8

207 14 9
                                    

- Gdzie jest mąka?

- Huh? - spojrzał nierozumnie na twarz przyjaciela - Ach tak, zupełnie się z tobą zgadzam.

- Pytałem gdzie jest mąka, dzbanie.

No tak, brunet oczywiście musiał się zamyślić, podczas zbyt długiego wpatrywania w twarz mniejszego. Ale to nie jego wina, że dzisiaj młodszy postanowił przyjść do niego w przydługiej, śliwkowej koszulce i szarych dresowych spodniach, które nieziemsko uwydatniały jego pośladki, za każdym razem, gdy tylko ten się schylał. Dodatkowo, aby przydługie kosmyki z grzywki nie wpadały mu do oczu - albo nie daj Boże, do jedzenia - upiął je uroczą spineczką z pszczółką, którą - jak sam próbował tłumaczyć - zostawiła u niego kuzynka.

Dlatego też, Jungkook nie mógł się oprzeć i kiedy Taehyung obrócił się do niego, ten wyjął mąkę zza pleców i palcem zabrudził sam czubek jego noska. Oczywiście, niższy nie pozostawał mu dłużny i zaraz również i buźka starszego obsypana była białym proszkiem. Obaj ledwo powstrzymywali śmiechy, aby nie dać drugiemu satysfakcji spowodowanej wygraną w tej małej wojnie. W momencie, w którym brunet poczochrał włosy młodszego, rzecz jasna, w celu zabrudzenia go jeszcze bardziej - co i tak było praktycznie niemożliwe, zważywszy, że blondynek już teraz był umorusany po same uszy - z niewielkiego radia, postawionego na blacie obok, zaczęła wydobywać się kolejna piosenka. Chłopcy pewnie nie zwróciliby na to uwagi, gdyby nie to, że było to cudowne "What a wonderful world". Wtedy obaj zanieśli się głośnym, perlistym śmiechem i zaczęli cicho nucić, słodko rozbrzmiewającą w uszach melodię.

(a/n: polecam teraz włączyć piosenkę w mediach)

- Można prosić księżniczkę do tańca? - obdarzył blondyna tak szczerym i uroczym uśmiechem, że nie sposób było mu odmówić.

- Ależ oczywiście, jaśnie książę - zachichotał cichutko, zaraz będąc pociągniętym przez większego i przypartym do jego klatki piersiowej, w którą niemal od razu się wtulił.

Mniejsza dłoń, tak idealnie pasująca do tej drugiej, większej i nieco bardziej "męskiej". Krople deszczu, głośno odbijające się od okien i oni sami - wśród pyłu utworzonego w powietrzu przez ich wcześniejsze zabawy, z białymi noskami i kosmykami włosów, tańczący do starej, jazzowej piosenki, uśmiechając się do siebie i patrząc sobie głęboko w oczy.

- "They'll learn much more..." - zaczął nucić młodszy, kryjąc głowę za ramieniem Jungkooka.

- "...than I'll ever know" - dokończył wyższy, lekko przekręcając tekst.

- Never, debilu - zachichotał unosząc lekko głowę - "And I think to myself what a wonderful world" - stanął na stopach starszego, aby znaleźć się bliżej jego twarzy.

- "Yeees I think to myself..." - tamten również się przybliżył, z zadowoleniem przyglądając się rumieńcom, które wykwitły na twarzy Taehyunga.

- "What a..." - przełknął głośno ślinę, próbując uspokoić szaleńcze bicie serca - "...w-wonderful..."

- "World" - szepnął z uśmiechem brunet, lekko pochylając się, aby dotknąć ustami tych należących do mniejszego i złączyć je w słodkim pocałunku. Całowali się lekko i z uczuciem, bez walki o dominację i przygryzania warg. Po chwili oderwali się od siebie, uchylili przymknięte wcześniej powieki cicho chichocząc. Większy wytarł strużkę śliny, swobodnie spływającą po brodzie miodowowłosego chłopca i przyparł do niego ustami ponownie. Tym razem ich pocałunek był nieco pewniejszy, bardziej czuły i namiętny, ale nadal słodki i nieagresywny. Dla obu, świat jakby się zatrzymał. Nie słyszeli szalejącej na zewnątrz ulewy, spadającego wałka do ciasta, który młodszy przypadkowo zrzucił. Nie liczyły się też ich ubrania i potargane włosy. Najważniejsi byli po prostu oni i uczucie jakim siebie darzyli.

I tak było przez dłuższą chwilę, dopóki do Taehyunga nie dotarło co właśnie się dzieje. Całował się ze swoim najlepszym przyjacielem. P-R-Z-Y-J-A-C-I-E-L-E-M. Otworzył oczy i zdał sobie sprawę, że to niemożliwe, żeby osoba, którą kocha od dnia, w którym się poznali chciała z nim być. On... on pewnie zrobił to w świetle tej sytuacji i na pewno nie ma w tym dla niego nic zobowiązującego, dlatego blondyn postanowił sobie nie nastawiać się na nic więcej i odepchnąć wyższego.

- Tae? - od razu spojrzał na niego zatroskanym wzrokiem - Coś nie tak?

- W-wiesz... Ja... m-muszę już iść - odwrócił się, szybkim krokiem wychodząc z kuchni.

- Jejku, ja nie chciałem cię zranić, przepraszam, nie wiedziałem, że to za szybko...

- Jungkook, nie. Nie możemy. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele nie czują nic do siebie. I ty nie czujesz nic do mnie. - ostatnie zdanie prawie wyszeptał, natychmiast wybiegając z mieszkania drugiego cicho popłakując.

Jednak Jungkook wszystko słyszał. Zdążył krzyknąć ciche "Nie, to nie tak!", gdy blondyn trzasnął drzwiami. Chciał za nim wybiec, złapać go, powiedzieć, że tak naprawdę kocha go od dłuższego czasu, ale gdy otworzył drzwi, zobaczył tylko sylwetkę swojej mamy, trzymającą w ręku zakupy, która zmartwiona lustrowała twarz syna.

Przytulił się do niej i ze łzami w oczach, wypowiedział ciche, jednoznaczne "zjebałem".

Do końca wieczora siedział zamknięty w swoim pokoju, próbując dodzwonić się do... no przecież wiadomo kogo. Był na siebie zły, że się nie powstrzymał, albo przynajmniej nie wyznał swoich uczuć wcześniej. Wtedy nie doszłoby do tej sytuacji, a on miałby pewność, że blondyn siedzi właśnie na łóżku, pod ciepłym kocykiem, przytulając się do misia, którego od niego dostał i oglądając kompilację śmiesznych kotków na YouTube. A teraz? Nie wie nawet, czy bezpiecznie dotarł do domu i ma ochotę krzyczeć, że nie dał mu chociaż swojej bluzy. Zastanawia się, czy przyjąłby ją, czy w obecnej sytuacji raczej totalnie go zignorował i uciekł, jak teraz. No cóż, przynajmniej miałby mniejsze wyrzuty sumienia z tym, że chociaż spróbował. A tak, to jedyną rzeczą, na jaką miał ochotę była butelka Jacka Danielsa zalegająca od jakiegoś czasu w barku.

|||||||||||||||||||||||

No to tyle wyszło z tej waszej szarlotki... Mimo wszystko i tak kocham ten rozdział, więc macie ^^

Perfect In Your EyesWhere stories live. Discover now