27

204 17 4
                                    

Wdech i wydech.
Ciche tykanie zegara.
Dwa kroki.
Osiem szybkich uderzeń serca.

- Cholera jasna, Taehyung opanuj się, to tylko głupie spotkanie.

Może i tak, może to zwykłe przyjacielskie spotkanie, nie wymagające stresu i przyspieszonego oddechu. Dokładnie takie, na które możemy pójść w dresie, z potarganymi, tłustymi włosami i twarzą pełną pryszczy, bez obaw, że druga strona nas wyśmieje.
Nic nie znaczące, miłe spotkanie, na którym możemy spędzić czas z drugą osobą, śmiejąc się do rozpóku.

Nie ma się czego bać.

W takim razie, dlaczego poszarzała buzia młodocianego modela została ukryta w tonach makijażu, a sweter i spodnie, które w tej chwili miał na sobie możnaby uznać za najdroższe spośród tych, znajdujących się w jego szafie?
Z jakiego powodu skostniałe palce, które ten stara się zacisnąć na szklance wody drżą i trzęsą się na wszystkie strony?

Zestresowany licealista pochwycił naładowany do 78% telefon, kilkoma ruchami palca wskazującego otwierając aparat z włączoną przednią kamerką.

Westchnął głośno, poprawiając - tym razem wyprostowane - włosy, za wszelką cenę próbując doszukać się ich dawnego blasku i gęstości.

Wdech i wydech.

Wstał, próbując uspokoić natłok myśli, rozbieganych we wszystkie strony świata.

Sam nie znał przyczyny swojego zdenerwowania. Po prostu stan, w którym się obecnie znajdował przyszedł bez żadnego wyraźnego powodu, a na jego niekorzyść, nie chciał się odczepić.

Poprawił beżowy sweter, sięgający mu prawie do kolan. W pomieszczeniu było tak przeraźliwie duszno, że jedyną rzeczą, na jaką miał w tamtej chwili ochotę była wielka, półtoralitrowa butelka wody.

Kolejne uderzenia wskazówek, przyprawiające go o mdłości. W tamtym momencie, chłopak nie był już pewien, czy słyszy zegar, czy jego głośne, chcące wyskoczyć z klatki piersiowej serce.

- Błagam, niech to się już skończy... - myśli zaczęło pojawiać się coraz więcej i więcej. Nie martwił się już nawet tym, jak paskudnie i brzydko będzie prezentował się w oczach Jungkooka, ale tym, jakich wymówek będzie musiał szukać, by odmówić jedzenia. W końcu dzisiaj był jego wielki dzień. Dzień zera, absolutnej nicości. I Taehyung doskonale wiedział, że nikt, ale to nikt nie zniszczy mu okazji na osiągnięcie tego pięknego sukcesu.

Podwinął rękawy, próbując złapać kolejny oddech. Ułożył na blacie szklankę, napełniając ją do połowy zimną wodą.

Potężnymi łykami zaczął opróżniać naczynie, gdy nagle do jego uszu dotarł głośny dźwięk dzwonka do drzwi, będący przyczyną zakrztuszenia się blondyna.

Odkaszlnął kilka razy, chwiejnym krokiem kierując się w stronę drzwi wejściowych.

Zlany potem, przekręcił zamek srebrnym kluczykiem, przez chwilę stojąc w miejscu, nie mogąc nadziwić się urodzie, jaką został obdarzony jego najlepszy przyjaciel.

Perfekcyjnie ułożone ciemne włosy, mieniące się w blasku słońca wyglądały na tak miękkie i przyjemne w dotyku, że z trudem powstrzymał się, by nie wyciągnąć ku nim ręki. Biały podkoszulek z dekoltem w serek tak pięknie podkreślał wystające obojczyki i seksownie zarysowaną linię szczęki...

- Ee... Cześć, Tae - ten piękny głos dźwięczący tuż nad jego uchem sprawił, że powrócił do żywych. Spojrzał na bruneta, ze wszystkich sił próbując odrzucić natrętne myśli, przeszkadzające mu normalnie funkcjonować.

Jungkook pov*

- Cześć... - dopiero, gdy brunet usłyszał marny, słabiutki głos przyjaciela postanowił dokładnie mu się przyjrzeć.

Jego Taehyung, model, najjaśniejsze słoneczko wyglądało jak zupełnie ktoś inny. Jego twarz była blada, tak przeraźliwie blada. Zupełnie jak ściana. Wyprostowane miodowe włosy, kleiły się na czole pod wpływem potu, a ręce ich właściciela niemiłosiernie się trzęsły.
Oczywiście, chłopak nadal był przepiękny, jednak w tej chwili prezentował się po prostu... marnie.

- Wszystko w porządku? - postanowił zapytać, nie będąc pewnym, czy może blondyn nie jest na coś chory.

- Huh? Taaaaak, oczywiście, że tak. Po prostu tak troszkę zakręciło mi się w głowie, ale już jest okej - niższy posłał w jego stronę słaby uśmiech, który w jego mniemaniu miał być idealnym potwierdzeniem poprzednich słów.

- Jesteś pewien? Nie wyglądasz dobrze... - oj, gdyby tylko wiedział, że słowa, które wypowiedział z troski i miłości zostały odebrane jako jedna z gorszych obelg i powód, do zwiększenia dawki ćwiczeń - Jeśli chcesz, możemy zostać dzisiaj w domu.

- Nie, spokojnie, przecież nic mi nie jest. Możemy iść. - kolejny uroczy uśmiech, który jeszcze niedawno wziąłby za prawdziwy.

Ale od jakiegoś czasu, wszystko się zmieniło.

Chociaż osiemnastolatek nie wiedział dokładnie co, obawy nie pozwoliły mu zachowywać się w stosunku do młodszego tak jak zawsze.

Gdzieś w środku czuł, że coś jest nie tak i nie może w stu procentach zaufać filigranowemu chłopcu, kiedy ten mówi o swoim stanie.

Dlatego też, mimo zapewnień tamtego, gdy szli, on wolał trzymać rękę na jego plecach, by w razie wypadku, móc go asekurować.

Tak dla bezpieczeństwa.

Na wszelki wypadek.


||||||||||

Pisane na szybko, na telefonie. Mam nadzieję, że nie ma zbyt wielu błędów i da się to czytać c:

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Dec 28, 2018 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

Perfect In Your EyesDonde viven las historias. Descúbrelo ahora