--- ε 16 з ---

1.4K 246 120
                                    

------------ ε ♢ з ------------

Rozeźlony ogień trawił wszystko. Piął się po ścianach, połykał meble, zagłuszał krzyki. Dym kłębił się pod sufitem. Pamiętam każdą sekundę, każdy szczegół. Odór płonących ciał.

— Bałem się, wiesz? —

------------ ε ♢ з ------------

8 grudnia

— Zamknij tę gębę, głupio wyglądasz — wyszeptał Namjoon, popychając palcem brodę kompana.

Jungkook przełknął głośno ślinę, kiedy jego suche usta w końcu się zamknęły. Nie mógł oderwać wzroku od Lee Soyoun; gdy tylko ją zobaczył w progu posiadłości, doszedł do wniosku, że mieściła się we wszelkich kanonach piękna na raz, była najsłodsza na świecie, a jej cichy, melodyjny głos, mógłby go już do końca życia usypiać i budzić, w ich nieistniejącym łóżku w nieistniejącej willi na Jeju, gdzie wiedliby nieskażone złem życie.

— Proszę — powiedziała, przynosząc do stolika tacę z trzema filiżankami chryzantemowej herbaty. — Jest dobra na przeziębienia i może nieco was rozgrzeje. Na zewnątrz jest dzisiaj wyjątkowo zimno.

— Dziękujemy. — Kim skinął głową i chętnie sięgnął po naczynie.

— Dobrze, że przyszliście ubrani cywilnie. — Dziewczyna usiadła w fotelu i założyła nogę na nogę, szczelniej otulając się swetrem. — Mój tata jest strasznie wyczulony na waszym punkcie, od śmierci Taemina. Gdyby się tu zjawił, udawajmy, że jesteście moimi dawnymi znajomymi, dobrze?

Mężczyźni przytaknęli, siorbiąc z zadowoleniem przygotowany napój.

— No więc, o co dokładnie chodzi?

— Jest nam trochę głupio, że musimy rozdrapywać te stare rany, więc już z góry chcemy za to przeprosić. — Joonie odstawił filiżankę na stolik.

— W porządku. — Uśmiechnęła się blado. — Chcecie mi powiedzieć, że to jednak nie był wypadek? Jeżeli tak, to pragnę napomknąć, że próbowałam to unaocznić policji, zaznaczyć, że Taemin nie wjechałby tak po prostu rozpędzony w ścianę budynku. Jednakże nikt mnie nie słuchał.

Namjoon zerknął kontrolnie na Jungkooka, ale ten nadal wydawał się na wpół obecny i ogłuszony obecnością kobiety. Postanowił więc samemu odnotować w pamięci tę informację. We krwi Taemina znaleziono alkohol i ślady amfetaminy, więc wiadomym było, że po prostu stracił panowanie nad samochodem. Nie miał jednak zamiaru mówić na razie tej dziewczynie, że Jimin jest podejrzewany o morderstwo, a sam oskarżony myśli, że zabił właśnie jej brata. To mogłoby wywołać niepotrzebną burzę.

— My nie jesteśmy tu stricte w związku ze śmiercią pani brata — wyszeptał, nerwowo pocierając kciukiem wierzch dłoni. — Chodzi o kogoś, kogo mógł znać. A konkretnie o Park Jimina. Mówi to coś pani?

Soyoun ściągnęła w zastanowieniu brwi i nagle się ożywiła.

— Tak! Taki niewysoki chłopak, blondyn. Zabawnie się uśmiechał, znikały mu wtedy oczy.

Chłopcy nigdy nie widzieli go uśmiechniętego, więc trudno było im to sobie wyobrazić.

— Byli przyjaciółmi? — wydukał w końcu Jungkook.

— Tak... — odparła niepewnie. — Chociaż... Wiecie, to trochę trudne. Dlaczego w ogóle o niego pytacie?

— Jimin trafił do szpitala psychiatrycznego i jest w ciężkim stanie — wyjaśnił Kim. — Współpracujemy z jego lekarzem prowadzącym i staramy się jakoś mu pomóc, ale potrzebujemy informacji, których niestety Jimin nie jest w stanie nam dać.

◦ Panic room ◦ [yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz