Pierwsza wspólna noc

1.5K 95 11
                                    


Madeleine jeszcze nigdy tak szybko nie zrobiła jajecznicy, stosu kanapek i sałatki. To było wszystko, nie licząc czegoś do picia, co mogła zrobić w stosunkowo krótkim czasie. Postanowiła, że skoro mają gościa, mogą wyjątkowo zjeść w jadalni, a nie, jak zazwyczaj, w kuchni. Kiedy przyszło do ustalania, co kto chce na kolacje, Jack zaoferował się, że może stworzyć trochę słodyczy, na przykład jakieś babeczki albo ciastka. Jason oczywiście uznał, że byłyby zatrute, klown zaczął bronić swoich racji i Madeleine ledwo udało się powstrzymać kłótnię. Kazała im chwilę poczekać i postarać się nie pozabijać (to zdanie wywołało u Laughing Jack'a atak śmiechu), po czym zniknęła w kuchni. Jak na razie nie słyszała żadnych, dosłownie ŻADNYCH, dźwięków z jadalni. Oznaczało to, że najprawdopodobniej Jack i Jason w ogóle z sobą nie rozmawiają, ale lepsze to, niż gdyby mieli się próbować nawzajem udusić. Dziewczyna zaniosła wszystko po kolei do jadalni. Lalkarz chciał jej pomóc, ale ona powiedziała, że sama sobie poradzi i podziękowała za pomoc. Teraz przed Madeleine stało kolejne trudne zadanie. Musiała coś zrobić, żeby podczas kolacji przy stole nie panowała grobowa cisza.

-Jak właściwie tutaj trafiłeś, Jack?-zapytała.

-Przypadkiem. Zawsze działam tak, że przez jakiś czas zabijam w jednym miejscu, a potem się gdzieś przenoszę-odparł klown.

-A tutaj trafiłeś całkiem przypadkiem?-spytał Jason.

-No przecież mówię. Spokojnie, nie jestem twoim psychofanem, lalkarzu-powiedział klown. Jason rzucił Jack'owi wkurzone spojrzenie. Madeleine miała wrażenie, że jego oczy przybrały lekko zielonkawy odcień, więc postanowiła interweniować.

-A gdzie chcesz spać? Mamy dwie wolne sypialnie, jedną na górze, drugą na dole-powiedziała dziewczyna.

-Nie potrzebują snu-odparł klown.

-Naprawdę? Jason potrzebuje-zdziwiła się Madeleine, po czym spojrzała na swojego przyjaciela.

-Bo ja powstałem z ludzkich uczuć, więc tak jak ludzie, potrzebuję snu. Jego stworzył "anioł" z materii kosmicznej-powiedział Jason. Wymawiając słowo "anioł" przeciągnął je nieco.

-Z energii kosmicznej-poprawił go Jack.

-Na to samo wychodzi-odparł lalkarz.

-Skąd możesz to wiedzieć?-spytał klown.

-Posłuchaj...-zaczął Jason, a Madeleine od razu wyczuła, że ledwo powstrzymuje się przed wybuchem.

-Nie, to wy posłuchajcie!-zawołała dziewczyna, co sprawiło, że oboje zamilkli i spojrzeli na dziewczynę.

-Słuchamy z największą rozkoszą-odparł Jack, uśmiechając się nieco złośliwie. Jason posłał mu kolejne wściekłe spojrzenie.

-I tak musisz mieć jakiś swój pokój. Ja i Jason mamy sypialnie na górze...

-Ok, też mogę mieć tę na górze-przerwał dziewczynie klown, po czym zbył ją machnięciem ręki.

~*~

Madeleine dość szybko posprzątała po kolacji. Jason z największą rozkoszą by jej pomógł albo nawet ją wyręczył, ale to oznaczałoby, że musiałby zostawić Laughing Jack'a samego lub, co gorsza, razem ze swoją przyjaciółką. A doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak niebezpieczny jest klown i że nie należy mu ufać. Cały czas próbował rozgryźć, dlaczego postanowił z nimi zostać. I dlaczego w ogóle Madeleine mu to zaproponowała. Po kolacji musieli trochę oprowadzić nowego gościa po domu. W tym czasie Jason kilkakrotnie miał ochotę chwycić jego głowę i rozwalić ją o róg kominka, wbić mu nóż w serce albo zepchnąć go ze schodów. Wiedział jednak, że w ten sposób nie zabiłby Jack'a. Poza tym ilekroć patrzył na szczęśliwą Madeleine, tylekroć przekonywał się, że naprawdę nie chciałby już nigdy nikogo więcej zabić. Za coś takiego ona by go znienawidziła, a tego by nie zniósł. Jack zaś, nauczony doświadczeniem, na wszelki wypadek nosił swoje pudełko cały czas ze sobą. Zaczął się nawet trochę zastanawiać, co zrobił ze swoim Jason. Ukrył w warsztacie? W tym domu? A może ma je przy sobie?-myślał klown. Był tego po prostu ciekaw.

~*~

Madeleine była już przebrana w piżamę. Wieczorna toaleta także była już za nią. Musiała jeszcze tylko ustawić budzik, po czym mogła już spokojnie udać się spać, ale tak się nie stało. Do jej pokoju wparował Jason.

-Coś się stało?-zapytała zaskoczona.

-Śpię dzisiaj z tobą-odparł chłopak, po czym skierował się w stronę łóżka.

-Dlaczego?-zdziwiła się Madeleine.

-Kilka metrów dalej znajduje się psychopata, który najpewniej tylko czeka, żeby kogokolwiek zabić. Nie chcę, żeby coś ci się stało-odparł Jason.

-Skoro tak uważasz, to niech ci będzie-powiedziała dziewczyna, po czym położyła się na łóżku obok Jasona. Właściwie to trochę rozumiała jego obawy, w końcu w ich domu naprawdę znajdował się morderca, który, w przeciwieństwie do nich, nie musiał spać. Jednak teraz, kiedy Jason był obok niej, jak zwykle czuła się bezpieczniej. Cała ta sytuacja ze wspólnym spaniem nie była dla żadnego z nich ani trochę dziwna, bo już kiedyś, kiedy Madeleine nocami dręczyły koszmary, Jason spał w łóżku razem z nią. W ten sposób czuła się o wiele lepiej i wkrótce straszne sny, głównie dotyczące śmierci jej rodziców, przestały ją nawiedzać. Jason objął ją, a ona po chwili przysunęła się do niego i położyła głowę na jego ramieniu.

-A jeśli ręka mi przez to zdrętwieje?-zapytał lalkarz.

-Trudno. Chcę się porządnie wyspać, a ty jesteś wygodną poduszką, więc masz się nie ruszać. Dobranoc, producencie zabawek-powiedziała Madeleine.

-Dobranoc, moja laleczko-odparł Jason, po czym użył drugiej, wolnej ręki, do zgaszenia światła. W pokoju zapanowała ciemność, którą rozjaśniało jedynie światło księżyca i gwiazd przebijające się trochę przez zasłony w oknach, a także ledwo widoczna, złota poświata z oczu Jasona. Madeleine zawsze fascynowały moce i wygląd jej przyjaciela, choć dla niej Jason byłby wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju nawet, gdyby był zwykłym człowiekiem. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, po czym zamknęła oczy.


Lalka czy zatruty cukierek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz