18

146 13 4
                                    

- Teraz przechyl głowę w lewo, o tak - szepnął brunet, poprawiając ustawienie swojego aparatu - Rybciu, możesz do cholery zacząć odróżniać prawą stronę od lewej? - warknął, przywracając blondyna myślami na ziemię.

- Uhm, tak, jasne, że tak - zestresowany nawinął kosmyk włosów na palec, czym jeszcze bardziej zdenerwował fotografa - Tylko... moglibyśmy zrobić malutką przerwę?

- Jaką przerwę?! Siedzimy tutaj dwie godziny, a ty zdążyłeś poprosić o odpoczynek już cztery razy!

- Umm, no tak, ale teraz muszę napić się wody - wymamrotał, rzucając się w stronę korytarza, aby dotrzeć do automatu z przezroczystą cieczą. Wcisnął odpowiedni przycisk, wrzucając monetę w niewielki otwór, znajdujący się w górnej części urządzenia. Poczekał chwilę, nerwowo tupiąc prawą nóżką i zniecierpliwiony wyjął plastikowy kubeczek napełniony po brzegi. To już szósty dzisiaj.

Chłopak doskonale wiedział, że to co robił było złe, ale co miał poradzić na to, że z nerwów i stresu spowodowanego brakiem oczekiwanych efektów diety, nie zjadł zbyt wiele i teraz musiał zapychać swój żołądek niekaloryczną wodą, aby choć na chwilę pozbyć się ssącego uczucia głodu?

Nic. Dlatego też, wykończony, niewyspany i zestresowany sączył zawartość kubeczka, trzymanego przez jego osobę oburącz. Przestał skupiać się na wszystkim co w tamtym momencie go otaczało, najzwyczajniej w świecie przymykając orzechowe oczęta i lekko zsuwając się po najbliższej ścianie.

Naprawdę nietrudno sobie wyobrazić, jak bardzo się przeraził, gdy nagle z transu wyrwały go czyjeś ramiona, gwałtownie potrząsające jego ciałem.

W pierwszej chwili, nie miał nawet siły otworzyć oczu, chcąc jedynie machnąć ręką i wymamrotać ciche "odpierdol się", jednakże, całkowicie zapomniał o tym, że w jego dłoni znajduje się właśnie... plastikowy kubeczek w odcieniach brązu.

No i cóż możnaby rzec więcej, skoro wszyscy zdajemy sobie sprawę, że Kim Taehyung był, jest i będzie pierdołą, do końca swych dni, które biorąc pod uwagę poziom jego niezdarności mogą się skończyć całkiem szybko.

I jeśli ktokolwiek miałby jakiekolwiek wątpliwości, to tak, ta sytuacja jest niekomfortowa. Pozwólmy sobie jednak - specjalnie dla największych niedowiarków - zatrzymać czas. Niech i oni zobaczą, jak wygląda przysłowiowa sekunda przed tragedią.

Niski, miodowowłosy chłopiec, z rozdziawionymi usteczkami patrzący prosto na znajdujący się przed nim obiekt, zwiastujący katastrofę. Obok niego, sporo wyższy mężczyzna, nadal ściskający jego biedne, niczemu winne ramiona, z głową przekrzywioną o sto osiemdziesiąt stopni, zaciśniętą mocno szczęką i zamkniętymi oczami. Wygląda, jak gdyby pogodził się już z losem i sytuacją, która nastąpi za niecałą sekundę.

Zabawę czas zacząć.

w zwolnionym tempie widać, jak delikatne naczynie upada, a jego - już była - zawartość rozbryzguje się na wszystkie strony, najbardziej jednak raniąc blondyna.

A konkretniej, mocząc jego śnieżnobiałą koszulę.

Oj no już dobrze, koniec tych żartów. Oczywiście, że nie jego. Siedemnastolatek musiałby co najmniej sprzedać nerkę, żeby kupić chociaż guziczki ubrania, zakrywającego jego ciało.

Tak więc, powróćmy może do rzeczywistości...

- O mój Boże, ja tak strasznie przepraszam, ja nie chciałem... Cholercia, cholercia, to moja wina, ja... To się więcej nie powtórzy, tylko błagam, niech mnie pan nie wyrzuca - licealista ukucnął, rozpaczliwie dmuchając na mokry materiał, w głębi duszy licząc, że zdoła go wysuszyć.

- Ale to jest-

- Głupi Tae, tak  bardzo głuuuupi - przeciągnął, ledwo łapiąc oddech.

- Stop - wykrzyknął brunet, ponownie łapiąc go za ramiona, próbując zwrócić tym jego uwagę - Hej, to tylko woda, tak? Woda wysycha, nie zostawiając żadnego śladu, tak rybko? - spojrzał w jego stronę, a kiedy nie doczekał się żadnej odpowiedzi, postanowił kontynuować - Poza tym, już mówiłem, żebyś przestał zwracać się do mnie per pan, jestem Bogum, tak?

- Mhm - mruknął w odpowiedzi, wycierając nieco załzawione oczka wierzchem dłoni.

- Nie mam w planach cię wyrzucać, przynajmniej nie w tej chwili, ale wyjaśnij mi, co do cholery dzisiaj się z tobą dzieje?

Blondyn nic nie odpowiedział, siadając jedynie na pobliskim krzesełku i wpatrując się w pustą przestrzeń. Z początku, starszego zirytowało to lekceważące zachowanie, ale po chwili postanowił, że wcieli swój od dawien dawna aranżowany plan w życie.

Podszedł do nieświadomego jego intencji nastolatka od tyłu, niby przypadkowo układając dłonie na jego barkach. Z satysfakcją obserwował, jak ciało chłopaka o miodowej czuprynie stopniowo się napina, a sam jego właściciel z każdą sekundą zaczyna się bać jeszcze bardziej.

- M-może wrócimy już d-do pra-acy? - wydukał drobniejszy, zbyt przerażony, by odwrócić głowę w stronę wyraźnie zadowolonego z obiegu sprawy mężczyzny.

- Och, tak szybko chcesz wracać? Przecież dopiero co prosiłeś o przerwę, rybeńko - zaakcentował wyraźnie ostatnie słowo, podczas którego wypowiadania, mocno zacisnął zęby, doprowadzając tym do drażniącego uszy świstu - Niczym się nie martw, po prostu się zrelaksuj - zaczął wykonywać na nim masaż, ostro zahaczając o łopatki młodszego.

- Ja... Ja chyba m-muszę już iść - wykrzyknął chłopiec, gwałtownie zrywając się z miejsca i nie zwracając uwagę na to, że przewrócił krzesło, pognał do drzwi wyjściowych głośno nimi trzaskając. To było dla niego zdecydowanie zbyt dużo emocji, jak na jeden dzień.

|||||||||||||||||||

W sumie, to zastanawiałam się, dlaczego to zawsze Bogum jest tym złym, ale tak chyba po prostu musi już być XD

Hew e gud dej.

Perfect In Your EyesWhere stories live. Discover now