39 - "The scary desert became the ocean"

11.3K 1.2K 553
                                    

Narzucił na ramię torbę i razem z Yeontanem na smyczy wybiegł z mieszkania. Jungkook od dłuższego czasu męczył się z upchnięciem wszystkich rzeczy do bagażnika, bo kiedy Mingyu stwierdził, że chce zabrać nad morze swoje gry planszowe i płyty z bajkami, z jednej walizki zrobiły się dwie. A kiedy Taehyung nie mógł zdecydować się między białymi a granatowymi szortami do kąpieli i postanowił wziąć wszystkie jakie miał, z dwóch walizek zrobiły się dwie i pół. Lecz żeby nie marnować wolnej przestrzeni, wypełnili trzecią zabawkami Tanniego, workiem karmy i kocykiem, bez którego szczeniak nie potrafił spać spokojnie. Dopiero w ostatniej chwili Mingyu zorientował się, że powinni przełożyć kocyk na tylne siedzenia, by przez długą podróż jego mały braciszek nie skomlał.

Jungkook nadal protestował, bo imię, które Taehyung wymyślił psiakowi, w ogóle do niego nie pasowało. Według niego lepiej brzmiałoby "biszkopcik" czy choćby "karmelek", zważywszy na umaszczenie czworonoga, ale nie to idiotyczne "Yeontan". Z której strony ten pies przypominał węgielka?

Jednak wystarczył jeden raz, kiedy użył przy Kimie określenia "idiotyczne", a już tego pożałował i poprzysiągł nigdy więcej nie krytykować żadnego pomysłu czy dziwactwa swojego chłopaka.

- Zamknąłeś drzwi? - krzyknął Jungkook, zapinając pasy w foteliku synka. Dał mu do rąk tablet z wpiętymi słuchawkami i pomógł odszukać folder z nagranymi bajkami.

- Mhm - mruknął Taehyung, odpinając smycz od obróżki szczeniaka. Psiak z radością podbiegł do Jungkooka i pozwolił mu, by ten posadził go na kocyku, tuż obok Minniego.

- A tylko spróbuj obsikać mi tapicerki, to nie dostaniesz DentaStixów przez najbliższy rok - zagroził, patrząc na wesoło merdającego ogonem golden retrievera. - Ej, skarbie, czy za takie przewożenie psa można dostać mandat? - zwrócił się do Taehyunga, który zamiast ładować się do samochodu, podszedł do płotu.

Jungkookowi momentalnie skoczyło ciśnienie, bo jednak nie dało się zapomnieć o sytuacji, w której najbliżsi sąsiedzi nazwali go "pedałem" i "żonobójcą".

- Tae, chodź, musimy już jechać! - krzyknął, bowiem serce podeszło mu do gardła, gdy ujrzał Moonbyul z mężem, rozmawiających z brunetem.

Podszedł nieco bliżej i kucnął koło schodków, tak, by nie został zauważony, a jednocześnie tak, by mógł podsłuchiwać. Może i było to dziecinne, ale chciał wiedzieć. W końcu musiał być gotowy, by w każdej chwili móc obronić swoje szczęście.

- Od kilku miesięcy nie daje mi ta sprawa spokoju, um, pewnie wiedzą państwo, co mam na myśli. Chciałbym wyjaśnić kilka kwestii, bo o ile nie lubię się wtrącać, tak nie mogę znieść, gdy ktoś obraża moją rodzinę - zaczął Taehyung, a małżeństwo popatrzyło po sobie.

- Być może moją żonę troszkę poniosło - mruknął mężczyzna, a Moonbyul spuściła głowę.

- "Troszkę"? Pańska żona zarzuciła Jungkookowi, że zabił matkę swojego dziecka, motywując to romansem ze mną. Nie wiem, jakim trzeba być potworem, by powiedzieć coś takiego osobie, którą zna się od tylu lat, by powiedzieć tak do sąsiada, który stracił żonę w wypadku i został sam z niepełnosprawnym synem... Z tego co wiem, to znali państwo Jungkooka i to dość dobrze, skoro urządzaliście wspólne grille i przyjaźniła się pani z Suran, więc jak, po prostu jak mogła go pani tak poniżyć?

Moonbyul otarła łzę z policzka i popatrzyła na swojego męża, który tylko wzruszył ramionami.

- Niech pan przeprosi ode mnie Jungkooka, ja wcale tak nie myślę. To jest zwyczajnie... nowe dla nas, rozumie pan, nigdy nie znałam żadnego geja i pojawił się pan zaledwie kilka dni po śmierci Su... Byłam wściekła i wtedy nie wiedziałam, że rehabilituje pan Mingyu - wydukała, a podsłuchujący wdowiec poczuł, jak spada mu kamień z serca. Naprawdę myślał, że stał się tu wrogiem publicznym numer jeden i jego syn będzie potem obrywał za jego wybory.

lost stars ﻬ taekookWhere stories live. Discover now