla nas wiadomości.
- mają państwo możliwość wyboru.
Szkody zostały wycenione na 25 milionów złotych. Nie wyliczone zostały wyposażenie, które znajdowało się w domu, bo nie jesteśmy pewni co tam naprawdę mogło się znajdować. Dlatego też co miesiąc będą państwo otrzymać wynagrodzenie w wysokości 5 tysięcy złotych.
Na razie wszystko się zgadza?
- jak najbardziej - Piotrek.
- tak
- to w takim razie.
Czy odbudujemy dom, niestety na innej działce bo ta to już się zbytnio nie nada czy wypłacamy te pieniądze w gotówce. Oczywiście te co zostaną z odbudowy otrzymają państwo w gotówce.
- no to odbudujemy dom, tak
Piotrek? - pytam
- tak tak. Najważniejsze to mieć gdzie mieszkać.
- rozumiem. To nie wiem. Działkę szukają państwo czy my mamy się tym zająć? Oczywiście na nasz koszt.
Patrzę na Piotrka.
- oddamy się wam - Piotrek a ja kiwam głową
- no to w takim razie dzisiaj osobiście zajmę się szukaniem i do państwa zadzwonię.
- dobrze.
- dziękuję za zaufanie. Tylko tyle miałem państwu do powiedzenia
- my też dziękujemy
Wstaliśmy i Podaliśmy sobie ręce.
- dowidzenia
- dowidzenia
Piotrek przepuścił mnie w drzwiach. Poszliśmy do auta.
- słyszałeś? 25 milionów złotych
- no.  10 lat naszej pracy
Otworzył mi drzwi do auta.
Wsiadłam i zamknął drzwi.
Wsiadł za kierownicą.
- 5 tysięcy złotych miesięcznie
- ale i tak trzeba udupić tego, kto to zrobił - mówię
- podejrzewam jedną osobę - ruszył i patrzy na mnie
- Adam?
- yhym
- myślisz, że byłyby zdolny do tego?
- tak. Przecież z nim coś się dzieje.
- no w sumie. Ale podpalił by dom?
- nie wiem Martynka. Sam już nie wiem co o tym myśleć.
- zostawmy to policji
- no dokładnie.
Pojechaliśmy na lotnisko.
- i co? Co teraz im powiemy? - Piotrek
- cześć. Co tam słychać i jak minęła im podróż.
- kocham twoje poczucie humoru
- dzięki.
Pocałowaliśmy się.
Po chwili przyleciał samolot. Poszliśmy bliżej wejścia. Po chwili wyleciali Emilka i Krzyś.
- cześć maluchy
- nie jesteśmy maluchy
- nie?
- mamy już 6 lat!
Przytuliliśmy ich mocno.
Przyszli rodzice.
- cześć!!
- cześć dzieciaki
- jak tam podróż?
- a no wiesz. Dobrze.
A wy co? Grzeczni byliście?
- zawsze jesteśmy grzeczni.
- jasne - tata mnie przytulił.
Rodzice Piotrka też go Przytulili.
Poszliśmy do auta.
- a gdzie macie dzieci?
Wsiedliśmy do auta.
- a u szefa
- a to dlaczego? Przecież mogły jechać z wami
- no, ale szef się do nich przywiązał i powiedział, że się zajmie maluchami.
- aha. No to co jedziemy po dzieci i do waszego domu.
Piotrek się śmieje.
- naszego domu już nie ma - mówię
- co? Jak to?
- no ktoś go podpalił jak byliśmy z dziećmi w zoo
- i teraz mieszkamy u szefa.
- ale kto to podpalił?
- jeszcze nie wiemy na 100%
- dopiero jutro idziemy na policję
- no dobrze.
- resztę opowiemy wam przy kawie. Szef was zaprasza.
- no ok.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Przywitali się ze wszystkimi i teraz pijemy kawę.
Dzieci się bawią.
- no to tak. Szkody zostały wycenione na 25 milionów złotych.
- nie wliczają wyposażenia. Bo nie są pewni co tam było i co miesiąc będą nam wypłacać 5 tysięcy złotych.
- no i to się nazywa ubezpieczenie. - tata Piotrka a mój tata się uśmiecha.
- umiem się targować. Wiem - mój tata
Zaczęliśmy się śmiać.
- nic nie podpisywaliście prawda?
- nic. - Piotrek
- no to dobrze. Najpierw ja to przeczytam. Drobne druczki też są ważne.
- to już wiem czemu szef pisze mnie na grafikach drobnym druczkiem. - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać
- i co będą budować dom?
- tak. Szukają działki budowlanej i jak znajdą to mają dzwonić do nas.
- przejade się z wami - tata
- ok.
- teraz trzeba tylko udupić tego kto to zrobił - szef
- chętnie się tym zajmę - tata
- tatuś nudzi ci się? - pytam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale ja ich nie oddam - szef - zostają u mnie
- a bierz se ich - tata
- zostaliśmy sprzedani.
Zaczęliśmy się śmiać.










Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone Where stories live. Discover now