--- ε 7 з ---

1.5K 255 167
                                    

------------ ε ♢ з ------------


Na studiach, na zajęciach z literatury, pewnego razu rozmawialiśmy o jabłkach i ich znaczeniu. Pierwsze, które przychodzi ludziom do głowy, to zakazany owoc. I na nim skupiają się najbardziej.
Ale jabłko ma przecież dużo więcej znaczeń, prawda? 

— Zimno mi, wiesz? —


------------ ε ♢ з ------------


— Siadaj na dupie!

Jungkook się nie patyczkował. Popchnął swoją zbuntowaną ofiarę na krzesełko, nie zważając na jej krzyk i pogardliwe spojrzenie, którym go obdarowała.

— Rany, stary, czemu jesteś taki wredny?! — wymamrotał, wyraźnie próbując zdławić jęk bólu, spowodowany obitymi pośladkami. Właściwie, to bolało go całe ciało od zderzenia z chodnikiem, ale wolał już o tym nie wspominać. — Zachowujesz się co najmniej tak, jakbym coś ci zrobił.

— Mój partner nie lubi cwaniaków. — Namjoon oparł się o ścianę, krzyżując ramiona na piersiach.

— Hej, zaraz — oburzył się Jung. — Czy ja wyglądam na cwaniaka?

— Tak — sparował natychmiast Jeon. — I tak się zachowujesz. Skoro uważasz, że nie masz nic do ukrycia, to dlaczego musieliśmy gonić cię przez pół miasta, co?

— No znalazłoby się kilka przewinień, za które do tej pory...

Jungkook przetarł twarz z zażenowania, przez co Hoseok nie wydusił z siebie już żadnego słowa. Czekali w ciszy, aż w pokoju przesłuchań pojawi się odpowiednia osoba, jedynie rzucając sobie wzajemnie ukradkowe spojrzenia.

Drzwi w końcu z impetem się otworzyły, a w progu pojawił się sam naczelnik.

— Jin? — Namjoon aż cofnął głowę. — Hyung, co ty tu robisz?

— Wyjazd. Przejmuję tego delikwenta.

Chłopcy skrzyżowali zaskoczony wzrok i rzeczywiście szybko zniknęli z pomieszczenia. Seokjin ściągnął kurtkę i rzucił na stół teczkę. Wszystko robił na tyle wolno, by z satysfakcją móc obserwować coraz bardziej zestresowanego Junga.

— Szybko biegasz — mruknął, luzując krawat.

— C-co? — jęknął chłopak.

— To pochwała. Jesteś pierwszą osobą, której udało się uciec przez sierżantem Jeonem. Gdybyś nie był podejrzany o współudział w morderstwie, kto wie? Może nawet zaproponowałbym ci testy, szkolenia, a na koniec ciepłą posadkę.

Nie mógł powstrzymać uśmiechu, który wpełzł na jego twarz, kiedy Hoseok zbladł. Zrobił się biały jak mleko i maltretował twarz przesłuchującego go mężczyzny wzrokiem pełnym przerażenia.

— M-morderstwie? — jęknął, a jego warga zadrżała. Po chwili poderwał się na nogi. — Co?! Przecież ja bym nigdy człowieka nie zabił!

— To się okaże — odparł niewzruszony Kim, siadając naprzeciwko.

— Panie, do cholery! Czy ja wyglądam na mordercę?!

— Usiądź proszę. I nie krzycz tak, to małe pomieszczenie, a mnie boli głowa. Naprawdę wiele nerwów się już dzisiaj najadłem.

— Jak mam nie krzyczeć, kiedy zarzuca mi pan coś takiego?!

Jin wstrzymał oddech.

— Co to za szopka?! Gdzie ja mam zadzwonić, żeby mnie stąd wyciągnięto?! To w takich chwilach mam dzwonić po prawnika?!

◦ Panic room ◦ [yoonmin]Where stories live. Discover now