E̷p̷i̷l̷o̷g̷

4.2K 166 12
                                    

Shawn

Lekki wiatr, mocno świecące słońce, hiszpański klimat, głośne śmiechy moich dwóch ukochanych osób, jakieś dwa lata temu zdałem sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie potrzebuje więcej do tego, żeby czuć się w pełni szczęśliwym. To było takie proste. Nie mam pojęcia, kiedy tak się stało, kiedy najbardziej wyczekiwanym momentem dnia był powrót do domu, gdzie czekały na mnie one, dwie osoby, które zawsze roześmiane, poprawiały nawet najgorszy humor.

Patrząc na Calude, która próbowała przeczytać Adelaine jej książeczkę o księżniczkach, jednak ta nieustannie chichotała przez wiatr, który rozwiewał jej włoski, powodując, że nie tylko Calude, ale i ja nie mogliśmy przestać się uśmiechać.

Była naszym małym promyczkiem, który zajaśniał w momencie, kiedy było zupełnie ciemno, dla nas nie było już sznas. W momencie, kiedy pierwszy raz wziąłem jej drobną istotkę na ręce zdałem sobie sprawę, że teraz nie mogę już uciekać od swoich problemów. Od teraz muszę zwalczać nie tylko moje, ale też mojej córki. Pojawiła się w momencie najbardziej niespodziewanym, ale i najbardziej potrzebnym. Chyba nigdy nie uda mi się odwdzięczyć za to losowi. Któregoś dnia ktoś zostaje twoim szczęściem. Tak po prostu.

Nasze życie było zwariowane, zdecydowanie nie należało do łatwych. Moja kariera cały czas nabierała szybkiego tempa, Claude nadal uparcie pracowała, Adelaine rosła jak na drożdżach. Chwytaliśmy każdy dzień z taką siłą, na jaką było nas stać i tak było po prostu dobrze. Oczywiście, że podczas tej pięknej podróży było też mnóstwo przeciwności losu.

Tak właściwie do tej pory nie wiem, gdzie byłbym w tym momencie gdyby nie Calude. Sam na własnej skórze przekonałem się, że najpiękniejszym uczuciem jest po prostu być z kimś, kto widział twoją najgorszą stronę, a mimo to wciąż jest obok i nigdzie się nie wybiera. Jedyne co wiem to fakt, że nigdy nie wybaczyłbym sobie, gdybym przepuścił przez palce ostatnią szansę na szczęście u boku kobiety mojego życia.

I teraz, kiedy spędzając kolejny dzień w naszym domu w Madrycie, obserwowałem, jak obie śmieją się do rozpuku, nie miałem wątpliwości, że była to najlepszy decyzja w moim życiu.

Claude 

Teraz zagrasz w moją grę. Przyjdź do mnie wieczorem, otworzę butelkę wina. Popatrzmy na gwiazdy. To nasza chwila.

Ze zmarszczonymi brwiami wpatrując się w znajome pismo, przebłam po nim wzrokiem po raz kolejny. Dosłownie chwilę później nogi same już niosły mnie w stronę balkonu, gdzie po prostu wiedziałam, że musi być Shawn. W środku czułam podekscytowanie, bo naprawdę nie miałam pojęcia co takiego sobie zaplanował.

Otworzyłam drzwi od balkonu i od razu poczułam delikatny, letni wiatr. Momentalnie przymknęłam powieki z uśmiechem na ustach. Kochałam to miejsce, kochałam Madryt, kochałam mężczyznę, którego w nim poznałam.

Kiedy uchyliłam powieki od razu zauważyłam ogromny uśmiech na twarzy Shawna, którego nie potrafiłam nie odwzajemnić.

Nie musiałam długo czekać. Od razu przyciągnął mnie do siebie, a do ręki włożył lampkę szampana. Spojrzałam na niego zaskoczona, ale Shawn tylko podkręcił głową i cicho się zaśmiał. Po chwili wyciągnął swojego szampana i stuknął nim lekko o mój.

- Kochanie, wznieśmy toast za resztę naszego wspólnego życia.

Smak szampana, jego delikatne wargi, letni wiatr i poczucie, że teraz będzie już tylko lepiej, chciałbym czuć to już przez resztę naszego wspólnego życia, któro zapowiadało się wspaniale.

Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, jak wyglądać będzie moje życie w wieku dwudziestu dwóch lat, ciężko byłoby mi w to uwierzyć.

Droga, jaką przeszliśmy, żeby być w tym miejscu była kręta i trudna, ale teraz już wiem, że było warto, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Kiedy teraz wspomniam nasze początki widzę, że dużą winę w naszej historii ponosiliśmy my, komplikując wszystkie sprawy. Od jakiegoś czasu uczymy się żyć prościej, stawiając rodzinę na pierwszym miejscu. Mimo, że czasem się kłócimy, nie wszystko idzie tak, jakbyśmy tego chcieli, to co teraz mamy zdobyliśmy z największym trudem. Nie każda miłość przychodzi z łatwością, od razu.

Każdy z nas spotyka różnych ludzi, którzy nie pojawiają się w naszej życiowej podróży przypadkiem. Jedni mieli nas tylko skrzywdzić, inni uchronić przed końcem. Są jeszcze tacy, którzy mieli zrobić i jedno i drugie, tak jak mężczyzna, którego pokochałam.

Czasem po prostu trzeba trochę czasu na uświadomienie sobie, że nie potrafi się żyć bez drugiej osoby.

Czasem po prostu trzeba trochę czasu na uświadomienie sobie, że nie ważne ile przejdzie się w życiu, przeznaczenie zawsze znajdzie sposób, aby połączyć to, co nie powinno żyć bez siebie, osobno.

Potrzeba tylko czasu, żeby to sobie uświadomić, przestać się opierać i zacząć żyć tak, jak się tego naprawdę chce.

Choć mi zajęło to dużo czasu, wiem, że nigdy nie będę żałować swoich decyzji, od zawsze byliśmy sobie przeznaczeni.

waiting for emotions; shawn mendesWhere stories live. Discover now