Rozdział 3 „Ponowne spotkanie"

Start from the beginning
                                    

Czuła niepohamowaną wściekłość i nienawiść, która rozsadzała każdą komórkę jej ciała. Krew gorącym pędem płynęła w jej żyłach, a serce szamotało się w piersi, niczym skrzydła ptaka w klatce. Fala gorąca zalała jej całe ciało, rozmazując zewsząd dobiegające dźwięki. Słyszała tylko szum krwi w uszach i swój nierówny oddech. Każdy zaczerpnięty, smakował tytoniowym dymem i wonią alkoholu. Sina pragnęła poznań zapach i smak krwi Ackermanna. Chciała zatopić zimny metal w ciele mężczyzny, patrząc w jego kobaltowe oczy, w których gaśnie życie. Pragnęła napawać się tym widokiem, ze satysfakcją i obrzydliwym, wypranym z wszelakich uczuć uśmiechem na twarzy. 

Oko za oko, ząb za ząb a zło za zło Ackermann.

Tak! dokonam zemsty, zanim jednak to nastąpi ... chcę wiedzieć dlaczego pozbawiłeś mnie szczęścia na tym pierdolonym świecie!    

- Dlaczego? ... - niemal niedosłyszalnie szepnęła. – Dlaczego zabiłeś moje siostry? Czymże one ci zawiniły? Jaki miałeś w tym cel? Gadaj do cholery! - Mężczyzna uniósł brwi w oznace zdziwienia.

- Siostry?

-  Maria i Rose, Raven'owie.

Kenny mógł przysiądz w duchu, że gdzieś już słyszał te imiona, jednak pamięć jego była tak przejrzysta, jak zadymiony lokal w którym obecnie się znajdowali. Przeklął w duchu, tracąc czas na pogawędkę z jakąś szczeniarą. Musiał się jej pozbyć.

- Wiesz ... - zaczął spokojnym tonem, odchylając się na krześle w stronę dziewczyny, tym samym zwiększając dystans pomiędzy jego gardłem, a zimnym metalem. – Za cholerę nie pamiętam tych dziwek. – rzekł z szerokim uśmiechem na twarzy, wbijając swoje spojrzenie w jej szaroniebieskie oczy, które po chwili zalała fala zimnego alkoholu. Sina przeklęła natychmiast ścierając chmiel z twarzy, jednym okiem zauważając lufę pistoletu, tuż przed swoim nosem. 

Nastąpił strzał.

Dziewczyna w ostatniej chwili uniknęła rozsadzenia czaszki w krwawą miazgę. Uderzając boleśnie plecami o ścianę, poczuła krew spływającą po jej policzku. Usłyszała kobiecy krzyk, spojrzała za siebie, widząc zrujnowany bar, rozbite szklanki, butelki ociekające alkoholem i czymś jeszcze ...

Krwią ... 

Sina z trudem przełknęła ślinę, widząc rozszarpane ciało barmana, leżące na wpół przewieszone przez blat. Nagle do niej coś dotarło, co zmroziło ją od czubka głowy, po końcówki palców u stóp. Ona miała do czynienia ze sławnym "Rozpruwaczem Kennym". Człowiekiem, który z zimną krwią zamordował ponad stu członków korpusu Żandarmerii. Nieuchwytny niczym cień, szybki, jak dźwięk i tak bestialsko bezwzględny.

- Kurwa! – warknęła, podnosząc się do siadu, rozglądając się za swoim celem. Kiedy do jej uszu dobiegł świst powietrza, w ostatniej chwili dostrzegła ostrze, lecące w jej stronę, które z impetem biło się tuż przy jej lewym uchu, zostawiając na policzku krwawą szramę. W tej też chwili, jej kaptur opadł na plecy, ukazując w pełnym świetle twarz dziewczyny.

Ackermann przyjrzał jej się ze zdumieniem. Gwiżdżąc pod nosem.

-No, no, no ... mała Sina Raven, postanowiła pomścić swoje siostrzyczki. – zaśmiał się, przeładowując broń i wycelowując na wprost niej. – Szkoda, że taka ślicznotka, jak ty, zaraz będzie wpieprzać ziemię.

Nacisnął spust. Sina chwytając za butelkę, rzuciła ją w stronę Kennego. Roztrzaskane szkło, rozsypało się po pomieszczeniu w drobny mak, a resztki alkoholu ochlapały ściany, stoły, krzesła i podłogę. Wykorzystując element zaskoczenia, dziewczyna ukryła się za barem, pospiesznie sprawdzając sprzęt ukryty pod szarym płaszczem. Kiedy była pewna, że może zaatakować, w oddali usłyszała kroki, zbliżające się w jej stronę.

Szkło niebezpiecznie zachrzęściło pod jego butami.

- Gdzie jesteś kociątko – zapytał mężczyzna, przeładowując ponownie broń. – W chowanego się chcesz bawić? – zakpił.

Czarnowłosa syknęła z pogardą, czując upokorzenie, że musi tkwić za barem z trupem pozbawionym głowy. W momencie pierwszego strzału. Dziewczynę olśniło. Zrzuciła z siebie szary płaszcz. Kenny był już tuż przy barze, gdy nagle zza lady, tuż przed nim, wyrosła postać w kapturze, która znienacka poleciała w jego stronę.

- Koniec zabawy! – rzekł, uśmiechając się przebiegle. – BANG! - Strzał rozsadził ciało, którego resztki z cichym plaskiem uderzyły o ścianę i podłogę, a tuż nad jego głowa przeleciała drobna postać, używając sprzętu do trójwymiarowego manewru. Odbijając się od ściany z naprzeciwka, wyciągnęła ostrza i z okrzykiem na ustach, zaatakowała mężczyznę od tyłu. Ten jednak uniknął rozcięcia na pół, blokując lufą pistoletu miecz dziewczyny.

- Całkiem nieźle, jak na zasmarkańca. – przyznał z uśmiechem na ustach.

- Całkiem nieźle, jak na starego pryka. – zakpiła, napierając ostrzem. – Zmów pacierz, skurwielu. 

Sina zamachnęła się, rozcinając ciało na pół. Ciepła, lepka krew spłynęła jej po twarzy, a przed oczami zobaczyła nieżywego blondwłosego mężczyznę, o pustych brązowych oczach. Przerażona, cofnęła się o krok, zdając sobie sprawę, że zabiła nie tą osobę co powinna. Ktoś przez jej nierozwagę stracił życie, tylko dlatego, że znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Tak musiała przynajmniej sobie wmawiać, by nie czuć do siebie nienawiści, za to kim się stała przez Ackermana. Swoje jasne dłonie kurczowo zacisnęła na rękojeściach mieczy.

- No proszę, proszę ktoś tu ubrudził sobie rączki. – zakpił Kenny, po czym jak gdyby nic, unosząc butelkę alkoholu, upił z niej łyk. – Zabawa była przednia, ale czas stąd spierdalać.

Poprawiając kapelusz, spojrzał Sinie prosto w oczy, a jego parszywy uśmiech poszerzył się.

- Do zobaczenia wkrótce, kociątko – rzucił w jej stronę butelką, przestrzelając ją. W ostatniej chwili padła na podłogę, osłaniając się rękami. Kiedy uchyliła ponownie powieki w pomieszczeniu nie było już Ackermanna. Pozostało po nim jedynie rozbite szkło, woń alkoholu i metaliczny posmak w ustach. Dziewczyna splunęła na podłogę. 

Dorwę cię Kenny, choćbym miała za tobą podążać pod same bramy piekieł.

                                                                                            ...


Ostatnia misjaWhere stories live. Discover now