- Mingyu, za bardzo wdałeś się w swojego ojca - rzucił Taehyung, studząc parujący bulion.

- Którego? - odpowiedział z chytrym uśmieszkiem siedemnastolatek, a rehabilitant aż odłożył łyżkę i popatrzył na niego z politowaniem.

Bo Jungkook w tej samej chwili napinał swój biceps, macając mięsień palcami, czy aby przypadkiem nie zwiotczał od ostatniego razu, gdy sprawdzał.

- Serio, Minnie? A czy ja ci wyglądam na pakera? - Taehyung wywrócił oczami, a chłopak lekko zachichotał, odsłaniając swoje królicze (po ojcu) ząbki. - No nieważne. Mów, co z tym kutasiarzem.

Mingyu wziął głęboki wdech i urażony popatrzył na drugiego ojca, wskazując palcem na pierwszego.

- Jungkook, czemu Taehyung może używać słowa "kutasiarz", a ja nie?!

- Nie mów do mnie po imieniu, to dziwne.

- Pozwalasz mu oglądać te amerykańskie seriale, to masz - zaznaczył Taehyung, unosząc brew z miną w stylu "a nie mówiłem?".

- Poza tym - Jungkook całkowicie zignorował wtrącenie ukochanego - Tae ma prawie czterdzieści lat, a ty ledwo co z pieluchy wyskoczyłeś.

- Tato, jestem już w liceum. - Mingyu oparł czoło o blat stołu i głośno westchnął. - Kocham was, ale idzie z wami oszaleć...

- Dowiemy się w końcu o co chodzi z tym Jooheonem? - Taehyung podparł się na łokciach i wbił pytające spojrzenie w nastolatka.

- A, tak... No więc Jooheon zawsze był takim nietolerancyjnym cymbałem i wyżywał się na wszystkich dzieciakach w szkole, poza mięśniakami z drużyny futbolowej, a teraz, uwaga.... Teraz sam ma chłopaka! Boże, ale beka! Tak czułem od zawsze, że ta cała nienawiść to po prostu sposób odreagowania i wyparcia, a tu proszę. I wiecie co jest najlepsze? Zaczepił mnie dzisiaj na przerwie, kiedy całowałem się z Minji, więc trochę się wkurzyłem, ale-

- Całujesz się z Minji w szkole? - przerwał mu Jungkook, marszcząc brwi.

- No? Normalnie.

- Wiesz, że nie wypada obściskiwać się w szkole.

- Dobra, mam wam przypomnieć, jak upiliście się rok temu na wakacjach i wtedy na plaży-

- Okej, nie wracajmy do tamtego dnia. Jesteśmy tylko ludźmi - powiedział prędko Taehyung, a zaraz po tym z lekkiego zażenowania przechylił miseczkę i dopił resztkę bulionu.

- Właśnie. - Mingyu skinął głową i zaraz wrócił do opowiadania historii. - I czaicie, że mnie przeprosił? Po czterech latach zaczepił mnie i kazał mi wam przekazać, że strasznie żałuje swoich słów i jest mu głupio.

- To miłe w sumie. Powiedz mu, że nie ma problemu. Najważniejsze, że miał odwagę przyznać się do błędu po takim czasie i kulturalnie przyjść i przeprosić. - Taehyung uśmiechnął się lekko i zmierzwił grzywkę przybranego syna, który uroczo się zaśmiał. - Ach, byłbym zapomniał... Wieczorem Irene i Kyungsoo wpadną na kolację. Może chcesz zaprosić Minji?

~

Mingyu leżał na fotelu ze swoją przysypiającą dziewczyną w ramionach. Przyjaciele z ośrodka rehabilitacji pożegnali się jakoś godzinę temu, bo faktycznie dochodziła już pierwsza w nocy, a kolejnego dnia oboje musieli iść do pracy.

Chłopak przeczesał palcami kruczoczarne włosy ukochanej i obrócił lekko głowę do tyłu. Spojrzał na swoich opiekunów i coś ścisnęło jego serce, bo choć nie pierwszy raz widział ich w trakcie tych niewinnych pieszczot, tak zawsze rozczulały go równie mocno.

