D̶w̶a̶d̶z̶i̶e̶ś̶c̶i̶a̶ s̶z̶e̶ś̶ć̶

3.7K 201 27
                                    

Shawn

- Tak się cieszę, że znowu widzę was razem szczęśliwych.

Uśmiecham się szeroko w stronę mojej mamy. Nie tylko ona.

To, co było między mną a Claude nigdy nie było łatwe. Teraz też nie było inaczej. Można nawet powiedzieć, że mieliśmy o wiele trudniej. Ale razem dawaliśmy sobie radę.

- Ja też. Czasem naprawdę jest trudno, ale jestem pewien, że to ma sens - mówię, biorąc łyk gorącej herbaty.

Mama wzdycha cicho i bierze mnie za rękę. Jej kojący dotyk przypomina mi czasy, kiedy mogłem przyjść do niej z każdym problemem i tylko podziwiać, jak go rozwiązuje. Czasem za tym tęsknię.

- Nikt nie mówił, że będzie łatwo - mówi spokojnym tonem. - Uwierz mi, że będą takie momenty, kiedy będziesz chciał się poddać. Pamiętaj, pod żadnym pozorem tego nie rób.

Kiwam głową. Słowa mamy odbijają się echem w mojej głowie.

Czy znowu potrafiłbym zostawić Claude?

Widzieć zawód i ból w jej oczach i samemu czuć w środku to samo?

W tym wszystkim było wiele mojej winy, ale nadal staram się zmienić dla niej. Dla nas i dla naszej córeczki.

Na pewno nie chciałbym przechodzić czegoś podobnego kolejny raz. Te kilka miesięcy bez jej obecności były złym okresem w moim życiu. Byłem zbyt rozkojarzony, żeby logicznie myśleć i na tyle samotny, żeby nie odpuszczać sobie żadnej imprezy. Powoli staczałem się w nicość. Nie chcę wiedzieć, co by się stało, gdybym nie dowiedział się o dziecku i kolejny raz nie wtargnął w życie Claude jak huragan. Może byłbym uwięziony w fatalnym związku z Darcy? Wzdrygam się mimowolnie.

- Znam cię, dziecko. Jest coś jeszcze prawda? - dopytuje mama, ściskając moją dłoń, chcąc dodać mi otuchy. - Coś, co cię dręczy? Matka Claude znowu dzwoniła?

- Nie, od tego feralnego telefonu już nie. Ale mam wrażenie, że to tylko cisza przed burzą.

- Więc co? Andrew nie spodobała się wiadomość o dziecku? A może mu nie powiedziałeś? - dopytuje mama.

- Jak to jest, że wiesz o dosłownie wszystkim, co mnie trapi od jakiegoś czasu? - patrzę na nią rozbawiony, ale jej wzrok jest jak mów mi w tej chwili o co chodzi.

Dlatego się otwieram. Mama zna mnie na wylot, nawet gdybym skłamał, albo nie powiedział o czymś, ona po prostu by to wiedziała.

- Za kilka miesięcy na świat przyjdzie moja córka, mamo - mówię cicho. - Czasem wydaję mi się, że nie mógłbym nigdy dostać niczego piękniejszego, a czasem czuję, że mnie to przerasta. Czy to co mówię ma sens?

- Och, oczywiście, że tak, kochanie - mama śmieje się lekko z mojego zdenerwowania. - To normalne, ty i Claude jesteście jeszcze młodzi. Będziecie musieli dorosnąć i pomóc tej małej istotce dobrze poznać ten świat. Ale gwarantuję ci, że gdy tylko weźmiesz swoją córeczkę na ręce, zobaczysz jak się uśmiecha, jak marszczy nosek, zapomnisz o tych zmartwieniach. Poza tym, ja i tata zawsze będziemy wam pomagać.

Widząc jej pokrzepiający uśmiech, sam się uśmiecham. Patrząc w oczy mamy, oczy, które widziały, przeżyły i przepłakały tak wiele, mój uśmiech cały czas się powiększał. Po chwili ciszy oboje zaczynamy się śmiać.

- Kolejna złota rada od kochanej mamy. Kiedy dzieci są małe, są tak słodkie, że chciałoby się je zjeść. Jak dorosną to się żałuje, że się tego nie zrobiło.

Znowu zaczynamy się śmiać. Chyba właśnie tego mi brakowało. Chwili, w której mógłbym chociaż udawać, że wszystko jest jak wcześniej.

***

- Shawn!

Szczerzę się i podnoszę z krzesła, jednak ramiona siostry już przyciągają mnie do siebie. Tulę ją bardzo mocno, tak mocno, że w którymś momencie piszczy ze śmiechem, żebym ją puścił. Więc robię to z niechęcią.

- Dawno tu nie byłeś - zauważa z typowym dla siebie błyskiem w oku, biorąc ostatnie ciasto z ozdobnego talerza.

- Trochę pracuję nad nową muzyką - drapię się po karku. - Z resztą nie lubię zostawiać Claude samej.

- Przestań, wiesz, że ją uwielbiam. To nie problem, gdyby spędziła trochę czasu u nas - Aaliyah wzrusza ramionami, pakując całe ciastko do ust.

- Kiedy będziesz już nagrywać piosenki, może nawet u nas nocować, żebyśmy mieli oko na to, żeby nic się nie stało - proponuje ochoczo mama.

- Nie wiem, czy Claude będzie chętna, ale zapytam ją o to. Sam wolałbym, żeby ktoś przy niej był w razie czegoś - mówiąc, mój żołądek skręca się na samą myśl.

- Ja też jestem za tym pomysłem - oznajmia tata, wchodząc do kuchni z uśmiechem. - Cześć, synu.

Klepie mnie po ramieniu, a potem pochyla się nad stołem, żeby pocałować mamę w policzek. Jej twarz od razu się rozpromienia, a ja jestem pewien, że mój uśmiech powiększył się do naprawdę niemożliwych rozmiarów.

- Powinniśmy zorganizować jakąś wspólną kolację. Może wtedy wasza mama przestałaby codziennie jęczeć mi nad uchem, że czuje się samotna i chyba adoptuje pieska.

Mama mierzy tatę gniewnym spojrzeniem, a ja i Aaliyah wybuchamy śmiechem, zupełnie jak za starych dobrych czasów, kiedy wszystko było mniej skomplikowane.

- Co do kolacji to świetny pomysł - tata kiwa głową i otwiera lodówkę. - Oczywiście Claude i Adam też są zaprosze...

- Chwila. Kim jest Adam?

Tak naprawdę nikt nie musi nic mówić. Wystarczy mi tylko rumieniec na twarzy Aaliyah i cisza, która zapada po moich słowach.

- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - pytam z wyrzutem w stronę siostry.

- Jesteśmy razem od dwóch tygodni, Shawn, to bardzo świeże - wzdycha, skrzętnie unikając mojego wzroku.

- To, jak długo ze sobą chodźcie nie ma tu znaczenia, Aaliyah. Jestem twoim starszym bratem i...

- No właśnie, jesteś. I co mi z tego, kiedy teraz widzimy się rzadziej niż raz w miesiącu? - w końcu podnosi na  spojrzenie, a ja zastanawiam się, czy nie było lepiej, kiedy mnie unikała.

- Aaliyah...

- Wiem, że jesteś muzykiem, że niedługo będziesz miał dziecko i powoli układasz sobie życie, ale rodzinie też ciebie brakuje.

Patrzę na mamę, potem na tatę, w celu znalezienia ich wsparcia, ale oboje unikają mojego wzroku. Od dawna wiedziałem, że rzadko spotykam się z rodziną, ale starałem się to nadrabiać kiedy tylko mogłem.

Do domu wracam późnym wieczorem. Znalazło się dużo nieobgadanych wcześniej tematów, a moje sumienie nie potrafiło przejść obok tego obojętnie.

Tak samo, jak nie potrafiłem przejść obojętnie obok śpiącej na kanapie Claude.

Światło włączonego telewizora oświetlało delikatne rysy jej twarzy, pogrążonej w śnie. Wyłączyłem telewizor, rozebrałem się, po chwili zajmując wolne miejscu obok niej i przykryłem nas kocem. Przyciągnąłem ją do siebie oplatając ramionami. Czułem jej równe, spokojne bicie serca obok siebie, słyszałem równomierne oddech.

Tej nocy nie mogłem spać. Wpatrując się w sufit często nachodziły mnie różne myśli. Naprawdę nie chciałem, ale co jeśli dla mojego dziecka i jego matki też nie będę miał wystarczająco czasu?

waiting for emotions; shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz