78. A Ty Już Nic Nie Mów

227 11 5
                                    

*Martyna*
Piotrek ma dzisiaj wolne a ja jestem w pracy.
- ooo Martynka. -Ania - Gdzie męża zgubiłaś?
- sprzedałam go.
Zaczęliśmy się śmiać
- ma wolne i z dziećmi się bawi.
- aha.
- no.
- powiem ci - Kaśka - że macie teraz piękny dom
- wiem.
Po chwili dostaliśmy wezwanie do wieżowca. Mam nadzieję, że jest winda bo inaczej tego nie widzę.
- no to Mariusz jedziemy - mówię
- tak jest.
Ruszył.
Szukam leków.
- cholera - mówię
- co się stało? - Aśka
- nie wzięłam moich leków.
Może nie będą potrzebne.
- nie będą. Spokojnie - Mariusz
-  żebyś miał rację. - mówię
- ja zawsze mam
Zaczęliśmy się śmiać.
Dzwoni mój telefon.
- yhym. Skapł się.
Odebrałam.
- Martynka...
- tak wiem. Nie wzięłam leków. Zapomniałam.
- ale o kosmetyczce nie zapomniałaś
- w życiu. Kosmetyczka musi być.
Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi.
- Martyna. Ty lepiej mów jak się czujesz?
- wszystko dobrze. Przeżyje zobaczysz.
- ciśnienie zmierz.
- jadę na wezwanie.
- kawy nie pij - napiłam się
- ok. Nie Będę pić kawy.
Tak się zdenerwowałeś o głupie leki?
- nie. Później ci powiem.
- mów do Cholery
- Rodzice wzięli mi dzieci bo ja nie umiem się nimi zajmować i jesteśmy zbyt nerwowy.
- co im odwaliło?
- no nie wiem.
- to idź do nich i powiedz, że jak ich nie oddadzą to wparuje z policją.
A teraz muszę kończyć. Jesteśmy na miejscu.
- ok. Załatwię to
- uspokój się. Może tylko żartują
- no może.
Teraz przede mną schody które prowadzą na 14 piętro.
- nie ma windy? - pytam.
- jest.
- ale jakaś nie pewna. Wolę schodami jednak.
Weszliśmy na to 14 piętro i jak się okazało to wezwanie przejął inny zespół.
- Zabije ich jak Boga kocham
Wracam powoli do karetki.
- 24 s. Co wy sobie jaja robicie?
Dwie karetki do jednego wezwania?
- były trzy. Przepraszam. Mam zły dzień
Kręcę głową i pije wodę.
Dzwonię do Piotrka.
- i jak? Załatwiłeś?
- twój tata z nimi gada. Spokojnie.
- no ok. To nie jadę z obstawą.
Informuj mnie na bieżąco.
- ok.
Wsiadłam do karetki.
- a rano brałaś tabletki?
- Wzięłam jedną tą słabszą.
Po chwili dostaliśmy kolejne wezwanie.
- ruda jesteś pewna, że nie było tam innego zespołu?
- tak. 23s wzywa na pomoc.
- yhym. Szefunio chce pomocy?
- no.
Pojechaliśmy szybko na miejsce.
- co mamy szefie? - pytam
- przed chwilą się zatrzymała a mój zespół gdzieś sobie poszedł
- odważne zagranie - mówię - przejmę
- ok
Przejęłam od szefa reanimacje.
- co wy tacy zdyszani?
- 14 piętro szefie. - mówię
- yhym. Żebyś ty nam się zaraz nie zatrzymała
- spokojnie - mówię - analiza
- wróciła. - szef - nieźle Martyna
- no to zabieramy. - mówię
- przygarniesz mnie? - szef.
- jasne.
Pojechaliśmy do szpitala, oddaliśmy pacjentke. Szef dał mi wody.
- dziękuję
- weź tabletkę
- nie wzięłam z domu.
Szef stanął i się patrzy.
- co ty tu jeszcze robisz? Dzwoń po Piotrka i do domu.
- ale nic mi nie jest a on zawału dostanie.
- lepiej on niż ty
Zaczęliśmy się śmiać.
- zostaje. Jeszcze trzy godziny. Wytrzymam
- mam cię na oku - szef
- ok
- ale teraz idę zjebać moich
- mówiłam, że jeszcze za mną zatęsknisz
- ty. Panno. Nie podskakuj bo jak się przejadę do twojego tatusia.
- ale ja się tatusia nie boje
- to do Strzeleckiego pójdę, że nie bierzesz leków.
Aśka z Mariuszem się śmieją.
- w sumie on już wie.
- i jeszcze go nie ma? - szef oburzony - jak go spotkam to dostanie opieprz
Szef poszedł.
- Piotrek nie przyjeżdżaj - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do karetki.
Przyszła Gabi.
- cześć Martyna. Trzymaj kawa dla ciebie
- ooo dziękuję. Akurat miałam iść sobie zrobić.
- nie ma za co - poszła
- nie ufam jej - mówię i podlewam trawę kawą.
- no. Nie pij tego. - Mariusz
- podejrzane. - Aśka - ona taka miła
- jak ta trawa uschnie to będzie wiadomo dlaczego dała mi tą kawę
