OSIEMDZIESIĄT OSIEM DNI DO ZAKOCHANIA

557 40 81
                                    


Szedłem do pracy tylko z jedną myślą i to jest pierwsza rzecz jaka muszę zrobić. Czy przeprosić Karmę za to co zrobiłem cztery lata temu nawet jeśli on sam nie ma o tym pojęcia to ja muszę to zrobić żeby poczuć się lepiej. Przynajmniej psychicznie bo fizycznie jestem w rozsypce znowu źle się czuje i jest mi jakoś słabo. A znając Karmę pewnie to zauważy i zacznie się o mnie martwić i dopytywać co się dzieje ale ja nie mogę mu powiedzieć co ze mną jest przynajmniej na razie. Do czasu aż nasze sprawy się nie unormują a do tego nam jeszcze daleko. Ale mniejsza z tym byłem już przy budynku biura więc skierowałem się w stronę wejścia kiedy przed nimi nagle znalazła mi się dziewczyna o zielonych włosach. Kiedy się jej przyjrzałem od razu mina mi zrzedła. Bo osobiście nie przepadam za nią a spotkanie jej tu nie wróży nic dobrego. A ona tylko się uśmiechała o do był niby szczery uśmiech? Ale żeby mieć to już z głowy to się odezwałem z niechęcią.

- Cześć, co tu robisz?

- A czyli jednak mnie pamiętasz słodki.

Słodki? Jeszcze czego.

- Nie mów tak do mnie. I zadałem ci pytanie nie żeby obchodziła mnie odpowiedz ale tego wymaga kultura nie? Więc mów bo się śpieszę.

- No tak praca wzywa co? A ja jestem tu właśnie w tej strawie. Ponoć potrzebują ładnej dziewczyny do reklam różnych strojów. A ja się świetnie do tego nadam prawda?

Ładniej dziewczyny oni szukają a nie przekwitniętej trawy która już lata temu straciła swój urok.

- Czyli możliwe że będziemy się widzieć częściej? 

- Tak na pewno. I pamiętaj ja o tobie nie zapomniałam. Więc możesz być pewien że będę walczyć o ciebie jeszcze raz i tym razem ulegniesz mojemu urokowi.

Czy już mówiłem że ona to straciła? I nie nie miałem z nią żadnego romansu czy czegoś. Nie interesuje mnie a nawet gdyby coś się między nami stało to bym musiał być naprawdę nachlany żeby ją w ogóle tknąć a nie wiem czy bym i tedy dał radę.

- Rób co chcesz ale już muszę iść więc do zobaczenia kiedyś tam Kayano.

Ominąłem ją i bez czekania na jej odpowiedz skierowałem się do środka. Po paru minutach dotarłem pod drzwi gabinetu Karmy więc bez pukania do niego wszedłem. I Karma stał właściwie tuż przed nimi z założonymi rękoma i miną która wyrażała niezadowolenie. *Czy ja coś zrobiłem?* od razu przeszło mi przez myśl. Ale na odpowiedz nie musiałem długo czekać.

- Wiesz która to jest godzina?

Nie rozumiałem tego pytania więc wyjąłem swój telefon i kiedy zobaczyłem że jest zaraz dziewiąta to myślałem że na zawał zejdę prawie godzina spóźnienia?? Jak mam to mu wyjaśnić bo sam nie wiem jak to mogło się stać. Przecież nie mogłem tyle rozmawiać z Kayano? No bo kiedy byłem przed pracą do jeszcze zobaczyłem która jest i było za dziesięć ósma. Jak to się stało nie ogarniam jak ten czas się porusza?

- Przepraszam nie wiem jak to się stało. Ale obiecuje nadrobić tę godzinę.

- Spokojnie nie będę aż tak surowy. Po prostu byłem ciekaw czy masz pojęcie tego. A i nie musisz nic nadrabiać bo raz na jakiś czas każdemu się zdarzy stracić poczucie czasu. Po za tym wiedzę że znowu nie najlepiej wyglądasz więc nie dam ci tyle roboty co zawsze i po pracy odwiozę cię do domu dobra?

- Ale nie musisz poradzę sobie.

- Ja wiem że sobie poradzisz ale chce cię odwieść bo się martwię mam prawo do tego.

No w sumie ma bo jest moim przełożonym. Ale to nie zmienia faktu że jest wobec mnie zbyt łaskawy. No ale chyba nie mam innego wyjścia jak to znieść.  I w końcu zrobię to co miałem zrobić na samym początku.

- Karma...przepraszam cię.

- Za co? - w jego głosie było słychać nie małe zdziwienie w końcu to trochę dziwne w moim przypadku.

- Bo wtedy cztery lata temu ...to ja ...trochę inaczej cię traktowałem. Bardziej przedmiotowo i nie mogłem być wtedy szczery sam ze sobą więc...

- Przepraszasz mnie za coś co było dawno temu a na dodatek dla mnie nie bardzo istotne? Bo ja ciebie tak nie widziałem i dla mnie byłeś w stu procentach prawdziwy i szczery.

Czy on mnie widział inaczej? Ale czemu ja dalej uważam że potraktowałem go jak zabawkę? Dobrze że nie użyłem tego określenia bo by wtedy nie było za ciekawie. Ale skoro on uważa inaczej to tym lepiej dla mnie. Więc nie zostało mi nic innego jak skupić się na pracy i pomyśleć jak skutecznie omijać Kayano.

- No to skoro wyjaśniliśmy sobie już wszystko na tę chwilę bo ja nie mam zamiaru odpuścić tego co się dzieje z twoim zdrowiem to możemy wrócić do roboty a potem pogadać.

No super tylko nie to. Będzie naciskał na to żeby tę prawdę ze mnie wyciągnąć ale ja nie chce mu jeszcze mówić. Muszę być nieustępliwy i powiedzieć coś żeby na razie dał mi spokój..

- Dobra no to do pracy. - dałem sztuczny uśmiech ale Karma to chyba zauważył bo zrobił podejrzaną minę.

I mu się nie dziwie bo czuje się naprawdę źle ale muszę to ukrywać. Przynajmniej do powrotu do domu bo tam i tak nikt się o mnie nie martwi.


TIME SKIP


Pod koniec pracy Karma już nie mógł dłużej tak na mnie patrzeć więc przerwał swoją czynność i podszedł do mnie. Miał zatroskaną minę i widać że naprawdę jest przejęty moim stanem. *To słodkie*. Ale ja sam nie mogłem zaprotestować że czuje się źle bo bym skłamał a i tak by mi nie uwierzył.

- Nagisa co się dzieje? Obserwuje cię od początku pracy i wyglądasz coraz gorzej.

- To nic takiego. Naprawdę jest dobrze. 

- Coś mi się nie chce w to wierzyć?

- Nie martw się przecież wykonuje swoje zadania prawda? To znaczy że nie jest ze mną aż tak źle. Ale odwiezieniem do domu nie pogardzę.

- Nawet bym cię nie puścił samego. Ale skoro jesteś taki uparty i nie chcesz mówić to nie będę naciskał. Ale pamiętaj ja cię obserwuje.

Uśmiechnąłem się tylko na tą odpowiedz tym razem w pełni szczerze.

Kiedy już wychodziliśmy Karma złapał mnie za ramie bo widział że ledwie idę i żeby uniknąć mojego upadku. A kiedy zapytałem po co to zrobił to on odpowiedział że to dla bezpieczeństwa. Nie powiem dziwnie się czułem bo ludzie się na nas patrzyli a ja zrobiłem się lekko prawie nie widocznie czerwony. Po drodze jak zbliżaliśmy się do wyjścia zobaczyłem tę zielonowłosą która mnie obserwowała a jednocześnie zabijała wzrokiem Karmę. Za pewne dlatego bo mnie obejmował. Ale ja czułem się usatysfakcjonowany bo przynajmniej wie że nie ma u mnie szans. Bo ja mimo tego co mu mówiłem na samym początku to nadal go kocham i nie chce tego uczucia dzielić do nikogo innego. Mam nadzieje że jej tym to uświadomiłem że moje uczucia są już od czterech lat zajęte. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

No to jest taki tam sobie rozdział. I postanowiłam dać do niego moją znienawidzoną postać która tu nie będzie odgrywać dobrej roli.  I mam nadzieje że wam się spodobała ta część. Więc do zobaczenia we wtorek Misie!!!!

Życie To Jednak Potrafi ZaskoczyćWhere stories live. Discover now