D̶z̶i̶e̶w̶i̶ę̶ć̶

4.7K 180 11
                                    

Claude

Pechem można wyjaśnić wiele sytuacji. 

Padający deszcz podczas, gdy ty nie masz ze sobą parasolki, złamany obcas w drodze na ważne spotkanie, czy wysłanie wiadomości do nieodpowiedniej osoby.

W moim życiu miałam zwykle tyle szczęścia, że pech często mnie omijał.

Przez prawie dwa lata mojego życia wiodłam sobie szczęśliwe życie poza granicami naszego kraju. Pracowałam, sama się utrzymując, poznawałam nowych ludzi, z niektórymi spędzając czas jednorazowo korzystałam z życia. Byłam szalona, szczęśliwa, ale i niewyżyta. Pragnęłam coraz więcej, a życie jak na zawołanie mi to dawało. Na tacy z szampanem na koszt firmy.

Tęsknię za tymi czasami, kiedy wsiadając do samolotu mogłam uciec od problemów do nowego miejsca na świecie. Obcym ludziom cały czas podawałam inne, wymyślone imiona, rzadko kiedy sypiałam w hotelu i kochałam nocne wyprawy w nieznane.

Więc gdzie zaczął się mój pech?

Myślę, że w momencie, kiedy będąc w czerwcu tamtego roku w Madrycie wpadłam na chłopaka, idola miliona nastolatek. Wtedy nie wiedziałam kim był, ale nie lubiłam bawić się w związki, więc uznałam to tylko jako zabawę.

Później, gdzieś w lipcu zobaczyłam jego wielką twarz na bilbordzie w Toronto.

Wspomnienia z wakacji wróciły i tak oto dowiedziałam się kim jest Shawn Mendes.

Niczego nieświadoma Chloé zabrała mnie na urodziny na jego koncert, a między nami od razu pojawiło się coś dziwnego.

Jestem pewna, że to właśnie od tego momentu rozpoczął się mój pech, bo pół roku później zostawił mnie samą, ciężarną dwudziestolatkę.

Nie wiem kto z nas był bardziej nieodpowiedzialny, a kto uparty, ale przysięgam, że ten związek był istną mieszanką wybuchową.

Nie mogłam nie zaprzeczyć. Nasze spotkanie to wynik pecha, nieodpowiedniego miejsca i czasu.

***

Następnego dnia mimo zachmurzenia, musiałam wyjść na zakupy. Niestety sama, bo Chloé dziś dłużej została w pracy.

Nie wiem tylko jak mogłam wyjaśnić, czy opisać pech, jaki mnie spotkał, gdy drogie auto zatrzymało się kilka metrów ode mnie, a szyba odsunęła się ukazując uśmiechniętą Darcy Doverman.

Przysięgam, niczego innego nienawidzę bardziej niż jej uśmiechu.

Mam ochotę prychnąć. Przypominam sobie teraz ile razy Shawn zapewniał mnie, że między nim a nią nic nie ma.

Najgorsze było to, że ona nie wiedziała o naszym związku, bo Shawn uznał, że tak będzie lepiej. Doverman to plotkara jakich w show biznesie mało, a my nie chcieliśmy wokół nas sensacji.

- Claude, wsiadaj!

Uśmiecham się sztucznie i kręce głową. Lekkim krokiem podchodzę do okna i staram się ignorować bruneta za kierownicą, a zwrócić uwagę na blondynkę, która zaciekawiona patrzyła na mój brzuch.

Wiedziałam, żeby nie nakładać tego płaszcza.

- Mam mały kawałek do domu. Dam radę sama, ale dzięki.

- Nie wygłupiaj się, z chęcią cię podwieziemy - zapewnia mnie ze śmiechem. - Prawda, kochanie?

Kochanie?

Czyżbym zgadła i Mendes znalazł nową ofiarę?

Odwraca się do Shawna, który zagryza wargę i ledwo widocznie kiwa głową. Wydaje się, że jest zestresowany i patrzy tępo przed siebie.

Cóż, ja też nie czuję się z tym komfortowo.

Darcy nie odpuszcza, deszcz zaczyna mocniej padać, a siatki z zakupami wydają się cięższe. Dlatego popełniam chyba największy błąd i wsiadam do środka.

Shawn doskonale zna mój adres, nie muszę się nawet fatygować, żeby mu to przypominać, bo sam już rusza na odpowiednią ulicę. Przez dłuższą chwilę w samochodzie panuje bardzo niezręczna cisza, przerywana jedynie cichą muzyką.

- Więc... jak się masz?

Wiedziałam, że blondynka nie wytrzyma dłużej niż kilku minut bez wpychania się do cudzego życia.

- Całkiem dobrze, a wy? - mam ochotę wywrócić oczami na ilość radości, jakiej użyłam w tych kilku słowach.

- Och, u nas chyba nigdy nie było lepiej, jeśli rozumiesz co chcę przez to powiedzieć.

Może i bym nie zrozumiała, gdyby nie mrugnęła do mnie w lusterku z sugestywnym spojrzeniem i nie położyła ręki na kolanie Mendesa. Uśmiecham się sztucznie i cicho im gratuluję, bo wydaje mi się, że tak wypada w takiej sytuacji. I może, ale tylko może właśnie zrobiło mi się słabo.

Jasne, mogę się uśmiechać, ale w środku tak naprawdę wcale nie mam ochoty uciec z tego samochodu. Wcale.

Patrzę chwilę na skupione spojrzenie ciemnych tęczówek, które odbijają się w lusterku. Speszona jednak szybko odwracam wzrok, gdy Shawn mnie na tym przyłapuje. Czuję, że moje policzki robią się czerwone.

Ach, więc teraz będę zachowała się jak mała dziewczynka, tak?

- Nie chwaliłaś się wcześniej, że spodziewasz się dziecka.

Przymykam powieki i biorę uspokajający wdech. To była tylko kwestia czasu aż o to zapyta.

Stąpasz po cienkim lodzie, Claude.

Widzę w lusterku, że spojrzenie bruneta ożywiło się i chyba zainteresował się tematem.

- Tak właściwie to nie było okazji - wzruszam ramionami.

- Chłopiec czy dziewczynka? - Darcy odwraca się do tyłu, żeby na mnie spojrzeć.

- Um, jeszcze nie wiem. Wciąż zastanawiam się czy zrobić niespodziankę czy zapytać o to na następnej wizycie.

- A co twój partner na to?

I w tym momencie kończy się moja umiejętność kłamania jak z nut. Na chwilę się zacinam, co oboje na pewno zauważają.

- Uważa tak samo - dukam w końcu, prosząc w duchu, żeby to przesłuchanie dobiegło końca.

- Jejku, zapomniałam zapytać o najważniejsze - karci się Darcy. - Który miesiąc?

Odpowiadając jej najprawdopodobniej pogrąże wszystkie kłamstwa i mury jakie wokół siebie wybudowałam, gdy dowiedziałam się o dziecku.

Ale kłamiąc nie miałam dużo opcji. Gdybym powiedziała, że więcej niż siedemnasty tydzień Shawn mógłby podejrzewać, że albo go zdradziłam, albo dziecko jest jego. Gdybym powiedziała mniej, byłyby to śmieszne, ponieważ ten brzuch nie wygląda na trzeci miesiąc.

- Em, cóż, czwarty miesiąc.

Shawn wytrzeszcza oczy i wypuszcza z ust powietrze, a Darcy zaczyna paplać coś o małych dzieciach i o tym, że przede mną naprawdę piękny czas.

Kiwam głową na jej słowa i zagryzając wargę staram się unikać intensywnego spojrzenia czekoladowych oczu, które nie spuszczało mnie z pola widzenia.

Chyba nigdy nie byłam tak szczęśliwa, widząc mój blok. Dlatego szybko złapałam za reklamówki i pożegnałam się krótko, aby jak najszybciej stąd uciec.

- Masz nadal mój numer, prawda? - pyta Darcy, a ja niechętnie kiwam głową, w której już wyobrażam sobie szybki plan ucieczki. - Może wybierzemy się kiedyś na podwójną randkę?

- Jeśli mój chłopak będzie chciał.

Nie wiem co robię, przysięgam, że nie mam pojęcia.

Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, że przez jakiś czas wstrzymywałam powietrze, dopóki ciemne i lśniące auto nie zniknęło za zakrętem.

Wzdycham i szukam kluczy w kieszeniach.

Dość wrażeń na dziś, powtarzam sobie.

Ale nic nie idzie mojej myśli, tym bardziej, kiedy orientuje się, że klucza do mieszkania nie ma w żadnej kieszeni.

Czy teraz już mogę zacząć panikować?

waiting for emotions; shawn mendesWhere stories live. Discover now