10 lat później...
Drzwi do domu otworzyły się z hukiem, kiedy siedemnastoletni chłopak wbiegł do środka z potężnym uśmiechem na twarzy. Ciężki tornister rzucił gdzieś w kąt, a Taehyung, widząc to, nie miały siły nawet przewracać oczami. Od paru lat nadaremnie próbował wyplewić z tego szalonego nastolatka nawyk zostawiania swoich rzeczy w dziwnych miejscach, których potem i tak nie sprzątał. Odziedziczył to po Jungkooku, Taehyung niechętnie pogodził się z tym faktem.
(Przynajmniej przestał wycierać ręce w kanapę, a jeśli już, to robił to ukradkiem.)
- Ojcowie! - krzyknął, zaczesując opadającą na czoło grzywkę w kolorze ciemnej czekolady. - Nie uwierzycie jakie jaja.
- Mów, młody człowieku, co się dzieje - powiedział z typowym dla siebie poczuciem humoru Jungkook, nosząc miseczki z bulionem warzywnym na stół w salonie.
Taehyung wychylił głowę zza drzwi do lodówki i zmarszczył nos, z którego spadały okulary do czytania.
- Pamiętacie Jooheona? - zapytał, opierając się pośladkami o krzesło, ręce kładąc na biodrach.
- A powinniśmy? - Rehabilitant wyjął z chłodziarki karton soku i zmarszczył brwi, dołączając do swojej rodziny w pokoju gościnnym.
- To ten kutasiarz, co na-
- Język - skarcił go Jungkook, na co nastolatek wywrócił oczami i westchnął.
- Sorry. To ten niewychowany cymbał, który na początku gimnazjum śmiał się ze mnie, że mam dwóch ojców i próbował mnie obrzydzić reszcie klasy, mówiąc, że ja też wolę kuta... - Mingyu ugryzł się w język, widząc spojrzenia obu mężczyzn. - Że ja też wolę chłopaków i lepiej się do mnie nie zbliżać, i tak dalej... Pamiętacie, nie? Wróciłem wtedy cały zapłakany, a ty, tato, poszedłeś do szkoły do wychowawczyni.
- Dobra, już sobie przypomniałem - westchnął ciężko ciemnowłosy, odsuwając Taehyungowi krzesło przy stole. Tyle lat, a jemu nadal ten zwyczaj się nie znudził... - Więc co z tym Jooheonem? Nie gadaj, że przenieśli go do twojej klasy albo znów zaczyna cię zaczepiać.
- Nie, coś ty. A nawet gdyby, to patrz na tego bicka, ojciec - powiedział, zaraz potem podwijając rękaw koszulki, by napiąć wspomniany mięsień. - Tylko by spróbował powiedzieć o was coś złego, a dostałby po mor... po nosie, tak, po nosie - odchrząknął, a Jungkook zaśmiał się cicho sam do siebie, przypominając sobie dzień, kiedy pierwszy raz musiał porozmawiać z synkiem na poważnie o swoim związku z innym mężczyzną, a ten odpowiedział niemalże identycznymi słowami.
Mingyu od zawsze był ich małym obrońcą, który zniósłby dla ich miłość każde wyzwisko i poniżenie, nie wstydząc się faktu, że teraz ma dwóch tatusiów.
A Jungkook był najdumniejszym rodzicem na świecie, dziękując Suran każdej nocy podczas modlitwy, że dała mu najwspanialsze dziecko, jakie kiedykolwiek się narodziło.
YOU ARE READING
lost stars ﻬ taekook
Fanfiction❝Only in the darkness can you see the stars.❞ (rozdziały od 0 do 5 pisane wraz z @jasmineshit, która współtworzyła fabułę całości) [ukończone] waniliowy angst; slow burn; top!jk/switch (#58 in fanfiction - 240318)