~10~

332 18 0
                                    

-Dzień dobry, chociaż jak tak na was patrzę, raczej dobry to on nie jest. - Szok. Zastanawiałam się czy mogę go podciągnąć do kategorii zawału. I po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że raczej tak.

-Co ty tutaj robisz? - Sam wskazał na mnie drżącym palcem.

-Wcześniej siedziałam i podziwiałam widoki... - Wskazałam ręką na okno.  -...ale teraz patrzę na cztery osoby,które wyglądają jak chodząca śmierć. - Wskazałam ręką w ich stronę i posłałam im rozbawiony uśmiech.

-Taa... to ty jeszcze nie widziałaś Tony'ego o tej porze. - Mruknął Clint, biorąc od Natashy kubek z parującą kawą, tak samo jak reszta towarzystwa. Jeden łyk i w całym pomieszczeniu można było usłyszeć westchnienia pełne ulgi. Parsknęłam śmiechem na widok tej sceny.

-Ile już tutaj siedzisz? - Spytała Natasha, sącząc pomału ciecz z kubka. Spojrzałam na zegar, który wisiał na przeciwnej ścianie. Dochodziła już wpół do dziesiątej. Trzeba przyznać, że długo już siedziałam.

-Będą już ze cztery godziny.

-Ile?

-No co? - Spojrzałam na nich, nie rozumiejąc ich zaskoczenia.

-Nie mogłaś spać? - Zapytał zszokowany Sam.

-Zazwyczaj tak wstaję. Jak już powiedziałam Steve'owi, musicie zacząć się przyzwyczajać.

-Aha... - Odpowiedzieli mi zbiorowym przytaknięciem.

-Jestem głodny. Dzisiaj sobota, czyja teraz kolej? - Kolej? Sam rozejrzał się po wszystkich zebranych.

-Jeśli się nie mylę. To twoja. -Bruce posłał w jego stronę współczujący uśmiech mimo iż jego rozbawione spojrzenie temu przeczyło. Sam odwrócił się w stronę kuchni i zaczął pomstować, w tylko sobie znanym kierunku otwierając lodówkę.

-No dobra, ale skoro tak to, Clary na co masz ochotę na śniadanie? - Sam spojrzał na mnie oczekując odpowiedzi. Co ja chcę? On naprawdę pyta się mnie o zdanie? To nie mój dom. Nie mam tutaj prawa głosu, jestem intruzem lub też gościem ale to zależy od punktu widzenia.

-Co chcesz, mi to obojętne. - Patrzy jeszcze przez chwile na mnie jakby chciał utwierdzić się w przekonaniu czy aby jeszcze nie zmienię zdania, aż można usłyszeć wychodzące z jego ust westchnięcie.

-W takim razie naleśniki. - Wstaję z ziemi, składając koc w kostkę i podkładając go razem z poduszką kieruję się w stronę bohaterów. Odkładam pusty już kubek po herbacie do zlewu i siadam na stołku pomiędzy Clint'em a Bruce'em spoglądając na krzątającego się Sama po kuchni.

-Jak ci się spało?

-Dobrze. - Posyłam w stronę Clinta uspokajający uśmiech. Jednak nie udaje mi się rozwiać jego wątpliwości.

-Co się stało?

-To nic, tylko wspomnienie. - Wzdycham.

-Ale wiesz, że jak coś się będzie działo możesz się nam wygadać?

-Dzięki Clint. Na pewno skorzystam. -Niby kilka małych słów ale sprawiają, że robi mi się cieplej na moim poszarpanym sercu. I muszę przyznać, że to bardzo miłe uczucie kiedy jest jeszcze ktoś kto może do tego doprowadzić.Dotychczas był to tylko on, ale jego już nie ma, jestem ja i ta zwariowana rodzinka, która mnie uratowała i postanowiła przygarnąć na jakiś czas.

   Odrywając się od moich przemyśleń spoglądam na resztę, która nie zwróciła jakiejkolwiek uwagi na moje chwilowe zamyślenie i rozmawia na inne tematy. Trzeba przyznać,że widok ich wszystkich rozmawiających bez jakichkolwiek trosk,jest przyjemną odmianą w moim marnym życiu.

