Sojusz?

131 9 0
                                    

Jason otworzył szeroko drzwi i wpadł do sklepu, rozglądając się naokoło. Jack zjawił się tam tuż za nim.

- Co to był za krzyk? Ta kobieta... Brzmiała jak Madeleine - powiedział klown, również rozglądając się po sklepie. - Candy raczej nie byłby w stanie tak szybko przeprowadzić i wskrzesić jej, więc co się tutaj stało? - dodał. Jason popatrzył na niego. Jego oczy na nowo rozświetliła jadowita zieleń.

- Brawo, Watsonie - powiedział Jason, po czym prychnął. Następnie zanurkował między regałami. Zaczął chodzić pomiędzy nimi, a raczej biegać, jakby czegoś szukał. Albo kogoś.

- Co to było? Co ty robisz? Co tu się dzieje? - spytał Jack. Był coraz bardziej zdenerwowany tym, że zupełnie nie wiedział, co się tutaj dzieje. Jason nawet nie chwilę nie przerwał swoich poszukiwań, choć na pierwszy rzut oka widać było, że sklep jest całkowicie pusty. On jednak nie chciał tego zaakceptować.

- Oni muszą gdzieś tutaj być! - zawołał.

- Kto taki? - zdziwił się Jack. Jason nawet nie zareagował na jego słowa, więc klown odnalazł go i zatrzymał. - Odpowiedz mi na moje pytania - powiedział, patrząc prosto w jego wściekle zielone oczy.

- Nie mam na to teraz czasu, muszę ich znaleźć - syknął Jason.

- Niby kogo? Candy'ego i lalkę? Czy tą osobę, która krzyczała? Kto to był, powiesz mi w końcu? - spytał zdenerwowany Jack. Jason nawet na niego nie spojrzał.

- Nie zamierzam ci nic mówić. Znów wszystko zniszczysz, tak jak ostatnio. Zabierzesz mi moją Madeleine - odparł Jason.

- Nikogo nigdy ci nie zabrałem, poza tym twoja lalka ani trochę mnie nie interesuje! - zawołał zdenerwowany klown. Jason podniósł na niego wzrok.

- Nie rozumiesz?! Tutaj nie chodzi o lalkę, chodzi o Madeleine! O Sophie! - odparł Jason. Zamilkł kiedy zdał sobie sprawę, jak wiele pod wpływem złości i strachu o przyjaciółkę zdradził Jack'owi. Klown przyjrzał mu się podejrzliwie.

- O kogo? - spytał.

- O nikogo - odparł pospiesznie Jason. Było już jednak za późno. Nie mógł cofnąć swoich słów, a Jack nie zamierzał dać się tak łatwo zbyć. Teleportował się przed Jasona.

- O kim mówiłeś? Madeleine? Nie chodziło ci o lalkę? Więc o co? I kim jest Sophie? - zapytał.

- Nie powinno cię to interesować. I tak za dużo już powiedziałem. Ty... nie masz prawa wymieniać imienia żadnej z nich - odparł Jason.

- Madeleine była tak samo moją przyjaciółką, jak i twoją! Mam prawo wiedzieć, o co chodzi! - zawołał Jack.

- Madeleine nigdy nie była twoją przyjaciółką, była tylko MOJĄ przyjaciółką, ciebie przyjęła do swojego domu z litości, a ty w ramach podziękowania sprowadziłeś na nią zgubę. Nie ma co, ktoś taki jak ty to wspaniały przyjaciel - powiedział z ironią w głosie zabawkarz.

- Powiedział ktoś, kto ze swoich "przyjaciół" robi zabawki!

- Fakt, przy tobie wypadam słabo, ty swoim przyjaciołom robisz znacznie gorsze rzeczy. Zabijasz ich. Tak jak Isaaca, teraz Madeleine, a do tego znów sprowadziłeś Candy'ego, który może skrzywdzić moją kolejną przyjaciółkę. Jeśli on coś jej zrobi, zabiję was obu, przysięgam! - zawołał Jason. Jack nie mógł tego dłużej słuchać. Był w stanie wiele znieść, ale wspomnienia o Isaacu i o Madeleine to było dla niego za dużo. Zwłaszcza, że Jason to jego, Jacka, obarczał winą za ich śmierć. A przecież on był niewinny. Z Isaaciem to była tylko zabawa. Isaac bawił się tak z innymi, więc Jack nie widział nic złego w tym, aby w ten sam sposób pobawić się z nim. A Madeleine... Przecież klown nie chciał jej śmierci i zrobiłby wszystko, aby żyła. Dlatego zaufał Candy'emu i chciał skorzystać z jego pomocy. Myślał, że dobrze go sprawdził... Na myśl o tym, jak Candy ponownie go oszukał oraz jak Jason obwiniał go o coś, co nie było jego winą, Jack poczuł ponowny napływ złości. Doskoczył do Jasona i wbił mu swoje pazury tam, gdzie, jak sądził, zabawkarz najczęściej chował swoją pozytywkę. Prosto w klatkę piersiową. Jason zgiął się wpół z bólu, odsuwając się przy tym od Jack. Uśmiechnął się lekko. Ten uśmiech zdradzał zadowolenia z siebie, ale i sadystyczną przyjemność.

Lalka czy zatruty cukierek?Where stories live. Discover now