Ten dzień na pewno nie był dobra dla Madeleine. Przedstawienie w przedszkolu przeciągnęło się, skutkiem czego dziewczyna wpadła do biblioteki dokładnie o 16, czyli o godzinie, o której miała już pracować. W dodatku nadal miała na sobie kolorowy makijaż. Na szczęście Agatha, którą miała zmienić, wykazała się wyrozumiałością. Odczekała dodatkowych dziesięć minut i zaproponowała nawet Madeleine, żeby powiedziała potem szefowej, że po prostu zapomniała na czas użyć swojej karty, dlatego godzina jej przyjścia do pracy jest w spisie inna, niż w rzeczywistości. Dziewczyna podziękowała swojej wybawicielce, obiecując jej to kiedyś jakoś wynagrodzić.
-Może kawa w przyszły wtorek? Oczywiście ja płacę-powiedziała Madeleine.
-Daj spokój, nic się przecież nie stało. Każda może płacić za siebie, tylko że wtorek mi nie pasuje-odparła Agatha, owijając się szalem.
-Środa?
-Środa brzmi świetnie-odparła dziewczyna, po czym ruszyła w stronę wyjścia. Zdążyła się jeszcze odwrócić i pomachać na pożegnanie Madeleine, a następnie wyszła. Dziewczyna została sam na sam z mnóstwem książek, co nie miało się zmienić aż do 22.
~*~
Była 21. Wszyscy zainteresowani dawno już opuścili bibliotekę, ale Madeleine, jak przystało na porządną bibliotekarkę, musiała zostać na posterunku do końca zmiany. Chociaż, prawdę mówiąc, nie marzyła o niczym innym bardziej niż o swoim kochanym łóżku albo przynajmniej kubku gorącej kawy. Wpatrywała się w monitor, poprawiając tekst jakiegoś artykułu.
-To ci się chyba przyda-usłyszała za sobą dobrze znany głos, po czym ktoś postawił przed nią jej zbawienie, czyli upragniony kubek z kawą.
-Dzięki, Jason-powiedziała Madeleine, po czum upiła pierwszy łyk. Już po chwili poczuła działanie zbawczej mocy kofeiny.
-Chociaż nie uważam, żeby picie kawy było wskazane przed snem-odparł jej gość.
-Ja wcale nie idę spać-odparła Madeleine.
-Nie, ale pewnie wrócisz do domu i, jak znam życie, pójdziesz prosto do łóżka-powiedział mężczyzna.
-A ty co będziesz robić? I jak w ogóle minął ci dzień?-zapytała Madeleine, odstawiając na blat kubek z kawą.
-Oh, no wiesz...pokręciłem się tu i tam...zrobiłem kilka nowych zabawek...musisz je koniecznie zobaczyć!
-Skoro to są twoje wyroby, nie ma innej opcji. Nawet gdybyś schował je w kufrze, który wrzuciłbyś do rzeki, a mnie związał łańcuchami i zakopał, i tak dowiedziałabym się, co nowego stworzyłeś. Pamiętaj, że jestem największą fanką twoich dzieł, Jason-powiedziała dziewczyna.
-Oczywiście, że pamiętam-uśmiechnął się czerwonowłosy.
-Swoją drogą, mam jeszcze jedno pytanie. Dokąd mnie w końcu jutro zabierasz?-zapytała Madeleine.
-Nic z tego, niespodzianka to niespodzianka-odparł Jason.
-Oj, no weź!
-Nie. Od tygodnia próbujesz to ze mnie wyciągnąć, ale ja się nie dam-odparł lalkarz. Przegadali razem całą godzinę. Madeleine musiała w końcu zamknąć bibliotekę i wrócić do domu. Jason towarzyszył jej w drodze powrotnej. Razem zjedli też dość późną kolację. Potem lalkarz powiedział dziewczynie, że w nocy na trochę zniknie, bo będzie musiał coś jeszcze dla nich przygotować.
-Ja już się zaczynam bać, co ty ZNOWU wymyśliłeś-odparła Madeleine.
-Nie musisz. Na pewno ci się spodoba-powiedział z uśmiechem czerwonowłosy. Dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową. Czasami zastanawiała się, jak znalazła się w obecnej sytuacji. Siedzi sobie w kuchni i jak gdyby nigdy nic je kolację z kimś w rodzaju czyjegoś WYMYŚLONEGO przyjaciela. W dodatku ten ktoś łatwo wpada w szał, ma magiczne moce i jest byłym mordercą.
YOU ARE READING
Lalka czy zatruty cukierek?
FanfictionMam na imię Madeleine. Jestem już dorosła, ale mentalnie nadal czuję się dzieckiem. Mam paru znajomych i piękny duży dom po rodzicach. Pracuję w różnych miejscach. Wyznaję zasadę, że życie jest za krótkie, żeby większą jego część spędzić wykonując c...