4

226 18 15
                                    


Dotarcie do Seulu zajęło blondynowi około trzech, blisko czterech godzin. Zmęczony podróżą, zatrzymał się przez chwilę i zaczął podziwiać otaczające go widoki. Co jak co, ale trzeba przyznać, że stolica zdecydowanie należała do tych piękniejszych miast w Korei. Wysokie wieżowce, pnące się ku niebu, smugi światła, rzucane przez miejskie latarnie i ciągłe odgłosy trąbiących samochodów, które mogłyby doprowadzić wiele osób do bólu głowy, ale na pewno nie Taehyunga. Chłopiec oczarowany stał z uniesioną ku górze głową i lekko rozdziawioną buzią. Jego oczy błyszczały milionem iskierek odbijających się światłem pochodzącym z budynków. Jedwabne pasma miodowych włosów delikatnie rozwiewał wiatr. Zachwycony nie zwracał uwagi na otaczających go ludzi, aż do momentu w którym poczuł, że ktoś na niego wpada...

...a następnie wylewa się na niego gorąca zawartość kubka nieznajomego. Zanim zaczął krzyczeć w niebogłosy - bo nie oszukujmy się, oparzenie jest nieco większą i gorszą torturą niż łaskotki, którymi to dręczył go najlepszy przyjaciel - do jego nozdrzy dotarł zapach tej jakże gorącej i znienawidzonej cieczy. Kawa. Okropna kawa. W pewnym momencie sam już nie wiedział, czy krzyczy z bólu, czy z powodu absolutnego braku gustu mężczyzny skaczącego przy nim i pytającego, czy przypadkiem nie wzywać karetki. Ohydne latte macchiato. No cóż, przynajmniej karmelowe.

- Jezu, tak strasznie cię przepraszam, spieszyłem się i po prostu cię nie zauważyłem - wysoki brunet zaczął się nerwowo tłumaczyć - O matko, chodź, tutaj niedaleko znajduje się moja pracownia, zajmiemy się twoją ręką.

I blondyn nie mógł zrobić niczego innego, jak dać prowadzić się nieznanemu mężczyźnie w nieznanym kierunku. Brzmi nieco przerażająco, prawda?

Jednakże, jak się później okazało, przerażające nie było, a przynajmniej nie pod tym kątem. W takim razie, pod jakim?

Otóż, najbardziej przerażającą kwestią w całej tej sytuacji, był po prostu przypadek. Los.

Imię i nazwisko, jakimi przedstawił się brunet, brzmiały tak samo jak dane personalne fotografa, z którym umówiony był... no właśnie, ich "spotkanie" miało się rozpocząć pięć minut temu.

- No proszę, takiego zbiegu okoliczności to bym się nie spodziewał, panie Kim... W takim razie, jeszcze raz pana przepraszam i zrozumiem, jeśli będzie pan chciał przełożyć-

- Nie, nie, obejdzie się bez przekładania terminu - od razu zaprzeczył - Skoro już tutaj przyjechałem, to zostanę.

I tak oto, Taehyung został profesjonalnie umalowany oraz przebrany w ubrania z nowej kolekcji.

Jedwabna, burgundowa koszula z kwiecistym wzorem przy kołnierzu nieco prześwitywała i unosiła się, z każdym podmuchem sztucznego wiatru - utworzonego przez dmuchawy sceniczne - niekiedy eksponując niewielkie elementy karmelowej skóry modela.

Jego włosy - teraz lekko pofalowane - również prezentowały się niesamowicie. Lekki, miodowy odcień nadawał jego osobie nieokreślonego ciepła i uroku, ale i słodkiej nutki tajemniczości, w połączeniu z pięknymi ciemnymi oczami.

Licealista czuł się po prostu pięknie, kiedy był komplementowany przez osobę doświadczoną i siedzącą w modelingu już parę ładnych lat.

Nie żeby na codzień uważał się za niesamowicie brzydką osobę, w szkole często czuł na sobie wzrok osobników płci żeńskiej, jak i męskiej, a nawet i Jungkook niekiedy mówił, że wygląda ładnie, a to jego zdanie do tej pory było dla niego najważniejsze. Po prostu jego przyjaciel był zwykłym chłopakiem, kapitanem szkolnej drużyny koszykarskiej i najprzystojniejszym facetem, jakiego kiedykolwiek widział, ale zwyczajnie nie znał się na rzeczy i pewnie chwalił go tylko dlatego, że tak wypadało, albo chciał być miły. Nic szczególnego. Natomiast dostać komplement od profesjonalnego fotografa, o, to już coś.

I mimo, że z Parkiem pracowało mu się całkiem przyjemnie i szybko złapali kontakt, to po dwóch godzinach, siedemnastolatek padał z nóg. Bogum od razu to zauważył i stwierdził, że najlepiej będzie jeśli dzisiaj już skończą. Na koniec zadał jeszcze Kimowi pytanie:

- Tak właściwie, to ile ważysz, rybko?

- Cóż, ostatnio troszkę przytyłem, więc wyjdzie, jakieś... - zaczął się zastanawiać, w myślach kalkulując i karcąc się za to, że w ostatnim czasie większość spożywanych przez niego rzeczy raczej nie określało się mianem fit - ... 55 kilogramów?

- No cóż, w takim razie nie jest źle, ale nie będę cię okłamywał - głośno zaczerpnął powietrza, a następnie wypuścił je z drażniącym uszy świstem - Na starcie ta waga jest w porządku, ale w późniejszym czasie przydałoby ci się zrzucić parę kilogramów. Nie jakoś specjalnie dużo, co najwyżej sześć, no, może siedem. Chociaż, patrząc na ciebie, to byłbyś nawet całkiem uroczym grubaskiem... W takim razie postaraj się przynajmniej dwa, trzy.

- J-jasne, nie ma sprawy, ja... dam radę i schudnę te kilka kilogramów - uśmiechnął się sztucznie, bo w środku czuł się naprawdę źle. Nie tego spodziewał się usłyszeć. Jego waga już teraz była o jakieś 2 kilogramy za niska, przy 177 centymetrach wzrostu. No ale to przecież Bogum wie lepiej, a nie on. Dlatego, od dnia dzisiejszego będzie się pilnował i zrezygnuje ze wszystkich fastfoodów i słodyczy.

Umówił się jeszcze na kolejną sesję za dwa tygodnie i szybkim krokiem opuścił budynek. Wychodząc, rzucił jeszcze okiem na modelki oraz modeli ustawiających się przy recepcji, bądź czekających pod różnymi salami. Wszyscy byli tacy chudzi...

Szybko odwrócił głowę w inną stronę i starannie zamknął szklane drzwi. Spojrzał na złoty zegarek zawieszony na jego lewej ręce. Wskazywał osiemnastą czterdzieści, więc chłopiec niewiele myśląc zaczął biec w kierunku dworca. Jeśli się pospieszy, to jego autobus nie odjedzie, a on przy okazji spali troszkę kalorii. Zawsze coś.

Kiedy już dostał się do środka i rozsiadł wygodnie na siedzeniu, wyjął swój telefon (tym razem już bez skarpetki pełniącej funkcję etui) i napisał szybkiego SMS'a do Jungkooka:

Koookieś <3

Czy ja ostatnio troszkę nie przytyłem?


||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||

Czeeeść ^^

Ogólnie, to zaczynamy teraz nieco grubszą akcję, dlatego chciałabym tylko napisać, że książka NIE MA NA CELU PROPAGOWANIA ZABURZEŃ ODŻYWIANIA, głodzenia się, anoreksji, bulimii, bulimioreksji, czy czegokolwiek tam jeszcze. Nigdy nie będę zachęcała was do odtwarzania zachowań Tae.

Dobra, to jeśli to mamy już za sobą, to życzę wszystkim miłego dnia i byłoby mi strasznie miło gdybyście pozostawili po sobie jakiś komentarz ^^

Perfect In Your EyesWhere stories live. Discover now