P̶i̶ę̶ć̶

5.1K 211 5
                                    

Claude

Kolacja u rodziny Mendesów cały następny dzień przewijała się w mojej głowie.

Kiedy już sądziłam, że udało mi się uwolnić z sideł byłego chłopaka, jego rodzina zapraszała mnie do siebie na wspólny posiłek i spędzony czas.

Uciekając od niego cały czas, aktualnie stałam przed otwartą szafą z niezadowoloną miną. Najwięcej czasu zeszło mi właśnie kiedy próbowałam wybrać jakieś odpowiednie ubranie. W takich sytuacjach zawsze mogłam liczyć na Chloé, która niestety dziś rano miała samolot do Francji, żeby odwiedzić swoją rodzinę, więc sama musiałam zająć się swoim wyglądem. Zastanawiałam się, czy jest sens ubierania czegoś luźnego, bo skoro Karen i Aaliyah już wiedzą, Manuel, ojciec Shawna też powinien być już przez nie poinformowany.

Jakie szczęście, że żadne z nich nie zapytało jeszcze kto jest ojcem. Modliłam się tylko, żeby to pytanie nie padło tego wieczoru, ale było to mało prawdopodobne.

Zdecydowałam się w końcu na luźną, czarną sukienkę, obcisłe odrzuciłam od razu, bo zdecydowanie byłyby złym wyborem na tą kolacje.

- Jeździłaś po całym świecie, widziałaś i przeżyłaś więcej niż inni ludzie, a boisz się kolacji z rodzicami byłego chłopaka? - mamroczę sama do siebie.

Brzmi to tak absurdalnie, że mam ochotę się rozpłakać.

Stojąc przed lustrem, poprawiałam ostatnie detale i zastanawiam się, czy dałabym radę jakoś się z tego wykręcić, jednak w tym samym momencie przychodzi wiadomość do Aaliyah, która chciała przypomnieć mi o kolacji.

To będzie porażka.

Co ja im powiem? Wprawdzie, moja matka nawet nie zapytała z kim wpadłam, tylko wyłożyła pieniędze i pewnie sądzi, że już jest po sprawie, bo nie widziałam się z nią od tamtego czasu. Będzie obojętna do czasu, aż sprawa w większym stopniu nie dotknie jej i nie zagrozi jej pozycji.

Ale rodzina Mendesów jest inna.

Aż dziwne, że ktoś tak samolubnie myślący, jak Shawn jest z nimi w jakikolwiek sposób spokrewniony.

Przez te pół roku Karen i Manuel byli mi bardziej rodzicami niż własna matka i ojciec, którego nigdy nie poznałam. A z Aaliyah miałam lepsze stosunki niż z moim bratem Nickiem.

Biorę głęboki oddech i łapię w dłoń klucze do drzwi. Nie mam daleko do domu Mendesów, więc wybieram się tam pieszo. Przyda mi się chwila, żeby po drodze poukładać sobie myśli i przygotować się psychicznie na to spotkanie.

***

Drzwi otwiera mi Aaliyah i jak zwykle zamyka mnie w ciasnym uścisku, który odwzajemniam. Przy okazji zauważam, jak bardzo dziewczyna urosła od naszego ostatniego spotkania, nie licząc tego w sklepie, ale to chyba wina tych genów, które odziedziczyła po bracie.

- Jestem za wcześnie? - pytam trochę speszona, widząc Karen, krzątającą się po kuchni z drewnianą łyżką w ręku.

Kiedyś w tym miejscu czułam się jak w rodzinnym domu. Teraz próbuję zapanować nad trzęsącymi się rękami, przy tym zupełnie nie mając pojęcia jak się zachować. Od razu po wejściu do środka uderzyły we mnie te wszystkie wspomnienia i małe rzeczy, które mieliśmy tylko we dwoje.

Po chwili jednak karcę się w duchu i postanawiam nie wracać więcej myślami do byłego chłopaka.

Chcę iść do przodu, a on tylko ciągnie mnie w przeszłość.

- Nie, kochana, siadaj - kobieta kiwa na mnie z uśmiechem. - Za chwilę już wszystko będzie gotowe.

- Mogę w czymś pomóc?

waiting for emotions; shawn mendesWhere stories live. Discover now