10

172 10 15
                                    

Droga do mieszkania starszego minęła im w ciszy. No... nie licząc ich wygłupów i podrywania latarni miejskich. Ta druga czynność była akurat wykonywana przez wyższego, kiedy to został poczęstowany  łykiem piwa. ŁYKIEM. Może i był dość spory, ale to nie zmienia faktu, że to tylko łyk. Jak można się upić łykiem?!

Yoongi nie wiedział. Wiedział za to, że więcej nie pozwoli młodszemu nawet powąchać czegoś co ma w sobie chociaż procent alkoholu. Teraz musiał go wszędzie za sobą ciągnąć i uważać, żeby sobie czegoś nie zrobił.

- Jeszcze jeden łyczek, hyuuuuung - blondyn zrobił minę zbitego pieska - taki malu-malutki... O taki tyci - próbował pokazać na palcach dokładną ilość, jaką chciał wypić.

- Nie ma opcji, dzieciaku. Ile ty masz w ogóle lat? Słodki Jezu, przecież mnie wsadzą za upicie czternastolatka! - spanikowany odgarnął grzywkę z czoła towarzysza.

- Pfff, żadne czternaście. Już dawno skończyłem czterdzieści! - pisnął, zaraz jednak zmieniając barwę głosu, na bardziej wiarygodną dla "czterdziestolatka" - Znaczy, czterdzieści, hehe.

- Stój. Ile masz tak serio lat? - zmierzył chłopca krytycznym wzrokiem.

- Spokojnie, mam siedemnaście, hyung.

- Powiedzmy że ci wierzę. A teraz pakuj swoje zgrabne dupsko i kieruj się... właściwie to idź prosto, do salonu, a ja pójdę poszukać dla ciebie jakichś starych ciuchów. - powiedział miętowowłosy podczas siłowania się z zamkiem do drzwi.

Kiedy wreszcie mu się udało, obaj wkroczyli do mieszkania. Niewielka kawalerka z całkiem ładnym widokiem na miasto. Urządzona raczej minimalistycznie, ale miała w sobie coś w stylu starszego. I Taehyungowi bardzo się to podobało. Siadając na kremowej kanapie, podziwiał całkiem sporą biblioteczkę właściciela i wiszące na ścianie obrazy, jak mógł się domyślić, namalowane przez Yoongiego. Było w nich coś niezwykłego. W większości przedstawiały krajobrazy większych miast, ale było też parę z żabami. I nawet Kim, który szczerze tych zwierząt nienawidził i nie uważał za coś szczególnie interesującego, musiał przyznać, że te, przedstawione na obrazach wyglądały niesamowicie. Jedna utworzona została przez rozmyte kolorowe plamy, druga przez geometryczne, czarne kontury, a jeszcze inna zakreskowana przez jakieś literki... nie, to nie były literki. Raczej cyfry. Wszędzie ta sama data. Osiemnasty października, zeszłego roku. Co mogło się wtedy stać?

- Większość moich ubrań jest over-size, więc ciężko było znaleźć coś serio mniejszego... Mam nadzieję, że to będzie w miarę okej. - do pokoju wkroczył gospodarz, podając mu czarną koszulkę z logiem jakiegoś zespołu i parę bokserek.

- Dziękuję ci z całego serduszka, Yoonie - nie zwrócił uwagi na to, jak niższy skrzywił się na ten zwrot - Mam do ciebie jeszcze jedną malutką prośbę... A w zasadzie to dwie.

- Zamieniam się w słuch, dzieciaku - schylił głowę, żeby młodszy nie zauważył łez, które zebrały się w jego oczach, na dźwięk wcześniej użytego zdrobnienia.

- Po pierwsze, mógłbyś mi wskazać łazienkę? A po drugie, mój telefon jest rozładowany i nie miałbyś może przypadkiem do pożyczenia ładowar-

- Jasne, zaraz ci dam. Łazienka od korytarza na lewo. -  obrócił się w drugą stronę, by przygotować posłanie dla siebie i gościa oraz podładować jego telefon.

Yoongi był naprawdę silnym mężczyzną. W ciągu roku zdążył odkopać się z tejże właśnie ulicy, na której znalazł dzisiaj Taehyunga. W ciągu roku zdążył się ogarnąć, po tragedii, jaką przeżył, znaleźć pracę, a nawet i mieszkanie. Był silny.

Więc dlaczego, kurwa dlaczego, jedno głupie słowo pozwoliło wspomnieniom wrócić do niego? Dlaczego jedno głupie słowo wywołało jego długo wstrzymywane łzy?

- Nie jesteś silny... Jesteś jebanym mięczakiem - szlochał głośno, nie rejestrując momentu, w którym w łazience przestała lać się woda, a zmartwiony miodowowłosy chłopiec stanął u progu drzwi, przyglądając mu się z niepokojem. - To wszystko twoja wina!- kolejna spazma szlochu - G-gdyby nie ty... J-j-jimin by... J-jimin by kurwa... żył - padł na kolana, rwąc sobie włosy z głowy. Blondyn od razu do niego podbiegł i przytulił z całych sił. Szeptał kojące słówka, próbował tłumaczyć, że na pewno wszystko będzie dobrze i nawet sam uronił parę łez. Był wrażliwym słońcem, które nie mogło patrzeć na cierpienie innych. A na pewno na cierpienie tak kochanej osoby jak Yoongi.

- Spokojnie, już wszystko dobrze - pogłaskał go po pleckach, gdy pół godziny później, zdołał go uspokoić.

- Tae... Ja sobie wszystko przemyślałem i chcę być z tobą szczery.

- Nie musisz, hyung. Rozumiem, że to ciężkie dla ciebie, więc nie musisz, jeśli nie chcesz - posłał mu pełen otuchy uśmiech.

- Chcę. Będzie mi wtedy lżej.

Takim oto sposobem, rozsiedli się na kanapie i przykryli czerwonym kocem w kratę, popijając ciepłą herbatę z miodem. Starszy sięgnął też po stary, zakurzony album, bo jak sam stwierdził, pomoże mu on w opowiedzeniu całej historii.

Otworzył go na pierwszej stronie i oczom ich obu ukazało się zdjęcie przedstawiające samego Yoongiego z tajemniczym niskim różowowłosym chłopaczkiem, o słodkim uśmiechu. Obaj wyglądali na bardzo szczęśliwych. Zdjęcie zostało wykonane w parku publicznym, gdzie siedzieli razem na niewielkiej huśtawce dla dzieci.

- Jejku, wyglądasz naprawdę uroczo z tym chłopakiem - wyższy uśmiechnął się szeroko - Opowiadaj zaraz, kto to?

- To jest właśnie Jimin. Chłopak, którego... zabiłem.

|||||||||||||||||

Jeju, coś mnie tak teraz wzięło na pisanie. Możliwe, że dostaniecie jeszcze jeden dzisiaj ^^

Perfect In Your EyesWhere stories live. Discover now