22 - "Take my nightmares away"

11.5K 1.3K 648
                                    

Gdyby zapytano Jungkooka o to, jak według niego wygląda wieczór idealny, bez wahania opisałby właśnie ten teraz. Bowiem mężczyzna po raz pierwszy od dawna był w stu procentach szczęśliwy i ani śmiał myśleć, by jakkolwiek to psuć. Nie zawracał sobie głowy problemami, z jakimi musiał na co dzień się borykać. Nie myślał o zmarłej żonie, a także o rehabilitacji swojego synka, który od dobrych dwóch godzin słodko spał w swoim pokoju.

I przede wszystkim nie myślał o tym, jak złe było kochanie drugiego mężczyzny w ten romantyczny sposób.

Teraz liczył się tylko leżący przy nim na kanapie Taehyung, z głową swobodnie ułożoną na jego kolanach. Oglądali całkiem zabawną komedię, a pokój co kilka minut wypełniał się ich szczerym śmiechem. I oboje wiedzieli, że wcale nie jest to zasługą humorystycznych scen w filmie. Było im dobrze, a wręcz wspaniale, bo wreszcie bez oporów mogli pozwalać sobie na czułe gesty, splatać palce dłoni bez tej całej niezręczności i co jakiś czas patrzeć sobie głęboko w oczy, nawet nie musząc przy tym rozmawiać.

Jungkook miał ochotę płakać ze szczęścia, tak, naprawdę nie zdziwiłby się, gdyby nagle łzy same zaczęły wypływać mu z oczu, kiedy palcami prawej ręki melancholijnie przeczesywał czekoladowe kosmyki starszego, co jakiś czas upijając łyk malinowej herbaty z miodem.

Była to już jego bodajże trzecia herbata i choć z reguły była to dla niego tygodniowa dawka tego napoju, nawet nie myślał, by narzekać. Co więcej, był gotowy pić takich herbat nawet dziesięć dziennie, bowiem to Taehyung non stop latał zaparzać sobie jedną za drugą, a Jungkook z grzeczności nie odmawiał mu żadnego kubka. Czuł się nawet nieco dumny, bo rehabilitant za każdym razem zachwycał się, jaką aromatyczną herbatę wybrał dla niego młodszy.

(To nieważne, że Jeon nie miał na ten temat bladego pojęcia i po prostu wrzucił do koszyka pierwsze lepsze pudełko spośród kilkunastu producentów do wyboru.)

W pewnym momencie nawet przemknęło mu przez myśl, że podobnie spędzał każdy wieczór z Suran. Ale to nie było przykre wspomnienie, bo tylko uśmiechnął się pod nosem i westchnął. Jego żona na pewno też teraz się uśmiechała, widząc z góry jego szczęście, które dał mu Taehyung.

- Tae, czy... - przerwał, bijąc się z własnymi myślami. Wiedział, że ten temat dla nich obu był wrażliwy i kolejne słowa mogły w pewien sposób urazić starszego, czego oczywiście za nic nie chciał.

- Tak, Guk? - Taehyung oderwał wzrok od telewizora i przekręcił głowę na drugą stronę, napotykając spojrzenie mężczyzny.

- Mogę ci coś powiedzieć? - zapytał niepewnie, po czym dopił swoją herbatę i wychylił się, by odłożyć pusty kubek na ławę.

- Głupie pytanie, oczywiście, że możesz - zaśmiał się uroczo, przewracając przy tym oczami. Jednak uśmiech prędko zniknął mu z twarzy, gdy ujrzał niepokojąco smutną minę wdowca. - Co się dzieje, Jungkookie?

- Nic, tylko... Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiał, ani żeby było ci przykro...

- Mów, Guk, obiecuję, że cokolwiek byś nie powiedział, ja się nie obrażę. - Kim odszukał dłonie mężczyzny, złączył je i przystawił do swoich ust, by momentalnie je ucałować.

Jungkook aż zadrżał przez ten drobny gest, który rzeczywiście dodał mu otuchy. I przez to kolejny raz miał ochotę, by mocno wyprzytulać tego niesamowitego rehabilitanta, który skutecznie roztapiał mu serce.

- Po prostu czuję, że muszę ci to powiedzieć. Tak dla spokoju sumienia, bo mnie gryzie od jakiegoś czasu - mruknął, na co Tae skinął głową i otworzył szerzej oczy. - Może to głupie, ale myślę, że Su patrzy na nas z Nieba i jest szczęśliwa, bo i my jesteśmy szczęśliwi.

lost stars ﻬ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz