1 - "Don't go, I can't do this on my own"

14.5K 1.8K 1K
                                    

Drażniący dźwięk można było usłyszeć już z drugiego końca korytarza i choć Jungkook czuł, że bez tych wszystkich kabli i rurek po prostu nie da rady utrzymać się przy zdrowych zmysłach, to świadomość, iż nie miał pojęcia, gdzie było jego dziecko go dobijała.

Westchnął i pozwolił by szczupła brunetka zmierzyła mu temperaturę, a potem po prostu odeszła, zostawiając go samego z ogromem pytań, na które nikt nie udzielił mu jeszcze odpowiedzi.

Sam już nie miał pojęcia, jak do tego wszystkiego doszło. Być może wciąż był w szoku pourazowym, a być może po prostu nie chciał pamiętać. Miał ochotę płakać, miał ochotę przytulić Suran i ucałować synka w czółko, bo nagle takie codziennie, rutynowe gesty stały się nierealnym marzeniem. Gdzie jest jego Mingyu, czemu zielonowłosa zostawiła go samego?

Był na siebie wściekły, bo zdawał sobie sprawę z tego, że zawiódł na całej linii. Nie był w stanie odpowiednio zadbać o swoją rodzinę, a teraz jego serce boleśnie obijało się o żebra, gdy lekarz tłumaczył, iż "robią co w ich mocy", by uratować jego największe skarby. 

Wątpił we wszystko, tak, jak i zwątpił w siebie kilka godzin wcześniej. Dlaczego do cholery, nie postawił się kobiecie i nie kazał jej usiąść? Nie zmienił pasów i nie jechał nieco wolniej? Przecież dosłownie milimetry mogłyby uratować go od tej tragedii, ale teraz nie zostało mu nic innego, jak obwinianie siebie za wszystko i błaganie w myślach kogokolwiek, by jego żona i synek zostali uratowani.

Nieznacznie poruszył się na łóżku i wlepił tępo wzrok w sufit. Nie potrafił zasnąć, te myśli go najzwyczajniej przytłaczały, bo cholera, kto umiałby wysiedzieć spokojnie, kiedy kilka pomieszczeń obok twoja rodzina walczy o życie? 

Zmrużył oczy, gdy czuł jak w ich kącikach niebezpiecznie zaczynają zbierać się łzy. Zacisnął zęby i ugryzł się w język, bo dotarło do niego, że obsypanie przypadkowej pielęgniarki ostrą wiązanką nic nie załatwi, a szlochający niczym dziecko mężczyzna to doprawdy obraz godny pożałowania. Jednak to go złamało, tego było za dużo, a on chciał już wszystko wiedzieć. Teraz. Natychmiast.

Opuścił nogi na podłogę, usilnie szamotając się z wszystkimi kroplówkami i rurkami, by następnie zrzucić z siebie kołdrę. Poranione plecy, potłuczone żebra, podbite oko i zmasakrowane ramiona dawały o sobie znać, ale ból fizyczny nijak miał się do tej uszkodzonej jednym wypadkiem psychiki ciemnowłosego.

Ból, który odczuwał w tyle głowy był wręcz osłabiający, więc musiał podeprzeć się małej szafeczki koło łóżka, by przypadkiem nie upaść i nie narobić dodatkowego hałasu. Już i tak powstrzymał szloch, przez co dziwne dźwięki opuszczały jego usta, ale mimo to ruszył w kierunku drzwi, jednak jak zwykle nie mogło pójść po jego myśli, bo ktoś szybko wszedł do środka, sprawiając, że brunet niebezpiecznie się zachwiał.- Czemu pan wstał?! - podniosła głos pielęgniarka, trzymając dłoń przy ustach. - Niech pan wróci do łóżka.

- Nigdzie nie wracam, dopóki nie zobaczę swojej rodziny - sapnął, walcząc z własnymi kolanami, które z każdą sekundą uginały się pod nim coraz bardziej. Musiał jednak wziąć się w garść i nie dać po sobie poznać, w jak opłakanym stanie właśnie był.

- Proszę się uspokoić, wszystko w swoim czasie - kobieta próbowała objąć go pod pachami, co spotkało się z ostrym sprzeciwem Jeona, który zaczął agresywnie odtrącać każdy jej dotyk. - Radzę położyć się do łóżka i odpoczywać, jeżeli nie chce pan skończyć jak żona! - wyrwało się brunetce, która momentalnie pobladła, zakryła dłonią usta i wlepiła przerażony wzrok w mężczyznę.

 Zacisnął dłonie w pięści, chcąc od razu dopaść do drzwi i znaleźć salę, w której była jego Suran, ale z tego, co powiedziała pielęgniarka to ona... 

lost stars ﻬ taekookWhere stories live. Discover now