DWANAŚCIE DNI DO ZAKOCHANIA

514 37 83
                                    


Ta papierkowa robota mnie dobije. Nie dość że nie było mnie w pracy aż miesiąc, to przez ten czas nikt inny nie umiał ogarnąć tego bajzlu, to jeszcze ja przez kolejny miesiąc, nie mogę tego do końca uporządkować. Tak, od tych felernych wydarzeń minęły dwa miesiące. Moja rana już się zagoiła, więc nie muszę się martwić że coś się stanie. A Nagisa? No właśnie, gdzie te małe stworzenie się podziało.

- Nagisa, jesteś tu?!

Cisza.

- Nagisa!

- No co? To już do łazienki mi nie wolno wyjść?

- Nie o to chodzi.

- To o co?

- O fakt że zniknąłeś.

- Jesteś niemożliwy.

Niby byliśmy w pracy, ale zachowywaliśmy się jak byś my byli w domu. Nawet nie prze zgadzał nam fakt, że ktoś może nas przyłapać kiedy my ...ekhem. Ale mimo to, dalej się o niego martwię. Choć przeszedł operacje, to i tak dalej przyjmuje leki żeby załagodzić dyskomfort po zabiegu. Praktycznie nie spuszczam go z oka. A to że od czasu do czasu zostaje u mnie na noc to tylko potęguje tę troskę, i chęć spędzenia z nim każdej chwili.

- Karma, ta ostatnia reklama jaka była kręcona to ....no ....czemu?

- Można jaśniej, bo nie rozumiem?

- No wież, czemu on reklamowała coś takiego?

- Aaaa o to ci chodzi, tak?  A myślałem że jesteś do takich rzeczy przyzwyczajony?

- Aa!.... Bardzo śmieszne wiesz.

- A nie mam racji?

Chwilę się zastanawiał i w końcu potwierdził może słowa.

- No ...masz.

I taką odpowiedz to ja rozumiem. Przecież to że raz na jakiś czas reklamujemy coś erotycznego, nie znaczy że to złe. A sami czasami tego używamy, ...no dobra za każdym razem, bo Nagisa uważa że bez TEGO czuje się mniej komfortowo. Więc nie powie że nie UŻYWA.

- Karma, ja dalej nie mogę uwierzyć w to wszystko.

- Aż tak nie realny jestem?

- Nie o to chodzi przecież wiesz.

No tak wiem, ale dla mnie to też jest nowe, ale nie daje bo sobie tego poznać. To że znowu jesteśmy razem, ale tym razem już tak naprawdę na poważne, i mam nadzieje że już na stałe. 

Nagisa podszedł do mojego biurka i oparł się o nie, tym mega seksownym tyłeczkiem który mam okazję nie mal że co dziennie widzieć BEZ ubrania, z mojej strony obok mnie.

- Myślisz że to już koniec sprawy z tą Kayano?

- Mam nadzieje. Siedzi w areszcie za ten atak a teraz czeka ją rozprawa, zresztą nas też. I chciałbym żeby po tym był już spokój, bo mam już serdecznie dość tego wszystkiego. A ci "rodzice" to nawet nie wiedzą kiedy mnie nie ma w domu na noc.

- Czyli nie prze zgadzało by im gdybyś był u mnie znacznie częściej?

- Im to nawet na rękę ale nie mi, bo nie chce być ciężarem dla ciebie.

- Jakim ciężarem? Jesteś lekki jak piórko. Wiem bo mogę to potwierdzić, jak nie raz budzę się rano a ty śpisz dosłownie na mnie, a ja tego nie czuje.

- Dobrze wiesz że nie o to mi chodziło.

Kiedy to mówił zasłonił ręką usta bo było ewidentnie widać że się z peszył tym wypowiedzeniem, bo od razu tez odwrócił wzrok. Nigdy się nie przyzna że tak robi, bo uważa że mi się to śni a on śpi obok normalnie, jakkolwiek to znaczy. Ale ja wiem że robi to bo czuje się dobrze i bezpiecznie przy mnie. Widać że brakowało mu tego uczucia przez te lata. Ale teraz już z tym koniec, bo nie opuszczę go już nigdy.

- Oj wiem spokojnie. Przecież żartowałem. A ciężarem nie jesteś i nawet nie zaprzeczaj, bo zaraz cię liznę w tę śliczną główkę. Kocham cię, i zrobię dla ciebie wszystko byś był szczęśliwy, pamiętaj o tym. 

- Ale co ja poradzę że nie umiem się czuć u ciebie swobodnie.

- A tam to już niby możesz, co?

- Eeee....Karma...

- Oj tym mój Nagisa...

Wstałem z fotela i stanąłem na przeciw jego. Oparłem dłonie po obu stronach, i nachyliłem się tak że już nie wiele dzieliło nasze usta od pocałunku. I choć w pracy staraliśmy się jak najmniej okazywać sobie czułości, to w takich sytuacjach jak ta było bardzo ciężko. A zwłaszcza kiedy taka cudowna istota jak on się zarumieni z mojego powodu, i się będzie jąkać. A cofam to, wystarczy jego obecność żebym go chciał posiąść tu i teraz, a co dopiero kiedy jesteśmy na spacerze?

- Czasami jesteś niemożliwy. 

- I wzajemnie.

W końcu postanowiłem skrócić do zera naszą granicę, i złączyłem nasze usta. Niby już nie jeden raz cię całowaliśmy, to i tak każdy był inny i zarazem dawał nam coraz większe i różne emocje. Wiem że może będzie to trochę oklepane, ale Nagisa to naprawdę jest moja miłość życia. I od kąt go spotkałem na tej plaży, nie umiem myśleć inaczej. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, i choć Nagisa próbował mnie zdominować językiem to i tak na próżno, bo dobrze wie że ze mną nie wygra. Zjechałem dłońmi po jego tali aż dotarłem do bioder. Przeniosłem ręce na pośladki i od razu usadziłem jego na biurku. A ich sam właściciel nie oponował bo tylko zarzucił mi ręce za szyje, i jeszcze mocniej się do mnie przybliżył. Czy śmierć przez uduszenie przy pocałunku jest możliwa? A z resztą, z takiej śmierci to ja mogę umrzeć od razu. No ale cóż kiedyś trzeba się oderwać, i choć zrobiliśmy to z wielką nie chęcią, to jednak.

- Przecież wiesz że nie możemy tu. 

- Wiem. Ale co ja poradzę? To wszystko przez ciebie.

- Pewnie, bo ty tu winy nie masz co?

- A żebyś wiedział. I taka uroda jaką posiadasz powinna być zakazana w całym kraju...., nie na cały świecie.

- To wtedy byś mnie tu nie miał.

- A właśnie że bym miał, bo taka osoba jak ty nie dała by się usidlić komuś innemu niż mnie.

- Usidlić? Ciekawy tok myślenia. Ale nie musiał byś, bo ja sam bym nie chciał cię opuszczać.

- I taką odpowiedz chciałem usłyszeć.

Położyłem rękę na jego ramieniu, i lekko odsłoniłem jego obojczyk.

- Ale pozwól mi chociaż na to.

Nie czekając na odpowiedz nachyliłem się nad jego szyją, i zassałem na niej skórę. Wręcz uwielbiałem robić na nim malinki, a on sam był słodki i chciałem go smakować wszędzie, do słownie wszędzie. A przynajmniej wiem że jak ktoś go zobaczy z nią, to będzie wiedział do kogo on już należy. Cicho jękną kiedy go ukryłem na zakończenie dzieła.

- No to teraz wytrzymam do wieczora.

- Czyli dziś śpię u ciebie?

- Tak, innej opcji nie akceptuje.

- No dobrze, ale robisz mi kolacje z śniadaniem włącznie, a do tego wspólna kom piel.

- Za największą rozkoszą moja księżniczko.

I tak mija nam nie mal każdy dzień od wyjścia ze szpitala. A myśl o niespodziance jaką dal niego szykuje daje mi nie zmienną radość, że mogę ją dać tak cudownemu człowiekowi jakim jest.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

No i jest. Taki słodki i no wiadomo. Więc jeszcze dwa rozdziały i koniec. Będzie Happy end jak nic taki bardzo, bardzo miłe zakończenie, i chyba najlepsze jakie zrobię do tej pory moim zdanie, ale to już zostawię wam jak już będzie. I mówiłam że liczba w tytule może drastycznie zmaleć, więc się nie dziwcie. No to na tyle ode mnie, więc liczę że było warte czekania na ten rozdział, i do zobaczenia we wtorek Misie!!!!

Życie To Jednak Potrafi ZaskoczyćWhere stories live. Discover now