2

278 23 4
                                    

Minął tydzień. Dokładnie tydzień, od kiedy Taehyung dostał SMS'a, mówiącego, że dostał się na casting. Chłopak był na tyle podekscytowany, że od razu chciał wykrzyczeć wszystkim, jak bardzo jest szczęśliwy, ale nie mógł. Jego rodzice już dawno przestali interesować się życiem syna. Jedyne, co ich obchodziło, to aby siedemnastolatek nie opuszczał szkoły i miał w niej w miarę przyzwoite wyniki. Tyle. Zero pytań o to, gdzie był i co robił przez cały dzień, jak się czuje, czy ma ochotę gdzieś wyjść. Właściwie, to nie podejmowali z nim nawet i żadnej próby rozmowy. Liczyła się szkoła i obowiązki, a tyle ich zdaniem powinien już sam ogarniać.

Prawda była jednak nieco inna, bo blondyn był bardzo wrażliwym i zagubionym nastolatkiem. Niewinnym dzieckiem, które wcale nie było gotowe na rozpoczęcie samodzielnego dorosłego życia. I wtedy właśnie pojawił się Jungkook. Wysoki, osiemnastoletni brunet, z pięknymi głębokimi oczami i uroczym uśmiechem, przypominającym nieco króliczy pyszczek. To on jako pierwszy wyciągnął do niego dłoń, kiedy to młodszy potknął się o rozwiązane sznurówki. To on jako pierwszy zaprosił Taehyunga na lody, bo doskonale wiedział, że ten nie cierpi kawy. I to również on, pomagał mu i wspierał go we wszystkim aż do dnia dzisiejszego. Właśnie, a co do dnia dzisiejszego...

- Kookie, bierz ten popcorn i chodź, już się zaczyna! - krzyknął blondyn, leżąc na wygodnej kanapie w domu starszego. Tulił do siebie poduszkę i co jakiś czas zerkał wyczekująco, to na ekran telewizora, to na drzwi, w których miał pojawić się gospodarz. W końcu przyszedł, z dwiema miskami, wypełnionymi popcornem po brzegi i jedną małą salaterką, do której wsypane były trzy paczki ulubionych żelek miodowowłosego. Gdy tylko je zobaczył, pisnął uradowany i mocno przytulił się do bruneta, tym samym popychając go na posłanie. Zadowoleni, przykryli się razem kocem i rozsiedli na dwóch końcach kanapy, tak, że nogi młodszego znajdowały się na tych, należących do Jungkooka. W czasie seansu, odległość między nimi zaczęła się coraz bardziej zmniejszać, bowiem Taehyung bał się horrorów, a to właśnie tego gatunku film wybrali. Kiedy pisnął niemęsko, zakrywając sobie przy tym oczy dłońmi, wyższy westchnął nieco rozczulony (ale do tego się oczywiście nie przyznawał) i przyciągnął tę małą drżącą kulkę i usadził na swoich kolanach. Pomyślał wtedy, że bardzo chciałby ucałować go w czółko, ale nie wypada. Poza tym przyszły model przestał się już trząść i z ufnością wtulał się w jego klatkę piersiową. W pewnym momencie postanowił nawet skomentować fragment filmu.

- Zobacz, Kookie, jak bardzo ci ludzie są beznadziejni. Już nawet twoje oko spierdala szybciej od nich. - uśmiechnął się kwadratowo, a brunet po raz pierwszy w życiu nie odwzajemnił jego śmiechu. Oparł się mocniej, niemal wciskając głowę między poduszki, a w głowie układał iście szatański plan. Ze śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy sięgnął dłonią po miskę z popcornem i część włożył do buzi, a część nadal trzymał w ręce. - Kookie, no nie mów, że się na mnie obraziłeś, ja przepra... hej! - To był właśnie moment, w którym przebiegły królik zaatakował i rzucił w młodszego popcornem. Ten przez parę sekund siedział z osłupieniu, ale po chwili się zreflektował i również zaczął rzucać w rywala zawartością miski. Tak właśnie wybuchła wielka wojna na jedzenie, którą ostatecznie wygrała pani Jeon wracając wcześniej z pracy. Z początku miała ochotę zganić syna i jego przyjaciela za niezwykle dziecinne zachowanie, ale kiedy zobaczyła, na jak bardzo szczęśliwych wyglądają, z popcornem i żelkami we włosach, nie mogła się powstrzymać i sama wysypała na nich resztkę jedzenia z salaterki.

- 1:0 dla pani domu Jeonów, chłopcy. Nie za dobrze wam dzisiaj poszło - zachichotała - A teraz migiem do sprzątania, ale już! - licealiści tylko spojrzeli na siebie i sami wybuchnęli głośnym, szczerym śmiechem.  Zaczęli wspólnie odkurzać dywan i zamiatać pozostałości po ich zabawie, na cały głos nucąc piosenki BigBang'u. Jasnowłosy próbował wszystko przeciągnąć jak najdłużej, bo doskonale wiedział, że zaraz będzie musiał wrócić do domu. Bardzo tego nie chciał, bo co fajnego mogło być w siedzeniu samemu w czterech ścianach, nie mając się nawet do kogo odezwać? Pragnął zostać tutaj, przy swojej prawdziwej  rodzinie, bo tak zwykł sobie nazywać dom Jeonów w swoim mózgu. Nawet i rodzice Jungkooka traktowali go jak własnego syna i tak się przy nich czuł. Rodziny nie określa się po nazwisku, czy też więzach i krwi, ale po miłości i empatii jaką nam dostarcza. I młody Kim właśnie czuł, że znalazł prawdziwą rodzinę i... kogoś więcej niż tylko najlepszego przyjaciela.

|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||

Miłego dnia  ♥

Perfect In Your EyesWhere stories live. Discover now