Porwanie

908 41 21
                                    

To było takie zabawne, kiedy jej ofiara biegała po swoim domu, krzycząc z bólu. Ogień spalał jej ciało, a Candy Cane przypatrywała się temu wszystkiemu i śmiała się głośno. Kobieta, która właśnie nieudolnie próbowała się ugasić, mieszkała na skraju jakiegoś miasteczka, prawie w lesie. Najbliższe domy znajdowały się zbyt daleko, aby ktokolwiek ją usłyszał. Kobieta chciała wybiec z domu, ale wtedy Candy Cane rzuciła w jej stronę nożem i trafiła ją w nogę. Jej ofiara upadła z krzykiem. Dziewczyna podeszła do spalającej się kobiety.

-Spłoniesz, spłoniesz, spłoniesz! Chyba że wolisz, żebym cię zadźgała?!-zawołała Candy Cane, po czym znowu wybuchła niekontrolowanym śmiechem. Oczywiście jedyną odpowiedzą, jaką uzyskała, były krzyki kobiety. Niedługo potem jednak ucichły, a Candy Cane postanowiła odejść, nim ogień ogarnie cały dom. Dziewczyna odwróciła się i już miała wyjść, ale wtedy poczuła, że coś jest nie tak. Odwróciła się z powrotem i ujrzała ogień, który jakby z podwójną mocą buchnął dosłownie z ciała nieżywej kobiety. Candy Cane przyglądała się temu wszystkiemu zaskoczona. Nagle ogień zrobił się czarny, a potem lekko przygasł. Wyłoniła się z niego dziwna, ciemna postać. Miała szpony i rogi na głowie oraz troje oczu. Jej usta rozciągały się dosłownie od ucha do ucha w sadystycznym uśmiechu. Postać odsłoniła wielkie, ostre jak brzytwa zęby i przez krótką chwilę oboje tylko się na siebie patrzyli. Candy Cane poczuła coś, czego nie czuła od dawna. Strach. Poczuła też, że jak najszybciej powinna opuścić tamto miejsce. Cofnęła się o krok, ale wtedy nieznana postać odezwała się. Brzmiała tak, jakby kilka głosów starało się mówić coś jednocześnie.

-Dokąd to? Nie możesz odejść, jesteś mi potrzebna-powiedziała postać.

-Kim ty jesteś? I czego ode mnie chcesz?-zapytała wystraszona i zaskoczona dziewczyna.

-Oh, wybacz, nie przedstawiłem się jeszcze. Jestem Zalgo, inaczej zwany Tym, Który Czeka Za Ścianą lub Nezperdiańskim Królem. Już niedługo zapewne dowiesz się, czego chcę. Co prawda nie chcę tego od ciebie, droga Candy Cane, ale i tak jesteś mi potrzebna, abym miał pewność, że osiągnę cel-powiedziała postać. Dziewczyna już chciała zapytać, skąd Zalgo zna jej imię, ale wtedy jego uśmiech jeszcze się poszerzył.-Brać ją-powiedział i, nim Candy Cane zdążyła się zorientować, co się dzieje, przez drzwi i okna wpadło mnóstwo ciemnych postaci, które się na nią rzuciły.

~*~

-Jack, wyglądasz jakoś tak blado. Znaczy, ty jesteś biały i to dosłownie, ale nie o to chodzi. Jakoś tak chyba czarne kolory ci wyblakły-zauważyła Madeleine, kiedy jedli śniadanie.

-Wypierz go w Perwollu, będzie wyglądał jak nowy. Może nawet odzyska kolory-powiedział Jason, a klown rzucił mu zdenerwowane spojrzenie.

-Bardzo śmieszne-powiedział.

-Ale fakt, to akurat było zabawne-odezwała się dziewczyna, po czym zaśmiała się. Jason popatrzył z wyższością na klowna, a ten rzucił kolejne zdenerwowane spojrzenie, ale tym razem skierowane do Madeleine. Widząc to, dziewczyna zaczęła się jeszcze bardziej śmiać, ale po chwili nagle spoważniała.

-A co, jeśli ty jesteś chory? Czy magiczne klowny zapadają na jakieś choroby?-zapytała dziewczyna, spoglądając najpierw na Jack'a, a potem na Jasona.

-Cóż, raczej nie. A przynajmniej przez dwieście lat mi się to nie zdarzyło-powiedział Jack.

-Ja tam nie wiem, nie jestem magicznym klownem-odparł Jason.

-Więc dlaczego wyglądasz tak trochę inaczej?-spytała Madeleine.

-Wydaje ci się-powiedział klown.

Lalka czy zatruty cukierek?Where stories live. Discover now