Blisko prawdy

745 39 9
                                    

Trzy ciała. A właściwie cztery. Dwa, można uznać, zmiażdżone, jedno zadźgane i jedno spalone. Slenderman kazał zapoznać się swoim proxy z informacjami dotyczącymi tej okolicy. Kilka lat temu parę osób zaginęło bez śladu, a jednym z ostatnich miejsc, jakie odwiedzili, był stary sklep z zabawkami. Slenderman nie chciał wyciągać pochopnych wniosków, ale wyczuwał w tym miejscu nie tylko energię demoniczną, ale też odrobinę energii magicznej. Tak to już bowiem było, że każda moc brała się z jakiejś energii, a każda energia zostawiała po sobie jakiś ślad, który Slenderman potrafił wyczuć. Biorąc pod uwagę te informacje mógł uznać, że przynajmniej kiedyś przebywał tutaj Jason the Toy Maker. To pasowałoby do jego sposobu działania. Bardziej jednak zainteresowała go informacja o cyrku. Proxy dowiedzieli się, że wszędzie tam, gdzie pojawiał się cyrk "Arlekinada", krótko po cyrkowym występie dochodziło do jakichś morderstw. Slenderman uznał, że przypomina to nieco taktykę Candy Pop'a, czego dowodziły znalezione ciała. Dwa z nich wyglądały, jakby ktoś zmiażdżył je ogromnym młotem.

-To by wyjaśniało ślady magicznej energii. Błazen potrafi posługiwać się magią-powiedział Slenderman do swoich proxy.

-Co chcesz teraz zrobić z tą informacją, Slenderamanie?-zapytał jeden z jego sług. W odpowiedzi mężczyzna wyznaczył kilku z nich, aby dotarli do cyrku "Arlekinada" i sprawdzili, czy Candy Pop nie przyłączył się do ich trupy cyrkowej. Niestety mężczyzna nie był w stanie jak na razie zrobić nic więcej.

~*~

-Ale dziwnie ty wyglądasz z innymi kolorami niż czerń i biel-powiedziała Madeleine. Popatrzyła przez chwilę na Jack'a, po czym wróciła do ścierania kurzu z półek. Po śniadaniu dziewczyna zaproponowała swoim przyjaciołom, że mogliby pomóc Jasonowi w sprzątaniu jego warsztatu, co bardzo ucieszyło lalkarza. Klown nie za bardzo się do tego palił, ale Madeleine szybko go przekonała. Jason z kolei, jak tylko zaczęli sprzątać, zamienił się w kogoś w rodzaju szefa (bardzo surowego, który o wszystko się czepia) i, choć trochę im pomagał, głównie mówił co i jak mają robić i denerwował się na nich, gdy uznawał, że za mało uważają na jakąś zabawkę.

-Wolałaś mnie w mojej morderczej wersji?-zapytał klown, zdejmując lalki z najwyższych półek. W końcu on był o wiele wyższy od Madeleine, więc jemu przypadło zadanie posprzątania ich.

-Tego nie powiedziałam. Tylko wiesz, kiedy w Google Grafika wpisze się "laughing jack" wyskakuje mnóstwo obrazków z tobą w wersji czarno-białej i może kilka z wersją kolorową-odparła dziewczyna.

-Sprawdzałaś to?-zdziwił się Jack.

-Kiedy poznałam Jasona, dowiedziałam się też, że wiele postaci z creepypast, które jak większość ludzi uznałam za wymyślone, istnieje naprawdę. Zatem moim pierwszym krokiem było przekonanie się, jak wyglądają. Google Grafika może nie były w tym przypadku najpewniejszym źródłem, ale wolałam to, niż spotkać się twarzą w twarz z Jeffem the Killerem, Slednermanem czy Candy Pop'em-wyjaśniła dziewczyna.

-Albo ze mnę-dodał klown.

-Jak widać spotkanie z tobą nie było takie złe-powiedziała Madeleine, po czym uśmiechnęła się. Jack po chwili odwzajemnił uśmiech.

-A co to za pogaduszki przy pracy?!-zawołał Jason, który wrócił właśnie z zaplecza warsztatu.

-Próbujemy nie zanudzić się na śmierć przy sprzątaniu kurzu i pajęczyn-odparł Jack.

-Może nam pomożesz? Co właściwie tam robiłeś?-spytała Madeleine, wskazując drzwi, z których właśnie wyszedł lalkarz.

-Sprzątałem, tak jak wy-odparł Jason.

Lalka czy zatruty cukierek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz