~8~

407 20 3
                                    

-Przepraszam. - W moich oczach pojawiły się pierwsze łzy. To moja wina. Wanda na to nie zasłużyła. Nie zasłużyła aby przeżywać to samo co ja mimo iż w mniejszym stopniu. Dziewczyna odsunęła się ode mnie i przestała szlochać.

-Za co?

-Gdybym się nie zgodziła, nie cierpiałabyś. Przepraszam. - Szatynka pokręciła szybko głową,wciąż roniąc łzy.

-To nie twoja wina tylko tych skurwysynów z Hydry...

-Język! - Wykrzyknął Steve przerywając tym samym wypowiedź dziewczyny. Muszę zapamiętać,żeby w obecności Steve'a nie przeklinać.

-...to co ci zrobili... to... to koszmar.

-Nie. To rzeczywistość. Trudna do zaakceptowania i bolesna, ale jednak. - Pokręciłam głową czując pod powiekami kolejne łzy chcące wydostać się na powierzchnię.Starałam się utrzymać je na wodzy lecz kiedy moje spojrzenie przeniosło się z powrotem na szatynkę. Poczułam jak spływają mi wolno po policzkach aby zaraz rozpaść się na powierzchni podłogi.

    Nie umiałam ich powstrzymać, tak bardzo chciałam lecz nie potrafiłam, po tylu latach w końcu znalazły ujście z miejsca głęboko tak gdzie je gromadziłam. Po każdym uderzeniu,treningu... torturach. Z moich ust wydobył się szloch tak samo długo powstrzymywany co łzy. Opadłam na kolana, miałam w dupie czy robię teraz widowisko nędzy i rozpaczy czy też nie.

    Przez moją głowę przelatywały z zawrotną prędkością wspomnienia te złe jak i te dobre, których było bardzo mało. Przypominałam sobie każdą ranę, każde złamanie i cały ten ból. Znów przed moimi oczami pojawili się żołnierze z bronią lub osoby w białych fartuchach poplamionych krwią. Moją krwią. 

    Znowu tam byłam... aż do momentu kiedy poczułam oplatające moje ciało ramiona, które pomogły przywrócić mnie do rzeczywistości. Zostałam mocno zakleszczona pomiędzy Wandą a Clintem. Dało mi to ukojenie i uspokajające ciepło, które momentalnie zahamowało wszystkie łzy.

-Spokojnie to już minęło. Wszytko będzie dobrze, teraz masz nas. - Szeptał do mojego ucha Clint.Starałam się z całych sił unormować swój oddech i nie pozwolić po raz kolejny popłynąć łzą.

-Lepiej? - kiwnęłam lekko głową. Za wszelką cenę nie chciałam się odzywać bojąc się usłyszeć szloch, którzy brzmiał jak ryk zranionego zwierzęcia.

-Tony, który pokój jest wolny?

-Ten obok Natashy. - Odparł natychmiast miliarder, na co Clint pokiwał w podzięce głową.

-Chodź Clary, odpoczniesz. - Pomógł mi podnieść się z klęczek, gdyż sama nie byłam w stanie się w ogóle ruszyć. Czułam się ja w transie, nawet nie zauważyłam kiedy stanęliśmy w windzie a Clint wcisnął przycisk z odpowiednim piętrem.

„71"

   Wysoko, ale niezbyt zastanawiałam się nad tym, nie byłam w stanie. Gdy winda się już zatrzymała i otwarła ukazał mi się korytarz, którym podążyliśmy prawie do samego końca zatrzymując się pod jednymi z wielu drzwi.Same w sobie są czarne z białymi kwiecistymi wzorami. Łucznik nacisnął klamkę ukazując mi tym samym wnętrze mojego tymczasowego pokoju.

    Zatrzymałam się oniemiała. Sypialnia była piękna miała zielone ściany na których widać gdzie nie gdzie czarne kwieciste wzory podobne do tych na drzwiach. Na jednej ścianie widniała piękna fototapeta z motywem lasu przy niej postawiony był wygodny pleciony fotel i biblioteczka i mnóstwem książek.

    Kolejna ściana. Właściwie nią nie była. Tak samo jak w salonie zastępowała ją szyba z pięknym widokiem i czarnymi zasłonami po bokach. Po mojej lewej stało duże dwuosobowe łóżko, którego nawet nie można było porównywać z małym zakrwawionym materacem jaki miałam w Hydrze. .. Naprzeciwko wisiał duży telewizor. Zaś koło samego łóżka wrogu pomiędzy nim a drzwiami duża narożna szafa. Całość przyozdabiał duży zielony i puchaty dywan w kształcie koła, który pięknie odznaczał się na czarnych panelach.

Bo jestem tylko Cieniem (Avengers FF)Where stories live. Discover now