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili dostaliśmy wezwanie, potem kolejne i kolejne.
Szef mi zmierzył ciśnienie.
- wysokie - szef
- wypiłam przecież kawę od Gabi - mówię a Gabi się uśmiecha i wyszła
- co zrobiłaś? - wszyscy
- spokojnie. Podlałam trawę tam za karetkami.
- no.
- ty chcesz żebym zawału dostał? - szef
- nie. Ale nie powiem przy niej, że jej plan się nie udał.
- aaa ok. To teraz weź głęboki wdech i wydech i mierzymy jeszcze raz.
Szef mi mierzy a Piotrek wparował do bazy.
- cześć - mówi i przyleciał do mnie - co się dzieje?
- nic Strzelecki.
Teraz masz dobre ciśnienie bo się nie denerwujesz.
- szef się na mnie uwziął - Piotrek mnie przytulił.
- powiedziała, że wypiła kawę od Gabi
- co?
- nie zrobiłam tego. Spokojnie
- mam nadzieję.
- podlała trawę - Aśka
- 24s
- co mamy? - mówię do radia
- wypadek samochodowy. Jedźcie szybko na skrzyżowanie ulic Jana Pawła II i Sienkiewicza.
- przyjęłam - Dałam Piotrkowi buziaka - potem pogadamy
- ok. Uważaj na siebie
Pomachałam mu i poszliśmy do karetki.
- miałaś rację. Trawa uschła
- tak szybko? - mówię - no nieźle.
Zaczęliśmy się śmiać.
- przepraszam trawko.
Krystian ruszył a Piotrek wyszedł z bazy. Pomachałam mu.
Dostałam SMS od niego
- " czekam na ciebie"
Odpisałam mu
- " a gdzie masz dzieci?"
- " U twojego taty 😎"
Odłożyłam telefon i zaśmiałam się.
- nie wierzę w niego.
Sprzedał dzieci tacie.
- no nieźle. - Aśka
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu. Niestety żadnej osoby nie dało się uratować. Wypisałam akty zgonu i wsiadłam do karetki.
- jeszcze nigdy nie umarło mi tyle osób co teraz.
- jak mieliśmy ich ratować jak auto stało w płomieniach? - Mariusz - a straż ma to w dupie.
- nie wiem - mówię
- później już było za późno. - Aśka - widziałaś przecież, że reanimowaliśmy przez 2 godziny i nic.
- dobra. Jedziemy
- ok - Mariusz
Po chwili byliśmy na miejscu i serce zaczęło mnie boleć. Z ledwością weszłam do bazy.
- Boże. Gdzie wy byliście? - Piotrek
- trudny przypadek. - mówię i siadam na kanapie
- yhym
Piotrek dał mi wody i rozpuścił mi w niej tabletkę.
- wszystko ok? - szef.
Wypiłam tabletkę.
- tak - wstałam, ale się zachwiałam i Piotrek znowu mnie posadził.
- siedź. Gdzie idziesz?
- taka mocna ta tabletka, że ma zawroty głowy?
- jak nie brała dzisiaj leków i pewnie nic nie jadła to tak. - Piotrek
- piłam kawę i jadłam ciasto. A leków zapomniałam - mówię.
- a ty już nic nie mów - mój mąż mówi stanowczo - zawsze masz je brać jako pierwsze
- uuu - wszyscy
Kiwam głową i dałam mu buziaka.
- już się nie złość. - mówię a on mnie przytula. Uśmiecham się a oni się śmieją.
- na litość zawsze działa - szef.
- oj. Niekiedy nie działa - mówię
- udusze cię
- ooo już mu przeszło. - Anka
- dobra ludzie. Wasz dyżur dobiegł końca możecie się iść przebierać - szef
- super - pobiegli do szatni
- przeszło ci? - Piotrek.
- przeszło
- na pewno? - mówi a szef się śmieje
- na pewno
- no to zmykaj się przebierać
Wstałam i poszłam do szatni.
Przebrałam się i teraz poprawiam makijaż a Piotrek się Oparł o ścianę.
- o tym nie zapomni - Piotrek a oni się śmięją
Skończyłam makijaż i teraz Rozczesuje włosy.
Skończyłam. Schowałam kosmetyczke a oni się śmieją.
- chodź - ciągne Piotrka za ucho
- a potem mówi, że jestem głuchy
Zaczęliśmy się śmiać.
- pa
- pa
Poszliśmy do auta. Piotrek otworzył mi drzwi.
- zapraszam Panią
- a dziękuję Panu
Wsiadłam. Zapiął mi pasy i wsiadł za kierownicą.
- kochasz mnie? - pytam
- kocham Cię
Uśmiechnęliśmy się do siebie i Pocałowaliśmy się.
Pojechaliśmy po dzieci a potem do domu. Zrobiliście wspólnie domową pizze i wspólnie ją zjedliśmy. To był nasz obiad.
































Do Końca Razem ~MaPi~ Zakończone Where stories live. Discover now