Cała prawda o Madeleine

612 39 6
                                    

-C-co? G-gdzie ja jestem?!-zawołała Madeleine, rozglądając się dookoła. Nic to jednak nie dało, bo wszędzie panowała...nawet nie ciemność. Dziewczyna sama nie wiedziała, jak powinna nazwać stan, w którym się znalazła. Przede wszystkim czuła się naprawdę dziwnie, ale też była mocno zaniepokojona, a właściwie wystraszona. Nic nie czuła, nie słyszała i nie widziała, przynajmniej dopóki nie usłyszała JEGO głosu.

-Aaaach.... Nędzna istoto, jeszcze śmiesz się pytać, gdzie nas wysłałaś?-spytał Zalgo. Jego głos zdawał się dochodzić jednocześnie zewsząd i znikąd.

-Co? Jak to? Ja wysłałam? Niby jak? O co tu chodzi?! Masz mnie natychmiast zostawić w spokoju i ściągnąć z powrotem!-zawołała Madeleine. Jedyną odpowiedzią był krótki śmiech.

-Ty naprawdę o niczym nie wiesz...-odezwał się w końcu demon.

-A o czym niby powinnam wiedzieć?!-zawołała dziewczyna. Znów krótki śmiech.

-Sam nie wiem dlaczego... Ale mam taki kaprys, więc wytłumaczę ci co nieco. Dawno, dawno, niesamowicie dawno temu, w czasach, kiedy większość ludzi obawiała się sił przyrody, aniołowie mieli za zadanie chronić tylko jeden lud. Lud Wybrany. Lud Boga. Reszta nie miała tak wielkiego znaczenia jak oni, chociaż czy jacykolwiek ludzie zasługiwali na takie wyróżnienie to już inna kwestia. Jednakże, pewnemu aniołowi żal było ludzi, którzy nie znają prawdziwej wiary, więc chciał ich jej nauczyć, sprzeciwiając się niejako swemu Panu. Już samo to sprawiło, że się od niego oddalił, stał się mniej boski, a bardziej ludzki i... zakochał się w ludzkiej kobiecie. Może nawet zostałby z nią na zawsze, gdyby wspaniałomyślny Bóg nie wezwał go do siebie i nie kazał wybierać; wierność Panu czy miłość do ludzkiej kobiety. Anioł przypomniał sobie, kim tak naprawdę jest i co jest jego zadaniem. Wrócił jeszcze tylko, aby pożegnać się ze swoją ukochaną, która zresztą nie miała o to do niego pretensji. A wiesz, co stało się dalej?-spytał Zalgo, przerywając swoją opowieść.

-Niby skąd miałabym wiedzieć?-odparła Madeleine.

-Istotnie rozstali się i już nigdy więcej nie zobaczyli, ale... mniej więcej dziewięć miesięcy później kobieta urodziła dziecko-powiedział demon.

-Dziecko anioła?-spytała z niedowierzaniem dziewczyna.

-Zgadza się. A to dziecko miało swoje dziecko, które także miało dziecko, potem było kolejne dziecko i tak dalej, i tak dalej. W końcu nawet ludzie ci zapomnieli o swoim anielskim pochodzeniu-wyjaśnił demon.

-I co było dalej?-zapytała Madeleine.

-Dalej? Dalej było, a raczej jest to, iż ty jesteś potomkiem tego właśnie dziecka. Dziecka anioła. W tobie płynie jego krew, zmieszana z ludzką. Co prawda tej drugiej jest znacznie więcej, dlatego też niewiele jest w tobie niebiańskiej mocy, ale jakaś jej część w tobie tkwi. Dzięki niej twoja dusza jest inna, niż przeciętnego człowieka. Dla mnie różnica ta polega głównie na tym, że twoja dusza jest zdecydowanie bardziej pożywna. Dzięki niej odzyskam wszystkie siły...-powiedział demon, a w jego głosie słychać było czystą radość i zadowolenie. Niczym u dziecka, które wie, że już za chwilę dostanie nagrodę, na którą w pełni zasłużyło.

-Co? A-ale jak to? Przecież to niemożliwe! Wiedziałabym o czymś takim! Czułabym coś!-zawołała Madeleine.

-A ty myślisz, głupia istoto, że dzięki czemu zaprzyjaźniłaś się z tym demonicznym zabawkarzem? I klownem? Wszyscy przed tobą kończyli jako lalki lub byli okrutnie i bezwzględnie mordowani, ale ty nie. Właśnie dlatego, że miałaś w sobie coś, anielską cząstkę duszy, która pozwoliła ci ich zmienić-powiedział Zalgo. Madeleine nadal nie mogła tego wszystkiego pojąć, jednak... Historia demona brzmiała dość logicznie, a faktem było to, że ona jakimś cudem znalazła drogę do serca Jasona... I Jack'a... Więc czyżby to wszystko było prawdą?

Lalka czy zatruty cukierek?जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें