9

193 12 14
                                    

Blondyn czuł się fatalnie. Z obrazem rozmazanym przez łzy, tułał się od przecznicy do przecznicy, bez wyraźnego celu. Koniec końców, przysiadł na skraju jakiejś opuszczonej dzielnicy. Usadowił się blisko śmietnika, chcąc jakby jeszcze bardziej uświadomić sobie jak wygląda i się czuje. Z ukrycia oglądał ludzi przechadzających się wokół ulicy. Młoda kobieta w szpilkach, ubrana w elegancki beżowy płaszczyk szła powolnym krokiem osłaniając się czarną parasolką z delikatną srebrzystą aplikacją. Jej całkowitym przeciwieństwem był mężczyzna, w spranych dżinsach i wymiętej popielatej koszulce z wyblakłym nadrukiem. Nie miał nawet kurtki. Biegł w innym, nieznanym licealiście kierunku, w lewej ręce targając siatkę. Po dłuższej analizie możnaby przypuszczać, że wybrał się na szybkie zakupy i w drodze powrotnej zaskoczyła go nagła ulewa, przed którą to starał się nieudolnie uchronić.

I tak to młody, zaczynający karierę model, któremu z pozoru niczego nie brakowało, siedział pod śmietnikiem z potarganymi włosami i zaschniętymi śladami płaczu na policzkach, upodabniając się co najmniej do bezdomnego. Próbował nie zajmować głowy swoimi prawdziwymi problemami, dlatego jedyne czym się zadręczał, to czy owemu mężczyźnie zabrakło mleka, czy też mąki do pieczenia ciasta. A może wcale nie piekł ciasta? Może zamiast tego kupił zupki chińskie? W takim razie, o jakim smaku?

Zmarszczył lekko nosek, głęboko zastanawiając się, na jaki on sam zdecydowałby się, gdyby oczywiście był na jego miejscu.

Nagle deszcz przestał padać i miodowowłosy chłopiec mógł podziwiać malowniczy zachód słońca. Musiał przyznać, że mimo iż widział go wcześniej wiele razy, to nigdy nie wyglądał tak pięknie jak teraz, gdy oglądał go sam, pod jakąś starą kamiennicą, oparty o kosz na śmieci. Odchylił głowę do tyłu, przymykając lekko oczy.

- W książkach, które czytałem, zawsze zachód słońca oznaczał, koniec problemów i zaczęcie nowego szczęśliwego życia - nawet nie zauważył, że jakiś nieznajomy przysiadł się do niego - Wiesz co mam na myśli?

Kim jedynie uśmiechnął się pod nosem i pozwolił sobie na chwilę spojrzeć na nowego towarzysza. Jego oczom ukazał się niski, chuderlawy, ale dobrze zbudowany chłopak, o oczach ciemniejszych niż czarna kawa i włosach o kolorze... mięty? Poważnie, koleś miał miętową czuprynę, na którą nałożony został czarny, zbyt duży kapelusz.

- Prawdziwe dziecko ulicy - pomyślał i cicho prychnął.

- Cóż, tak szczerze, to ja też nie - mruknął rozbawiony - Po prostu zobaczyłem cię tutaj, zamyślonego i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że wyglądałeś co najmniej jak wyższej klasy aktor. No więc chciałem też zabrzmieć jak postać z filmu, ale chyba zjebałem.

Taehyung zachichotał. Ten chłopak naprawdę był dziwny, ale chyba właśnie to go w nim zaintrygowało.

- Jak się nazywasz? - postanowił ciągnąć rozmowę.

- Oj, lepiej żebyś nie wiedział, dzieciaku... Powiedzmy, że możesz mówić mi Suga.

- Suga? Sprzedajesz cukierki? - młodszemu zaraz zaświeciły się oczy, a żołądek głośno zaburczał, domagając się pożywienia.

- Nie takie cukierki - parsknął rozbawiony - Wiesz, może i coś bym ci nawinął, ale tak patrzę na ciebie i jesteś zbyt niewinną gwiazdeczką na takie rzeczy. Skądś ty się urwał tak w ogóle?

- Ehh, za długa historia - blondynek zaczął nerwowo bawić się palcami. Przecież nie powie praktycznie obcej osobie, że jest pedałem i w dodatku cnotką, która ucieka po zwykłym pocałunku.

- A ja mam dużo czasu - uśmiechnął się nikle i odciągnął ręce jasnowłosego od jego czupryny, aby później samemu ją poczochrać - No, opowiadaj, dzieciaku... czy jak ci tam jest.

- Taehyung. I nie jestem wcale takim dzieciakiem! - zaczerpnął powietrza w policzki i wydął dolną wargę, czym jeszcze bardziej rozśmieszył miętowowłosego i uświadomił w jego racji.

- Jasne że nie, dzieciaku. W każdym razie, co się stało? Albo nie, nie mów! Pozwól że zgadnę! - teraz Suga przybrał zamyśloną pozę i zaczął lustrować twarz młodzieńca przed nim - Jak na moje oko, to chodzi o jakąś sprawę sercową.

- Wow, niezły jesteś, Sherlocku. Skąd wiedziałeś?

- Mówiłem, że dużo czytam - pstryknął młodszego w czoło. - Jesteś też gejem, co nie?

Z początku, siedemnastolatek miał ochotę zaprzeczyć, jednak gdy zobaczył spojrzenie, jakim obdarzył go starszy, postanowił się przyznać i opowiedzieć o całej sytuacji. Pierwszy raz, ktoś patrzył na niego tak przyjaznym i spokojnym wzrokiem, gdy wypowiadał się na temat swojej orientacji. Nawet nie zarejestrował, kiedy się rozpłakał i został zgarnięty w ramiona miętowowłosego.

- Wiesz, do tej pory myślałem, że całe te cudowne cytaty, to totalny bullshit - spojrzał głęboko w oczy blondyna - ale dzisiaj uświadomiłem sobie, że jest w tym trochę prawdy. Bo chociaż znamy się... ja wiem? Czterdzieści minut? - udał, że sprawdza czas na niewidzialnym zegarku na swojej dłoni - To czuję, jakbym rozmawiał z najlepszym przyjacielem, którego znam od lat. I to był chyba najlepszy zachód słońca, jaki dane było mi obejrzeć, dziecia... Tae - puścił do niego oczko. - Wiesz, jest już trochę ciemno i chłodno, a patrząc na ciebie, to raczej nie masz gdzie pójść. Mieszkam w kawalerce, niedaleko stąd. Chciałbyś się zatrzymać?

- Ratujesz mi życie hyung - pokazał starszemu swój charakterystyczny kwadratowy wyszczerz - Gdybym tylko mógł spytać... Jak tak naprawdę się nazywasz?

- Yoongi. Min Yoongi.

||||||||||||||||||||||||||||||||||||

Perfect In Your EyesWhere stories live. Discover now