T̶r̶z̶y̶d̶z̶i̶e̶ś̶c̶i̶ d̶w̶a̶

2.8K 160 27
                                    

Shawn

Błyski flesza boleśnie działały na moje zmęczone i przekrwione oczy. Hałas, panujący na sali tylko potęgował moje zmęczenie i zdenerwowanie. Czułem się jak wrak człowieka. Jaki był dziś dzień? Co w ogóle działo się dookoła mnie? Nie miałem pojęcia. Byłem rozdrażniony, oczy same zamykały się z powodu braku snu, jednak wiedziałem, że nawet gdybym próbował położyć się spać, nic by z tego nie wyszło. Nie potrafię normalnie jeść, więc straciłem na wadze, nie potrafię normalnie funkcjonować, więc od ponad dwóch tygodni żyję jak cień samego siebie. Nie mówiąc już nawet o moim samopoczuciu. Nie byłem sobą, ale czułem się winny przez to, co się ze mną stało. A raczej przez to, że dopuściłem do takiego momentu w życiu, kiedy czuję, że straciłem naprawdę wiele.

Coś we mnie pękło. Czułem się jak kłamca, który powiedział więcej niż zrobił. Już nie wiem, co bolało mnie bardziej. Świadomość, że straciłem ją na zawsze, czy to, że z moich obietnic i wspólnych miłosnych zapewnienień pozostały jedynie cierpkie wspomnienia. Byłem boleśnie świadomy tego, że zawiodłem. Nie potrafiłem walczyć o cały mój świat, jedyną osobę, która trzymała mnie na nim przy zdrowych zmysłach.

Byłem głupi. Mało powiedziane, nie mam pojęcia, jak w ogóle mogłem dopuścić do zaprzepaszczenia mojego przeznaczenia, mojego szczęścia, które mogłem osiągnąć tylko z nią.

Nawet patrząc w lustro dopadały mnie złe myśli. Skrzywdziłem ją. Patrząc na swoje odbicie widziałem Calude, jej wilgotny tusz na policzkach i twarz, która wyrażała więcej emocji niż kiedykolwiek wcześniej.

Pierwszego dnia po zastaniu niespodzianki w postaci pustego mieszkania czułem się zraniony. Po tym wszystkim, co razem przeżyliśmy, Claude tak po prostu postanowiła zniknąć bez słowa, pozostawiając mnie samym z bólem, tęsknotą, strachem i pustą sypialnią. Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego tak się stało. Akurat w momencie, kiedy potrzebowałem jej bardziej niż kiedykolwiek. Jej matka wywołała prawdziwą burzę w internecie na mój temat. Dla własnego zdrowia nawet tego nie czytałem, jednak byłem pewien, że nie ma tam nic dobrego.

Drugiego dnia doszło do mnie co tak naprawdę się stało. Oczywiście, Claude, jak na bardzo dumną kobietę przystało nie odbierała moich telefonów. U jej matki nawet nie miałem po co jej szukać, a Chloé stwierdziła, że nawet jeśli Mooner byłaby u niej, nie byłoby ani cienia szansy na to, że wypuściłaby mnie do środka. Więc oficjalnie miałem wielki problem.

Trzeciego dnia byłem wściekły. Nawet nie wiedziałem co takiego sprawiło, że zniknęła, ale byłem pewien, że powinienem to wiedzieć. Do cholery, była przecież w ciąży z moim dzieckiem. Na dodatek czułem ironię sytuacji. Kiedyś to ja ją zostawiłem. Cierpiała, była w ciąży i była na tyle silna i wyrozumiała, żeby mi wybaczyć. Teraz to ja straciłem ją i czułem się pusty w środku, choć czułem, jak dawne rany się otwierają. Nie chciałem źle. Chciałem tylko wiedzieć co stało się z naszym na zawsze.

Czwartego i piątego dnia byłem zupełnie oderwany od rzeczywistości. Byłem wrakiem, który nagle dostał olśnienia weny, która przez tyle czasu pozostawała uśpiona. Zacząłem pisać. Dużo pisać. Nie dla Andrew, który cały czas przypominał mi o terminie nowej płyty, bo miałem go gdzieś. Również nie dla Claude, która kompletnie zamieszała mi w głowie, ale tylko po to, żeby wyrzucić to wszystko z siebie i dać sobie choć chwilę spokoju. Chciałem odpocząć od myśli, które nie dawały mi spać i normalnie funkcjonować. Czy pomogło? Mokre ślady na poduszce i zbita szklanka mówią same za siebie.

Szóstego dnia moi przyjaciele przypomnieli sobie o moim istnieniu. Nie mam pojęcia jakim cudem udało się im wyciągnąć mnie z domu, bo nie pamiętam tego momentu. Tak samo z resztą, jak całego wieczoru. Pewny jestem tego, że byliśmy w klubie, zdecydowanie był tam alkohol i dużo znajomych dziewczyn Harry'ego, który chciał mi tym jakoś poprawić humor. Żadna z nich nie była tak piękna jak Claude, ale jak już mówiłem... nie jestem do końca pewien co się wtedy działo.

Siódmego dnia w drzwiach stanęli moi rodzice. Mama trzymała w rękach papierową torbę, a tata siatkę z zakupami. Oboje mieli zatroskane miny. Nie wiem, może z internetu dowiedzieli się o syfie, jaki panuje w moim życiu, ale chyba liczyli, że przy tych wszystkich brudach, jakie wyszły na jaw, Calude ze mną zostanie. Przymaniej tak wnioskuję po kremowych śpioszkach, jakie mama wyciągnęła z torby, patrząc na pusty salon. Później przytuliła mnie tak, jak robiła to zawsze, kiedy byłem mały. Tej nocy też nie mogłem spać.

Po tygodniu zatraciłem się trochę w alkoholu. Nie, nie był to alkoholizm, ale łatwiej było mi myśleć, a raczej nie myśleć o tym co się stało. Do czego ta dziewczyna i jej brak mnie doprowadził? Do samotności, alkoholu i pisania piosenek o takim stanie. Ta opcja miała jednak swoje gorsze strony, na przykład dzisiaj nie potrafiłem skupić się na prostych czynnościach i cały czas bolała mnie głowa.

- Nie, dosyć, przerwa!

Wzdrygam się, słysząc krzyk fotografa. Z cichym sykiem otwieram powieki, a Darcy, do tej pory uwieszona na moim ramieniu, odsuwa się i karci mnie wzrokiem.

- Andrew, mówiłeś, że chłopak jest już zdolny do pracy. W takim tempie nie wyrobimy się nawet ze świąteczną okładką.

Wywracam oczami i stawiam chwiejny krok w stronę stolika i kilku krzeseł. Darcy, widząc jak mi to idzie bierze mnie pod ramię, pomaga siąść na krześle i sama robi to samo. Tak bardzo nie chcę jej obok, ale wiem, że w tej chwili nie mogę nic na to poradzić.

- Wszystko okej, Shawnie?

Nawet nie otwieram powiek. Jest mi niedobrze, boli mnie głowa i serce, które kolejny raz rozdrapuje stare rany.

- Darcy, daj mi spokój - mamroczę cicho, pochylając się, żeby schować twarz w dłoniach.

Czuję się żałośnie, nawet nie mam siły, żeby zabrać jej rękę, którą delikatnie przesuwa po moim ramieniu. Gdyby świat był piękniejszy to nie jej ręka by mnie pocieszała, a ja nie czułbym się tak, jak się czuję.

- Jeśli to przez tą całą Claude to radzę ci ją sobie odpuścić. Jej matka już bardzo dosadnie jej to wszystko wytłumaczyła.

Podnoszę szybko głowę, co jest najgłupszym na świecie pomysłem, ponieważ od razu robi mi się bardziej niedobrze. Darcy podaje mi butelkę wody, a ja biorę łyk i wbijam w nią spojrzenie.

- Nie wymigasz się.

Blodynka wzdycha i poprawia swoje idealnie ułożone na sesję włosy. Przez ostatni czas byłem na nią skazany i miałem dosyć jej towarzystwa. Cała ta wspólna sesja też była wielkim błędem. Ale co takiego mogłem zrobić?

- Nie patrz tak na mnie. Ta dziewczyna po prostu nie jest dla ciebie odpowiednia. Wiem, że cię to boli, ale ja też cierpię, kiedy możesz mnie mieć, a wcale tego nie chcesz.

Czy ona słyszała jakie słowa wychodziły z jej ust? Udawała, że jest taka, czy naprawdę nie myślała nad tym, co się właśnie dzieje?

- Darcy, to nigdy się nie zmieni. Chcę Calude i nasze dziecko. Nie ciebie. Zrozum.

- Jesteś naiwny, ale to słodkie, wiesz?

Uśmiechnęła się przelotnie i zwycięsko, a potem wstała, kiedy fotograf krzyknął, że nastał koniec przerwy.

Czy matka Claude zrobiła znów coś, o czym nie miałem pojęcia? Ale czy Calude byłaby taka naiwna, żeby jej uwierzyć i zostawić mnie bez słowa?

Pokręciłem głową i zacząłem się podnosić. Nie mogłem tak tego zostawić, chciałem walczyć i choć czułem, że brak mi sił, wiedziałem, że tak tego nie zostawię.

waiting for emotions; shawn mendesWhere stories live. Discover now