~29~

260 14 3
                                    

    Otwarłam oczy starając się pozbyć odrętwienia jakie ogarnęło moje ciało i umysł. Znowu widziałam jego twarz, jego zielone oczy i jego śnieżnobiały uśmiech, który zawsze napawał mnie spokojem i bezpieczeństwem. Teraz tego nie było nie było zielonych tęczówek i tego uśmiechu wszystko zniknęło niczym bańka mydlana. Mimo iż czułam jakąś pustkę nie była ona jednak zbyt wielka, tak jakby coś ją samoistnie zapełniało.

    Niestety nie wiedziałam co takiego. Wstałam powoli z łóżka przecierając twarz, czułam zmęczenie lecz byłam pewna iż już nie dałabym rady zasnąć spokojnie. Spojrzałam szybko na zegarem. Ósma rano, zdziwiłam się lekko, jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się wstać tak późno. Skierowałam się do szafy i wyjęłam pierwsze lepsze ubrania jakie nawinęły mi się pod rękę. Szybko się umyłam, ubrałam i uczesałam żeby wyjść z pokoju i skierować się do windy a następnie do kuchni. 

    Będąc w windzie przejrzałam się w lustrze, moje nogi opisały czarne rurki, na siebie założyłam granatowy sweterek a włosy upięłam w wysokiego koka. Jeśli kiedykolwiek miałabym określić jak wygląda zmęczony człowiek pragnący spokoju to właśnie tak tylko brakowało mi kocyka i kubka herbaty ewentualnie jeszcze jakiejś dobrej książki.

    Co nie znaczyło, że ten stan się utrzyma. Usłyszałam cichy dźwięk oznaczający dojazd na wybrane piętro. Skierowałam swoje kroki w stronę kuchni i cichych głosów. Na miejscu okazało się, że czeka tam na mnie większość bohaterów.

-Witaj Clary. Dobrze się spało? - Zapytał Steve spoglądając na mnie znad gazety.

-Może być. - Odburknęłam i szybko podeszłam do czajnika wstawiając wodę na herbatę.

-Źle się czujesz? - Zapytał zmartwiony Clint odstawiając na blat kubek. Odwróciłam się w jego stronę.

-Po prostu źle spałam. - Odparłam i skupiłam swoją uwagę z powrotem na czajniku w myślach pośpieszając go. Kiedy wreszcie woda była gotowa zalałam szybko saszetkę z herbatą, skierowałam swoje kroki do salony i porwałam z kanapy koc, ten sam którego używałam kiedy spędzałam tutaj swój pierwszy dzień w wieży.

    Szybko wróciłam do kuchni, owinęłam się kocem, usiadłam na stołku i pochwyciłam swoją herbatę, której szybko się napiłam. Zdecydowanie tego było mi trzeba. Bohaterowie patrzyli na mnie lekko zdziwieni ale też rozbawieni.

-Rozumiem, że nie zamierzasz dzisiaj się stąd ruszać. - odparł rozbawiony Clint.

-Bez przesady. Z dobrą motywacją przeniosę się do salonu. - odparłam również rozbawiona.

-Jeżeli chcesz dobrej motywacji to mam dla ciebie propozycję, która zmusi cię do przejścia z kuchni do mojego laboratorium. Co ty na to? - Spytał Bruce spoglądając na mnie z lekka niepewną miną.

-Do laboratorium? Po co? - Zdziwiłam się. Nie miałam zielonego pojęcia po co miałabym się tam pojawić. Nie byłam chora ani nic nie umiała przez co nie mogło chodzić o pomoc. Jedyne co mogłabym tam robić to stać i się przyglądać. Byłabym jednym słowem bezużyteczna. Znowu.

-Widzisz w twoich aktach z Hydry, które udało nam się zdobyć. Znaleźliśmy informację, że jest podejrzenie występowania mocy, lecz ta informacja nie została przez nikogo potwierdzona. Chciałbym więc to sprawdzić o ile oczywiście się zgodzisz. - Spojrzał na mnie a w jego oczach można było dostrzec ciekawość i determinację. Co według mnie nie miało sensu, już od razu można było wykluczyć, że posiadam jakąkolwiek moc. Gdyby było na odwrót nie byłabym bezużytecznym śmieciem w Hydrze a maszyną do zabijania. Wzruszyłam więc lekko ramionami nie wiedząc zbytnio co począć.

-Jak dla mnie nie ma problemu. Kiedy to sprawdzimy? - odstawiłam już pusty kubek na blat i spojrzałam w stronę Bruce'a.

-Możemy nawet teraz. - odparł wstając ze swojego miejsca a ja podszyłam jego śladami lecz najpierw wyplątałam się z koca, którym byłam owinięta. Złożyłam go staranie w kostkę i odłożyłam na stołek mając cichą nadzieję, że jak tutaj później wrócę on będzie na mnie czekał. 

Bo jestem tylko Cieniem (Avengers FF)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz