------------ ε ♢ з ------------
Byłeś dla mnie wszystkim. Byłeś dla mnie wszystkim. Byłeś dla mnie wszystkim. Byłeś dla mnie wszystkim.
— Okłamałeś mnie! —
------------ ε ♢ з ------------
Po powrocie do domu, naprawdę długo nie mógł zasnąć, choć wiedział, że to był jedyny sposób, by okiełznać to wszystko, co działo się z jego wnętrzem. Pomógł sobie porządną dawką melatoniny, którą trzymał w szufladzie z krawatami, właśnie na takie okazje.
Za każdym razem, kiedy nieznośna pamięć przywoływała do siebie ten nieludzki krzyk Jimina, w Yoongim upadał kolejny mur obronny. Empatia empatią, ale to co Park wzbudzał w psychiatrze, było, w jego mniemaniu, po prostu chore. Ten chłopak stał się pierwszym w jego karierze pacjentem, który sprawił, że zdrowy rozsądek i profesjonalne podejście zostały całkowicie unicestwione przez coś tak trywialnego, jak ludzkie emocje.
Yoongi chciał w niego wsiąknąć. Pragnął, by Jimin wchłonął go jak gąbka i pozwolił zobaczyć siebie od środka. Bo tak było na początku, tak wszyscy zakładali. Ciekawy przypadek, więc Min go weźmie. I Min go wziął, ale Park szybko przestał być ciekawym przypadkiem, a stał się kimś bliższym; kimś, kto bez Yoongiego nie miał szans. I odwrotnie, z czego jeszcze nie zdawał sobie do końca sprawy.
Zastanawiał się nad tym, czy może nie popadł w obsesję. W jakąś na pewno, ale nie umiał sprecyzować, o co w ów obsesji chodziło. O ratunek? O rzeczywiste leczenie Jimina? A może to już dawno wyszło poza to szablonowe, lekarskie działanie? Ciągle chciał być blisko niego, miał ochotę go do siebie przyciągać i mocno przytulać, gdy tylko w tych ciemnych oczach pojawiał się smutek lub strach. Miał ochotę trzymać go nieustannie przy sobie; zmniejszyć i nosić w kieszeni, mieć na niego oko.
Min w końcu zasnął, w umyśle mając wciąż wizerunek młodego chłopaka. Śnił o nim. Rzecz działa się w izolatce; przytwierdzony do łóżka Jimin wiercił się na materacu i wypluwał z siebie niezrozumiałe słowa, płacząc tak głośno, że słychać go było na drugim końcu świata. Błagał o ratunek i miłość. W tym przypadku miały one znaczenie stricte synonimiczne.
Kiedy Yoongi otworzył z powrotem oczy, szybko sięgnął po telefon. Po zrozumieniu, że przespał właściwie pół doby, wpadł w panikę. Był już późny wieczór, za oknem gęsto sypał śnieg, a on nie miał pojęcia czy powinien zacząć krzyczeć czy płakać.
Zdecydował się więc na coś zupełnie innego i już po chwili wysłuchiwał irytującego dźwięku, towarzyszącego połączeniom wychodzącym.
— Halo? — Głos Eunmi był zawsze cholernie kojący. — Pospałeś, co?
— Nie pamiętam, kiedy ostatnio uciąłem sobie taką długą drzemkę — wymamrotał, uderzając otwartą dłonią w twarz, którą potem zaczął niechlujnie masować. — Ale chyba tego potrzebowałem.
— Nie ma za co, przyjemność po mojej stronie.
Yoongi usłyszał znajome skrzypnięcie drzwi pokoju socjalnego.
— Jezu, czy ty nadal jesteś na oddziale?
— Przecież obiecałam ci, że zaopiekuję się twoim pluszakiem — odparła, zaraz głośno ziewając. — Jaehyuna i tak nie ma w domu. Wrócił tutaj, a kiedy mieliśmy już jechać do nas, dostał wezwanie do więzienia. Postanowiłam jeszcze trochę zostać. I też zdążyłam się zdrzemnąć. Nawet dwa razy.
YOU ARE READING
◦ Panic room ◦ [yoonmin]
FanfictionGdzie Park Jimin to morderca, a Min Yoongi jest święcie przekonany, że wszyscy się mylą. Inspiration: Au/Ra - Panic Room