   Przede mną pojawia się talerz cudownie pachnących naleśników w czekoladzie i z owocami.Spojrzałam na Sama, który posłał mi swój wyjątkowy uśmiech,odwzajemniony przez mnie w ciągu sekundy.

-Dziękuję.

-Spoko mała. Smacznego! - Mała. Maleństwo. Maleńka. Te określenia pojawiają się nagle, jak echo,odbierając mi całą radość, która jeszcze minute temu rozsadzała moje ciało. Teraz zastępuje ją paniczny strach tłumiony przez głosy innych w pomieszczeniu, którzy uświadamiają mi jeszcze gdzie się znajduję. Odkładam widelec z powrotem na talerz i wbijam w niego wzrok starając się uspokoić.

-Mógłbyś mnie tak nie nazywać?Proszę. - Mój głos przypomina szept ale tylko na tyle jestem wstanie się zdobyć, będąc pewną iż kiedy odezwę się głośniej moje koszmary zaleją mój umysł bez ostrzeżenia. Czuję na sobie wzrok wszystkich lecz usilnie go ignoruję.

-Yyy... Pewnie. Nie ma problemu. Clary wszystko okey, strasznie zbladłaś?

-Tak to nic takiego, t-tak jakoś. -Zająknęłam się wciąż nie patrząc na resztę.

-Jesteś pewna? - Zerknęłam na Clinta, wzruszając ramionami. Nie potrafiłam mu odpowiedzieć.Pewna nie byłam i raczej nigdy nie będę. Ale na pewno dobrze nie było. Postanowiłam się nie odzywać. Ufałam im to nie tak, że nie, lecz nie chciałam ich jeszcze bardziej zalewać moimi problemami.

   W szybkim tempie zjadłam swoje śniadanie, dziękując i wstając. Nie zawracałam sobie głowy brudnymi naczyniami czy spojrzeniami innych. Po prostu popędziła do swojego pokoju. Nie potrafiłam w nim jednak znaleźć sobie miejsca,uczucia bombardowały mnie a wspomnienia powtarzały się w mojej głowie jak zacięta taśma. Nie byłam smutna, lecz wściekła?Smutna? Zdeterminowana? O tak to najlepsze określenie. Byłam zdeterminowana aby przywrócić porządek w mojej głowie. Chodziłam po pokoju w kółko, aż w końcu pochwyciłam z półki pierwszą.Lepszą książkę z którą rzuciłam się na łóżko.

   Niestety nawet ona nie dała mi ukojenia, litery się ze sobą mieszały, zdania wyglądały jak winnym języku, zaś ja byłam jeszcze bardziej zdenerwowana.Zaprzestałam więc po kolejnej nieudanej próbie przeczytania tego samego zdania po raz enty. Rzucając książkę na drugi koniec łóżka, zamknęłam oczy oddając się ciemności, w której starałam się znaleźć ukojenie. Pozwoliłam moim nieznośnym myślą krążyć po umyśle, mimo iż na żadnej dłużej się nie skupiła.Pukanie do pokoju skutecznie mi uniemożliwiło kontynuowanie.

-Proszę. -Otwarłam oczy i lekko podniosłam się w taki sposób aby w pełni okazałości widzieć osobę, która postanowiła mi złożyć wizytę. Przez uchylone teraz drzwi zajrzała głowa Clinta, który obserwował mnie starając się zapewne odczytać co mnie dręczy.

-Wszystko okej?  

a/n

Ilość słów - 887

Witam was ponownie po tygodniu, muszę przyznać że już nie mogłam się doczekać dodania tego rozdziału. Nie jest jakiś zbyt ciekawy, ale jestem ciekawa czy ktoś ma jakieś teorie spiskowe dlaczego nasza Clary tak zareagowała. Więc jeśli jakiejś zbłąkanej duszyczce się nudzi zapraszam do komentowania. Do zobaczenia do kolejnym rozdziale :D

Bo jestem tylko Cieniem (Avengers FF)Where stories live. Discover now