Jego ojciec sunął dłonią po spoczywających na jego udach nogach Taehyunga, wolną ręką kreśląc kółeczka na karku starszego, czasem zaczepnie ciągnąc go za przydługawe pasma włosów. Patrzył na Kima z taką miłością i takim oddaniem, gdy szeptał do niego pewnie najbardziej ckliwe teksty świata, przez które rehabilitant chichotał prawie tak rozbrajająco, jak zawstydzona Minji. Między słowa wplatał różane pocałunki, które Taehyung oddawał coraz łapczywiej, trzymając policzki jego ojca jak najcenniejsze skarby. Mingyu miał nadzieję, że jego oczy na widok Minji świecą równie mocno, co oczy Kima na widok jego taty.

I nie wiedząc kiedy, po jego policzkach spłynęły łzy, które skapnęły na grzywkę Minji, nim zdążył je przetrzeć. Pociągnął nosem, a wtedy dziewczyna wybudziła się z drzemki i popatrzyła na swojego chłopaka zmartwiona.

- Boziu, Gyu, co się dzieje? - zapytała, wydymając przy tym dolną wargę.

- Nic. Naprawdę nic się nie dzieje, ja po prostu... - Siedemnastolatek przetarł nadgarstkami załzawione oczy i żałosny jęk opuścił jego usta. - Po prostu jestem taki szczęśliwy, wiesz? Jestem szczęśliwy, bo mam najlepszą rodzinę na świecie. Jestem szczęśliwy, bo mój tato jest teraz tak cholernie szczęśliwy. Bo nawet śmierć mamy go nie złamała i poznał kogoś tak wspaniałego, jak Taehyung, który nas zwyczajnie uratował, naprawił i pokochał. - Mingyu zacisnął powieki, spod których kolejny raz wypłynęły łzy. - Jestem szczęśliwy, bo mam fajnych kolegów, dobre oceny i niczego mi nie brakuje, nawet jeśli nie możemy sobie pozwolić na drogie wycieczki za granicę czy wypasiony samochód. Jestem szczęśliwy, bo mam najpiękniejszą i najukochańszą dziewczynę pod słońcem, która sprawia, że chcę być lepszym człowiekiem, lepszym uczniem i lepszym synem. Jestem szczęśliwy, bo wygrywam zawody w bieganiu i mam stypendium sportowe, a jeszcze jedenaście lat temu byłem sparaliżowany od pasa w dół, mając małe szanse na powrót do całkowitej sprawności... Och Boże, jestem taki szczęśliwy.

Minji spuściła głowę, płacząc równie rzewnie, co jej chłopak. Wprosiła się na jego uda i zarzuciła ramiona na jego szyję, patrząc na niego mieniącymi się od łez oczami.

- Zamknij się, Mingyu.

Chłopak pokręcił głową, a następnie złączył ich czoła.

- Kocham cię, Minji.

- Kocham cię mocniej, Gyu.

Lecz nagle odskoczyli od siebie jak poparzeni, kiedyś coś błysnęło im po twarzach. Obrócili się spanikowani w stronę ojców chłopaka i Mingyu zacisnął szczęki, widząc jak Jungkook klepie się po udzie i kwiczy ze śmiechu, a Taehyung wyklina pod nosem na lampę błyskową, która włączyła się w aparacie przez przypadek.

- Dobra, jednak zmieniam zdanie. Oddam ojców w dobre ręce, bo na starość im odbija.







KONIEC




_____________

Standardowo dziękuję wszystkim za czytanie, gwiazdkowanie i motywujące komentarze 💓 Cieszę się, że tak podobała się Wam ta historia i często polecaliście ją na różnych grupach, Twitterze, itd. Przez cały ficzek przewijał się lekki angst, dlatego zakończenie postanowiłam zrobić radosne, zresztą... ja po prostu nie widziałam w tej historii innego zakończenia. Mam nadzieję, że Wam też przypadł ten epilog do gustu i będziecie mieć Lost Stars w serduszkach ~ Zostawcie coś po sobie! 😊

PS w takim razie niedługo wracam do pisania Memories!

lost stars ﻬ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz