28. Nie Mogę Dojść Do Siebie

428 16 0
                                    

*Martyna*
Dzisiaj postanowiłam posłuchać mojej mamy i do póki mały nie będzie miał 3 lat zostaje z nim w domu. Piotrkowi się to nie podoba.
- Misia wytłumaczysz mi to? - przyszedł z moim oświadczeniem do szefa
- No co? Tu nie ma nic do tłumaczenia?
- co się zaś stało?
- po prostu zrozumiałam, że jestem nieodpowiedzialną matką.
Załamał się.
- dobrze wiesz, że nieodpowiedzialna matka to taka która wogóle nie interesuje się losem swojego dziecka i po prostu ma je w dupie. Więc nie porównuj to do siebie. Pracujemy żeby miał jak najlepiej i naprawdę jest z nami szczęśliwy.
- to czemu moja mama mi to mówi?
- co ci mówi?
- że jestem nie odpowiedzialna
Przytulił mnie mocno.
- nie wiem dlaczego.
Przyszedł mały.
- cześć nasz misiu mały.
Przytulił nas mocno.
- masz dowód - dostałam buziaka od Piotrka.
Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do bazy.
- Martynka i jaka decyzja? - Piotrek.
- ta sama co w domu.
- wiesz, że nie musisz?
- muszę.
- aj kobieto.
Idź może szef ci przemówi do rozsądku.
Dałam małego Piotrkowi i poszłam do szefa.
- dzień dobry szefie.
- No cześć Martynko. Coś się stało?
- nie. Po prostu mam sprawę.
- No to siadaj i słucham
Siadłam i dałam szefowo pismo.
- co ty zaś wymyśliłaś genialnego?
- postanowiłam jednak pójść na wychowawczy.
- skąd taka zmiana?
- dużo by opowiadać.
- co na to Piotrek?
- nie podoba mi się to
- tak samo jak mi. - szef potargał - wracaj do pracy
- spokojnie szefie mam kopie.
Wyszliśmy z gabinetu a Piotrek targa wszystkie kopie razem z małym.
- No to już nie masz
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotrek serio?
- tak wyszło. Nudzi nam się
Wszyscy się śmieją oprócz mnie.
Mały do mnie przyszedł.
- mama?
- co tam mały złoczyńco? - kucnęłam do niego a wszyscy w śmiech.
Przytulił się do mnie mocno.
- ooo
Wzięłam go na ręce i dałam mu buziaka.
- zemścimy się nad tatą - pytam szeptem
- tiak - mały się cieszy i biegnie do Piotrka.
Piotrek przed nim ucieka a ja poszłam się przebrać.
- ratunku.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przebrałam się i poszłam do wszystkich. Oblałam Piotrka wodą.
- ups. Tak wyszło.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poprawiam makijaż a Piotrek się czai z kubkiem wody.
- tylko spróbuj - mówię nawet się nie odwracając
Zaczęliśmy się śmiać a Piotrek mnie Oblał.
- już nie żyjesz.
Odłożyłam wszystko
- dobra nie. Będę grzeczny
- za dużo ludzi. Pożałujesz w domu.
- za dużo świadków. Rozumiem. - szef
Zaczęliśmy się śmiać.
- co jej szef powiedział? - Piotrek pyta
- nic. Po prostu potargałem
Zaczęliśmy się śmiać.
Wzięłam małego i usiadłam na kanapie. Przysiadł się Kuba.
- cześć
- pa - mówię
Posunęłam się i koło mnie usiadł Piotrek.
- zapamiętaj. To miejsce jest zawsze zajęte przeze mnie - Piotrek do Kuby.
- a jak tam wasz drugi maluch? - Adam
- i tak chrzestnym nie będziesz - szef
Zaczęliśmy się śmiać.
- szef przeciwko mnie? - Adam
- zawsze
Weź Kubusia i pokaż mu co ma robić
- Kubuś idziemy.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszli.
- kolega sobie grabi - Anka
- najwyraźniej chce poznać Piotrka ze złej strony - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- mogę zaś zgonić na ciebie? - pytam
- co tym razem? - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać
- no to, że mam dalej pracować
- spoko i tak teściowa mnie nie lubi.
- a ja się do tego dołączę - szef
- ok
Potem wszyscy się rozeszli gdzieś.
- wzięłaś to do siebie?
- tak. Piotrek no. Matka mi to powiedziała..
- olej to. Naprawdę.
- a co jeśli to prawda? Co jeśli my tego nie widzimy?
- czego nie widzicie? - szef
- ooo szef. Czy myśli doktor, że my jesteśmy nieodpowiedzialni?
- nie. Mały ma z wami raj.
A kto wam to powiedział?
- moja mama - mówię. - powiedziała, że jak tak dalej będzie to złoży wniosek o odebranie praw rodzicielskich a ona się małym zajmie. A to prawnik to wie Pan. Ona wszystko może.
- A co na to twój tata?
- powiedział żeby poszła do psychiatry bo coś z nią nie tak.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie masz się czym przejmować. To nie jest takie proste jak Ona myśli.
Musi mieć dowody, że dziecku dzieje się krzywda a jak widać małemu nic się nie dzieje
- właśnie
Mały patrzy się na nas.
- cio tam maluchu?
Przytulił się do nas.

Po kilku godzinach skończyliśmy nasz dyżur i wróciliśmy do domu.
Po chwili jednak zawitała do nas mama wraz z asystą policji.
- przepraszam dzieciaki, ale tak nie może być - mama
- ale przecież nic się małemu nie dzieje. - mówię
- spokojnie. Zaraz to wyjaśnimy.
Gdzie jest państwa syn?
- w swoim pokoju. Właśnie go położyliśmy spać.
- możemy tam przejść?
- tak. Proszę.
Poszłam z Piotrkiem i policjantem do pokoju małego.
Podszedłam do małego i przykryłam go.
- to naprawdę nie porozumienie.
Teściowej chodzi o to, że żona powinna siedzieć z małym w domu a nie pracować. Sam Pan rozumie.
- rozumiem o co chodzi.
A gdzie jest wtedy mały? Zostaje sam?
- nie. No jeszcze tego by brakowało.
Jest albo z nami w pracy albo u dziadków.
- rozumiem
- to co teraz będzie?
- No nic. Zwykłe nieporozumienie.
Na podstawie, że nie zostaje pani z dzieckiem w domu nie zabiera się dzieci. Bez przesady. Jakby mu się działa krzywda to tak albo złe warunki.
- to dobrze.
Poszliśmy na dół.
- nic tu po nas.
- jak to?
- tak to proszę pani. Dziecko jest zadbane, nie dzieje mu się krzywda, nie zostaje sam nigdy. Nie mamy po co.
- ale krzywda mi się stanie jak tu zostanie. Oni są nieodpowiedzialni.
- jakoś nie widać. Idziemy.
- przepraszamy. Dowidzenia.
- Dowidzenia
Poszli wszyscy.
*Piotrek*
- odetchnij.
- nie mogę.
Ktoś puka.
Poszedłem otworzyć moi rodzice.
- cześć dzieciaki.
Co się stało, że policja stoi?
- nie porozumienie.
- nie nazwałam tak tego.
Po prostu moja mama poszła na policję, że małemu dzieje się krzywda i była gotowa żeby odebrali nam małego.
- na jakiej podstawie? Halo?
- na tym, że Martyna nie siedzi z małym w domu.
- ja pierdziele.
Mama przytuliła Martyne.
- ale nic nie zrobili?
- nie.
- jakim prawem. - mówię
- właśnie. - tata
- napijecie się czegoś? - pytam
- No kawy możesz zrobić.
- ok
*Martyna*
Piotrek zrobił kawę a ja pije wodę.
- trzy dwa jeden - mówię bo usłyszałam auto.
Wszedł mój tata.
- zdążyłem?
- nie
- zabije ją jak Boga kocham
- spokojnie. Mały śpi sobie grzecznie - mówię
- No, ale jak Ona mogła?
- wody? - mówię.
- tak.
Usiadł a ja nalałam wody.
- spokojnie.
Po godzinie wszyscy poszli a ja nadal nie mogę dojść do siebie. Moja własna Matka nasłała na mnie policję. No nie.

Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone Where stories live. Discover now