35 - "I hope you're missing me"

10.4K 1.2K 897
                                    

Taehyung czuł się paskudnie. Czuł się źle, fatalnie i okropnie, kiedy z podkrążonymi oczami przemierzał parking pod ośrodkiem rehabilitacyjnym. W jednej dłoni trzymał przesłodzone cappuccino, kupione na pobliskiej stacji benzynowej, a w drugiej uporczywie zgniatał, obracał i zwyczajnie maltretował swój telefon.

To nie tak, że czekał na jakąkolwiek wiadomość od Jungkooka. Wcale. Po prostu umówił się z Irene piętnaście minut przed zajęciami z pierwszym pacjentem, którym na dobrą sprawę był Mingyu, więc nie chciał się spóźnić. Poza tym, może to dziecinne, chciał, by Jungkook nakrył go na rozmowie z kobietą. Taehyung chciał wywołać w nim zazdrość, może nie tak okropną, jak Taeyeon wywoływała w nim, lecz mała dawka wyszłaby mu na dobre. Co więcej, rano zwilżył usta wiśniową pomadką, a nie klasyczną wazeliną, a na tyłek założył najbardziej opinające spodnie, jakie znalazł w szafie, przez co teraz czuł się co najmniej dziwnie. Wiedział, że to co robi jest żałosne, ale nie potrafił temu zaradzić. Kochał Jungkooka tak bardzo, że aż przerażała go myśl o tym, do czego jeszcze się posunie, by zwrócić na siebie całą jego uwagę.

- Hej - usłyszał za plecami, kiedy już miał wejść do budynku.

Kyungsoo stał, tam gdzie zawsze, trzymając w dłoni papierosa i uśmiechając się nikle.

- Cześć.

- Palisz?

Taehyung zawahał się chwilę, momentalnie analizując w głowie wszystkie za i przeciw tej propozycji.

- Nie, dzięki.

- Okej.

Brunet zacisnął palce na ramieniu torby i bąknął pod nosem ciche "pieprzyć to", by zaraz znaleźć się przy starszym koledze.

- Albo dobra, już daj.

~

Paskudnego humoru Taehyunga nie poprawiły ani dwie fajki, wyżebrane od Soo, ani zielona herbata, która zaparzona przez kogoś, kto nie był Jungkookiem, nie smakowała już tak dobrze.

Grymasu na jego twarzy nie rozgoniła nawet obecność Irene i jej liche ramiona, co rusz otulające go od tyłu w pasie. Reszta pracowników ośrodka pewnie od dawna spekulowała, iż dwójka rehabilitantów potajemnie się spotyka, na co teraz mieli dobre poświadczenie. Taehyung miał to gdzieś, bo po pierwsze Irene była piękna i mądra, a po drugie była jego najlepszą przyjaciółką. Gdyby miał być z kimś innym, niż Jeon, byłby właśnie z nią. Dodatkowo, wolał by rodzice pacjentów i znajomi myśleli w ten sposób, niżeli wytykali go palcami przez związek z mężczyzną. To nie tak, że Kim się tego wstydził, tylko wiedział, że żyją w dość homofobicznym otoczeniu, a łatka geja nie pomoże mu w pracy, gdyż prawdopodobnie tylko by ją utrudniła, lub nawet całkowicie uniemożliwiła.

Siedział więc jak struty przy drzwiach do sali, w której odbyć się miały zajęcia z chłopcem, powoli tracąc nadzieję na pojawienie się Jungkooka z Mingyu. Byli spóźnieni już dobre piętnaście minut, a on czuł się jeszcze gorzej, niż przedtem, bo Irene nie opuszczała go na krok, wciąż trzymając jego dłoń w szczelnym uścisku, tym samym ignorując fakt, iż sama powinna prowadzić już zajęcia.

- Będzie dobrze, mówię ci - mruknęła, dociskając policzek do ramienia przyjaciela. Ten tylko uśmiechnął się gorzko i spuścił wzrok. - Może i nigdy za nim specjalnie nie przepadałam, ale... on cię kocha, Taehyung. Nawet jeśli teraz zachowuje się jak burak i-

Kobieta przerwała, widząc jak drzwi do ośrodka otwierają się, a do środka wpada zdyszany Jungkook z roześmianym dzieciakiem na rękach. W jego rozburzone włosy wplątane były markowe okulary przeciwsłoneczne, a zwykły czarny T-shirt idealnie opinał jego mięśnie.

lost stars ﻬ taekookWhere stories live. Discover now