Rozdział 31 „Jawa czy sen"

ابدأ من البداية
                                    

- A co z resztą, która nie podoła, panie ... - Nicole tutaj zawiesiła głos, nie wiedząc jak zwracać się do nowego herszta.

- Kapralu. – pouczył ją Eliot. - Reszta, będzie musiała się zastanowić nad myciem talerzy w stołówce przez resztę życia. – dopowiedział, wskazując ręką tor przeszkód, jaki przygotował dla nich dzień wcześniej. – Skoro wszystko jasne, to do roboty gnoje. Im wcześniej zaczniemy, tym szybciej skończmy. Nie mam czasu was niańczyć dłużej, niż mam to w papierach. Rozejść się!

Szeregowi spoczęli dobierając się w małe grupy. Nicole, Wiktoria, Alex i Deisler tworzyli pierwszą grupę. Drugą utworzyła reszta, równie niemrawych żołnierzy.

- Czy ten cały kapral wam kogoś nie przypomina? – spytała Wiktoria, odwracając się przez ramię do reszty towarzyszy.

- Tak samo niski, tak samo wredny i przerażający ...

- No .. nawet z wyglądu są podobni. – szepnął Alex.

- Macie na myśli Sine?

- Nie, kapitana Levi'a – odezwał się Deisler, by po chwili zastanowienia wtrącić. – Chociaż Sina, też by pasowała.

- Czyli mamy trzy wredne czarne krasnoludki.

- Hey, to są teksty Sary. – rzuciła z uśmiechem Nicole, by po chwili jednak pożałować swoich słów. W obecnej chwili napawały one niezręcznością i poczuciem żalu. Wszyscy jak zaklęci w jednym momencie zamilkli spuszczając głowy. Nikt nie śmiał chociażby pomyśleć, jak czuje się ich przyjaciółka, po stracie swojej siostry.

Mogli jedynie się domyślać i na domysłach poprzestać.

***

Minęło zaledwie kilka dni od chwili powrotu zwiadowców. Wszyscy z rodzin ofiar zostali poinformowani o śmierci swoich bliskich. Ci, których szczątki przetrwały, zostały przekazane w celu godnego pochówku. Reszta została uznana za zaginionych. Erwin Smith siedzący za biurkiem, wypełniał właśnie kolejne dokumenty, mając gdzieś z tyłu głowy ostatnią rozmowę z Levi'em, dotyczącą obserwacji jego podkomendnej. Czytał raporty z wyprawy i rozmawiał z Simonem, który jako jedyny był świadkiem masakry, jaką dokonała czarnowłosa. Był zdumiony jej siłą, jaką dysponowała i wiedział już, że spośród zwykłych kamieni, ona była diamentem. Nieoszlifowanym, nowo odkrytym diamentem, który zaczął dojrzewać nie będąc tego świadomym. Erwin wiedział, że nie łatwo będzie zapanować nad jej siłą i temperamentem. Na domiar złego, sytuacja jaka wydarzyła się za murami Maria, była łudząco podobna do tej, sprzed siedmiu lat.

Deszcz wymieszany z błotem i krwią ...

Rozdzierający serce krzyk we mgle ...

I żal, który z pewnością czuł do tej pory.

Kto inny, jak nie on byłby w stanie ujarzmić siłę czarnowłosej.

"Tylko diament, może oszlifować inny diament."

Erwin nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości.

***

Ponoć ludzie wraz z utratą kogoś bliskiego, tracą cząstkę siebie. Pogrążając się w bezkresnej rozpaczy, łakną samotności, jak świeżej krwi. Jeżeli to prawda, to wnętrze Siny powinno być bezdenną otchłanią, bez krzty życia i nadziei. Pustą powłoką, za której sznurki pociąga jedyny towarzysz życia.

Zemsta

To jedyne wytłumaczenie dlaczego jeszcze doszczętnie nie zwariowała, nie zatraciła się w mroku i ciemności, jaka otulała ją swym drażniącym, zimnym oddechem. Jej zmysły, tak stępiałe błąkały po labiryncie strachu, a ona sama, stąpając po cienkim sznurze, balansowała nad krawędzią przepaści, by z tęsknotą spojrzeć na to co kryje się pod jej stopami.

Ostatnia misjaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن