OSIEMDZIESIĄT JEDEN DNI DO ZAKOCHANIA

464 38 30
                                    


Po weekendzie za miast być wypoczętym ja czuje się okropnie. Dosłownie dziś czuje się wyjątkowo źle i nie ukrywam tego. Od samego rana kręci mi się w głowie mam mroczki przed oczami słabo się czuje. Mimo to jest już dwunasta a Karma nic nie widzi ale udaje że nie widzi jak ja wyglądam. Może czeka aż ja w końcu powiem co mi jest? To nie podobne do niego być takim. Może ostatnio zbyt często go zbywałem i teraz mam za swoje nie chce ryzykować moją kolejną uwagą. No ale co ja mogę że taki jestem. Ale nie teraz już nie można nie mogę tego tak ciągnąć trzeba wziąć się w garść i powiedzieć mu to ...TERAZ. I tak mieliśmy przerwę więc to była dobra okazja na rozmowę zwłaszcza że jak nigdy nie rozmawia z kimś przez telefon jak to bywa często. Wstałem z kanapy odkładając jedzenie na bok i na chwiejnych nogach podszedłem do jego biurka stanąłem przed nim i położyłem dłoń na blacie żeby się delikatnie podeprzeć po czuje że nogi robią mi się z wady. Dosłownie.

- Karma ja muszę ci coś powiedzieć.

Rany. Nie wiedziałem że nawet mój głos brzmi tak słabo i chryp lawo. Muszę chyba faktycznie udać się do lekarza. 

Kiedy spojrzał na mnie widziałem w tych oczach troskę i zmartwienie. Czyli już wiedział od rana że jest ze mną coś nie tak.

- Nagisa teraz ci się zebrało? Nie mogłeś zrobić tego szybciej? Wtedy gdy nie musiałeś się podpierać żeby ustać na nogach?

- Musisz? Ja na prawdę nie mam dziś nastroju na przekomarzanki z tobą...

- Bo się źle czujesz.

Nie skomentowałem tego bo miał racje. Ale ja chciał zrobić to teraz i nie miałem zamiaru teraz ZNOWU stchórzyć.

- Daj mi pięć minut. Proszę.

- Niech ci będzie. Pięć minut i ani chwili dłużej. Potem zabieram cię do szpitala. I nie ma żadnych ale. To co się z tobą dzieje to nie jest już normalne więc nie stawiaj oporów.

- Wiem, wiem bo się martwisz o mnie. Dobrze niech tak będzie.

Nie miałem już sił żeby zaprzeczyć więc niech ma pojadę do tego szpitala.

- Więc słucham co masz mi do powiedzenia.

No i jak zacząć? Chyba najlepiej będzie od tego co najbardziej istotne. Wieść o mojej chorobie może poczekać.

- Karma ..ja dalej coś czuje do ciebie i to nie jest COŚ źle to określiłem. Ja po prostu nie wiem jak je na nowo obudzić bo....to zdarzenie z Kaiem ...źle na mnie wpłynęło. Przestałem brać pod uwagę emocje, uczucia chciałem się ich wyzbyć i przez to nie umyślnie pozbyłem się uczucia do ciebie i zakopałem je gdzieś na dnie serca. To był mój największy błąd w życiu. Bo tylko dzięki temu umiałem dać sobie radę do czasu wypadku. A teraz gdy na nowo jesteś tu no ja czuje się zagubiony i taki ...taki ..nie winny jak dziecko zagubione w labiryncie. Nie wiem co mam robić co myśleć. To...tak jak bym zakochał się pierwszy raz ..jak bym pierwszy raz miał z tym styczność. Każdy mi doradza co mam robić a ja sam nie wiem czy to słuszne czy nie. Tak jak by to wszystko było dla mnie czymś zupełnie nowym. Nie zachowywałem się tan nawet kiedy zacząłem coś czuć do ciebie na tej plaży. Nie miałem tego mętliku w głowie który mam teraz. Więc proszę cię żebyś pomógł mi to zrozumieć na nowo. Dać mi nadzieje że jeszcze mogę naprawdę kochać i być kochany. Tylko ty możesz mi w tym pomóc Karma. I tylko ty możesz sprawić bym w końcu mógł powiedzieć te magiczne dwa słowa "kocham cię". Z wiedzą że tak jest. Tylko odkop to uczucie które sam się boje zrobić.

Już myślałem że nie dam rady. Ale jakoś mi się udało. Powiedziałem to co chciałem powiedzieć pierwszego dnia jak go ponownie zobaczyłem. Ale nie zrobiłem tego bo się bałem a teraz ten strach zrobił się mniejszy i bardziej znośny.

Karma siedział i patrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami. Nie dowierzał że to wszystko wyszło z moich ust. Ja sam w to nie wierzyłem ale jednak tak jest.

- Zajęło ci trochę czasu. Ale widzę że jesteś szczery z tym co mówisz. I widzę też że było ci ciężko to powiedzieć. Ale wiem że tak było od początku. Nagisa ja chce to zrobić od samego początku tylko ty mnie do siebie nie dopuszczałeś. A jak teraz sam tego chcesz to nie będę oponował i ci pomogę. Zrobię wszystko by tylko cię odzyskać.

- Czyli przez ten cały czas to byłem ten uparty i głupi. Przynajmniej wiem że jesteś osobą na której naprawdę mogę polegać.

- Oczywiście zawsze tak było jest i będzie. Pamiętaj o tym. A teraz skoro zebrało ci się na takie zwierzenia to może powiesz co ci tak naprawdę jest. Bo dziś wyglądasz jak chodzący trup.

No to teraz ta trudniejsza część. No ale jak już mówię to i trzeba też o tym. Ale muszę się sprężyć zaraz kończy się przerwa a i jak czuje się coraz gorzej.

- I tak też się czuje... Ja......Jestem ....Chory.

- Chory?

- Tak...

Widziałem w nim przerażenie. Wiedziałem że tak zareaguje ale mimo to zrobiło mi się ciężko. Bo teraz będzie trudniej mi mówić kiedy widzę go takiego zmartwionego.

- Mam chore serce. To jest wyleczalne ...tylko...

- Tylko? 

- Ja sam bo jest głupi nie poszedłem na zabieg bo kiedy było wszystko dobrze uznałem że już tego nie potrzebuję. A lekarz mówił mi żebym z tym nie zwlekał bo i będę starszy tym objawy będą gorsze. A ja uparty nie bo jest dobrze i teram mam za swoje. Bo ostatnio zaczęło się znowu odzywać i z każdym razem jest tylko gorzej.

- Czemu nie powiedziałeś tego od razu!

- Bo wiedziałem jaką będziesz mieć reakcje....Przepraszam ja sam nie wiem czemu się tak idiotycznie zachowałem.

- Najważniejsze że w końcu powiedziałeś. Tylko nie mogę pojąć tego czemu nie poszedłeś wcześniej na ten zabieg. Co ty nie wiedziałeś że to prędzej czy później wróci i nie będzie potulne?

- Może i nie. Sam nie wiem czy się wtedy kierowałem. Z reszta miałem wtedy gorszy okres w życiu. I nie myślałem o tym co będzie za kila lat bo nie sądziłem że dożyje tego wieku.

- Wież że cię kocham i zrobię wszystko żebyś był szczęśliwy. Pomogę ci we wszystkim. Poradzimy sobie z tym razem.

- Dziękuje Karma jesteś najlepszy.. i..

Nie dokończyłem bo zrobiło mi się ciemno przed oczami cała sceneria zawirowała. Poczułem jak ulatują ze mnie wszystkie siły. A najgorszą rzeczą było to nagłe ukucie w sercu ten ból taki jak by ktoś albo coś chciało wyrwać mi je z piersi. Złapałem się ręką za klatkę piersiową i upadłem na ziemie z hukiem. Nic nie słyszałem obraz był już całkiem rozmazany a oczy zaczęły mi się zamykać. Poczułem jak by ulatywało ze mnie życie. Poczułem się jak by to był już koniec akurat wtedy kiedy chciałem zacząć wszystko od nowa.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

No i tu sobie zakończą rozdział. Dosłownie dwa dni temu dostała nagłego przypływu weny i pomysłów na tę książkę. I postanowiłam je wcielić w życie. Powiem to już teraz że od następnego rozdziału zacznie się niezły rozpiździel ...wiem taki nagły ale przez cały czas było spokojnie więc trochę akcji się przyda. Oj tak będzie się działo. I będzie się trzymać aż do końca książki czyli jakieś... dziesięć rozdziałów? Jakoś tak może mniej bo więcej to nie. Więc mam nadziej  że w tej części trochę was zaskoczyłam zwłaszcza pod koniec. No to tyle ode mnie widzimy się we wtorek Misie!!!!

Życie To Jednak Potrafi Zaskoczyćजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें