because one day i'll leave you

1.2K 142 46
                                    

your solar eyes are like nothing i have ever seen
somebody close that was made for you
i'd take a fall and you know that i'd do anything
i will for you
•••••

Dlaczego spożywasz sam zimny makaron z pudełka, Nico? Czy możesz mi to wyjaśnić?

Nico wywrócił oczyma, jednocześnie mocniej zaciskając palce na opakowaniu, w którym niegdyś, jak twierdziła przyklejona doń nalepka, znajdowały się lody firmy Manhattan, jak gdyby obawiał się, że stojąca za nim kobieta odbierze mu je siłą. Przynajmniej zwróciła się do niego po imieniu, nie udając, że jest jego matką. Kiedyś niezbyt go to obchodziło, ale w ostatnim czasie (wszystko przez tę chorą, jesienną melancholię) zaczął nawet to doceniać i czuć na kształt zalążka wdzięczności.

— Głodny byłem...?

Persefona westchnęła.

— Ale sam makaron? Wiem, że twojego ojca nie ma w domu, ale to nie znaczy, że będziesz przy mnie jadł byle co. — Wyciągnęła dłoń, najprawdopodobniej planując odebrać jego zdobycz, lecz gdy zobaczyła, jak mocno je ściska, odpuściła. — Odstawiaj to i chodź, pomożesz mi gotować.

Z cichym westchnieniem, rzucił pudełko na kuchenny blat.

To nie tak, że nie lubił Persefony i starał się spędzać z nią minimum czasu, kiedy był do tego zmuszony. Ba, od prawie pięciu lat była w jego mniemaniu zdecydowanie najbardziej znośnym domownikiem. Nie demonizowała go, nie donosiła na niego ojcu, nie próbowała mu "wyjaśniać" powodów błędów wychowawczych, jakie odczuwał na własnej skórze. Paradoksalnie, choć prędzej dałby się usmażyć żywcem, niż to przyznał, była dla niego bardziej matką niż jego biologiczna rodzicielka kiedykolwiek. 

W pewnym sensie może właśnie to sprawiło, że nie chciał tak oficjalnie identyfikować jej ze swoją familią. W końcu co to byłby za tytuł? "Matka" w jego odczuwaniu oznaczało kogoś emocjonalnie oddalonego, zdystansowanego, niezainteresowanego. A siostra? W końcu Persefona zachowywała się w jego stosunku bardziej jak siostra niż matka. Siostra była kimś odległym, odseparowanym, niemającym czasu, niezręcznie nieznajomym tak jak Bianca albo młodym i irytująco nierozumiejącym tak jak Hazel. A Persefona po prostu trwała w ich domu boleśnie świadoma wszystkich wad swojego nowego męża, zgrzytu między nim a synem, urazą Nico zarówno do domowników, jak i swojej matki oraz siostry, z którymi kontakt na przestrzeni lat coraz bardziej się zacierał. Hiperbolizowaniem byłoby co prawda stwierdzenie, że była dla nastolatka powiernicą rodzinnych problemów i lęków, ale faktycznie wielokrotnie wstawiała się za nim, kiedy jego biologiczny rodzic przesadzał. Poza tym po prostu była (o ile w rodzinie da się w ogóle "po prostu być"), starała się bardziej nie wtrącać w wychowanie pasierba, choć często zachowanie partnera i własny kompas moralny jej na to nie pozwalały.

— Rozmawiałeś z ojcem? — zapytała trochę bez sensu; jak gdyby Nico kiedykolwiek rozmawiał z ojcem.

— Przedwczoraj wieczorem, jak wyjeździł.

Persefona pokiwała głową, nie spodziewała się żadnej innej odpowiedzi. Może zresztą to i dobrze, pomyślała. Przez telefon pewnie zaczęliby się na siebie wydzierać i po powrocie starszego di Angelo wciąż byliby na siebie śmiertelnie obrażeni, a tak to większość emocji związanych z ostatnią ostrą wymianą zdań opadnie, ukryje się pod dywanem, jak zwykle. Naprawdę kiedyś nienawidziła tego panującego w jej nowej familii zwyczaju, jakim było zakopywanie problemów oraz udawanie, że nic się nie stało, gdy tylko pierwsze emocje się zatarły. Zero z tego było pożytku, null nauki, a jednak próby rozwikłania każdego pojedynczego kłopotu już dawno ją przerosły. Już naprawdę częściej wolała machnąć ręką na stosunkowe świeże awantury. "Było, minęło, wieczorem będzie pewnie to samo. Dajcie mi choć pół dnia spokoju."

welcome to the black parade |•| solangelo AUOnde histórias criam vida. Descubra agora