20

138 13 6
                                    

- Dzień dobry, jest może Taehyung? - dokładnie tak brzmiały słowa, które wypowiedział Jungkook, patrząc z nadzieją w oczach w te należące do rodzicielki jego najlepszego przyjaciela.

Był naprawdę zdenerwowany. Doskonale wiedział, że jeśli chłopak nie odpisuje dłużej niż trzy godziny - coś musi być na rzeczy. A tak się składa, że nie miał kontaktu z blondynem co najmniej cztery razy dłużej.

To właśnie, skłoniło go, aby tego niezwykle upalnego poranku, udać się do rezydencji, którą zamieszkiwał młodszy z całą swoją rodziną. Wziął ze sobą nawet tę wielką torbę ze słodyczami, którą miał podarować mu już wczoraj, ale chłopiec o orzechowych oczach spędzał wtedy czas w Seulu.

I choć ciężko byłoby posądzić ciemnowłosego o tak okrutną przypadłość, a nawet i on sam nigdy otwarcie by się do tego nie przyznał, to prawdą było, że był zazdrosny. Z początku, był przekonany, że to jego mózg próbuje przekazać mu, że i on chciałby w tej chwili znajdować się przed aparatem fotograficznym, w drogich ubraniach, starannie ułożonych włosach i pięknym makijażu, a w dodatku dostawać za to pieniądze.

Jednak, po pewnym czasie, zauważył, że to nie w głowie czuł jednocześnie ból i rozrywającą pustkę. Nie. Rwące uczucie ukazywało się pod postacią palącego przełyku i miarowych ukłuć w klatce piersiowej.

I wtedy był już pewien, że jego zazdrość nie była spowodowana szczęściem i powodzeniem życiowym przyjaciela, ale samym nim. Po prostu, kiedy tylko słyszał, z jak wielkim entuzjazmem, jego małe słoneczko zaczyna opowiadać o niejakim Bogumie i o tym, jak to go skomplementował, jak to mu pomógł i jakie to cudowne zdjęcia mu zrobił, zwyczajnie szlag go trafiał. Czasami nie mógł już nawet wysiedzieć na miejscu i kipiąc ze złości zmieniał temat. Kiedyś pokusił się nawet na rozmowę o misiach blondynka, byleby tylko oderwać jego i swoje myśli od przeklętego fotografa.

A teraz? Znów czuł ból w klatce piersiowej, ale tym razem był on zdecydowanie inny. Był mocny i nasilał się z każdym uderzeniem jego serca. Czuł dokładnie, jak krew przepływa w jego żyłach, jak gorące stają się jego ręce, od ciągłego uderzania w drzwi od pokoju siedemnastolatka i proszenia go o ich otworzenie.

- Cholera jasna, Taehyungie, jeśli zaraz nie otworzysz tych drzwi, to je wyważę! - z całej siły szarpnął za klamkę - Policzę do trzech, okej? - wyciągnął dłonie na wysokości bioder i lekko uniósł prawą nogę - Raz... Tae, na pewno tego chcesz? Dwa... - podniósł swoją nogę jeszcze wyżej, przygotowywując się do wymierzenia porządnego kopniaka, kiedy to nagle...

- Przepraszam, co ty robisz? - usłyszał damski, nieco zachrypnięty głos, należący do zdenerwowanej pani Kim.

- Och, niech się pani nie martwi - odparł, biorąc kolejny zamach - Wyciągnę stamtąd pani syna, chodźmy mury miały się walić!

- Walnę to ja zaraz ciebie, młodzieńcze - pomachała mu przed nosem ściereczką do kurzów, trzymaną w dłoni - Przecież możesz tam zwyczajnie wejść! - ułożyła zgrabną dłoń na metalowej powierzchni i z motylą lekkością nacisnęła na nią, tym samym otwierając drzwi do pokoju nastolatka - Te drzwi, jak i wszystkie inne w naszym domu otwiera się na zewnątrz - prychnęła zirytowana, mierząc go wzrokiem - A to niby mój syn jest blondynem...

- Ta, jasne, ehehehh - zmieszany podrapał się po karku - otwiera się na zewnątrz, a to ci dopiero... No, w każdym razie dziękuję pani bardzo, eheee - mruknął, będąc coraz to bardziej zawstydzony swoim poprzednim postępowaniem.

- Dobra, teraz się skup, najważniejszy jest Taehyung - pomyślał, ostrożnie wchodząc do pokoju młodszego, cicho zasuwając za sobą już znienawidzone przez jego osobę drzwi.

Jego oczom ukazało się niewielkie pomieszczenie, ze ścianami pomalowanymi w odcieniach bieli i kremowego beżu. Przymknął na chwilę oczy, zaciągając się tym miłym zapachem, który docierając do jego nozdrzy upamiętnił mu, jak to wiele ich cudownych wspomnień niesie za sobą ta niepozorna sypialnia, pełna pluszaków, naklejek, pisaczków i uroczych ozdób w kolorze pudrowego różu, należących oczywiście do młodszego z ich dwójki.

Wchodząc wgłąb pokoju, zauważył to ogromne łóżko, na którym to zawsze razem spali, podczas wspólnych nocowań. Przez chwilę obserwował jeszcze wszystkie ułożone na nim misie, z czego większość mniejszy dostał właśnie od niego. Nagle, zarejestrował, że liliowy kocyk w jednym miejscu jest całkiem uwypuklony i lekko się... unosi?

Podszedł bliżej, by upewnić się, że jego oczy nie płatają mu figli i pod warstwą puchowego okrycia znajduje się... jego mała, ukochana kuleczka, o gęstych miodowych puklach, w tej chwili porozrzucanych na wszystkie strony świata.

Cień długich rzęs z zamkniętych oczu chłopca padał idealnie na lekko zaróżowione policzki. Usta, o intensywnym kolorze, jak zwykle posmarowane były słodkim brzoskwiniowym balsamem, a z ich kącików wydobywała się malutka stróżka śliny, swobodnie skapująca na olbrzymią maskotkę, którą blondyn tulił do siebie przez sen.

Na uszy tej chodzącej perfekcji, zostały narzucone sporej wielkości słuchawki, uniemożliwiające jej wysłyszenie jakichkolwiek odgłosów dobiegających z zewnątrz.

- A więc to temu nie odpowiadałeś na moje darcie mordy - brunet uśmiechnął się do siebie, ukucając obok śpiącego towarzysza.

Przez dłuższą chwilę spoglądał na jego anielską buźkę i podziwiał jego piękno, nieustannie przeczesując jedwabne pasma jasnych włosów, ale w końcu ciekawość wygrała i postanowił sprawdzić, czego też jego Taehyungie słucha, aby łatwiej było mu zasnąć.

Najdelikatniej jak tylko potrafił, wsunął rękę pod blado fioletowy kocyk i wyjął z pod niego iPoda, z którego wydobywająca się melodia trafiała wprost do uszek skulonego słoneczka.

Jego zdziwienie i niebywała radość sięgnęła zenitu, gdy odczytał z wielkiego wyświetlacza, że utworem, który pomagał jego przyjacielowi odciąć się od rzeczywistości, była piosenka, przy której pocałowali się po raz pierwszy.

Niestety, przez przypadek, pociągnął za urządzenie zbyt mocno, zdejmując tym słuchawki z głowy siedemnastolatka, jednocześnie ściągając go z krainy słodkich, cukierkowych snów, gdzie wszystko jest idealne.

- Ale dzisiaj naprawdę takie będzie - przeleciało mu przez głowę, gdy rozczulał się, nad słodyczą płynącą z rozbudzającego się nastolatka, przecierającego piąstką zaspane oczka, przypominając tym małego kociaka.

- Dzień dobry, słońce - posłał mu z początku szczery uśmiech, który zaraz zmienił się w nieco sztuczniejszy, gdy zauważył zaschnięte ślady łez w okolicach kości policzkowych rok młodszego licealisty.

- Dzień dob... Jungkookie? - jak na zawołanie rozbudził się do końca, uśmiechając się pięknie w stronę najlepszego przyjaciela - Przepraszam, że nie odbierałem, po prostu źle się czułem i wyłączyłem telefon - doskonale zdawał sobie sprawę, że Jungkook wie, że kłamie. A Jungkook był pewien, że Taehyung wie, że on wie. Mimo to, obaj udawali, nie chcąc psuć miłej atmosfery utworzonej pomiędzy nimi.

- Zobacz co ci przyniosłem - większy ułożył na jego łóżku reklamówkę, wypełnioną po brzegi słodyczami. Zjemy dzisiaj to wszystko! - wyszczerzony, spojrzał w oczy miodowowłosego i w pierwszej chwili miał wrażenie, że mignęła w nich pewnego rodzaju niepewność i strach, zaraz zastąpione niezwykle wymuszonym uśmiechem. A może tylko mu się wydawało?

|||||||||||||||||

Jakoś tak podoba mi się ten rozdział... więc ten, no macie XD

Perfect In Your EyesDove le storie prendono vita. Scoprilo ora